Mariusz Wiktorowicz: dziewczyny uwierzyły w swoje możliwości
Sezon 2010/2011 miał przynieść kolejne sukcesy siatkarek BKS-u Aluprof, które przystępowały do niego w charakterze zespołu broniącego mistrzowskiego tytułu. Długo jednak nie wszystko układało się zgodnie z wytyczonym planem.
Po zdobyciu Mistrzostwa Polski w bialskim klubie doszło do nieoczekiwanej roszady, a współtwórcę sukcesu Mariusza Wiktorowicza zastąpiono Grzegorzem Wagnerem. Miał to być kolejny, rozwojowy krok zespołu znad Białej. I owszem BKS Aluprof rozpoczął sezon z wysokiego „C”, notując znakomite rezultaty w elitarnych rozgrywkach Ligi Mistrzyń. Co warte odnotowania po raz pierwszy w historii bialska ekipa przebrnęła fazę grupową, nawiązując zacięte boje z najlepszymi zespołami na Starym Kontynencie. Wszystko zdawało się zmierzać wówczas w dobrym kierunku, jednak seria druzgocących porażek w PlusLidze Kobiet sprawiła, że z zespołem pożegnał się Wagner, a schedę przejął dotychczasowy asystent Mariusz Wiktorowicz, występujący w podobnej roli także w poprzednim sezonie. Cel, jaki sobie postawił miał przywrócić bialskie zawodniczki na właściwe tory. – Zespół potrzebował nowego bodźca, gdy przyszedł kryzys i załamała się wiara we własne umiejętności. Moją rolą w tym momencie było ją przywrócić, bo wiedzieliśmy, że drużynę stać na równorzędne rywalizowanie z czołowymi zespołami w kraju – wspomina trener Wiktorowicz.
Nie od razu rzecz jasna bielszczanki zaczęły wygrywać, tym niemniej na finałowy turniej Pucharu Polski do Inowrocławia udały się ze sporymi nadziejami. W pierwszym meczu BKS Aluprof gładko przegrywał 0:2 w setach z ekipą z Dąbrowy Górniczej, jednak losy potyczki udało się odwrócić. Ostatecznie zespół ze stolicy Podbeskidzia był o krok od wywalczenia cennego trofeum. – Wielu fachowców przewidywało finał Muszynianki z Atomem, ale pokazaliśmy charakter i duże możliwości. Zagraliśmy jedno z lepszych spotkań w całym sezonie w finale z Muszynianką i od tego momentu dziewczyny wierzyły, że mogą osiągnąć w tym sezonie dobry wynik i zrealizować wyznaczone cele. Co do samego meczu z Tauronem to faktycznie był on przełomowy – dodaje Wiktorowicz. – Zawsze powtarzam dziewczynom, że walczy się do końca, bo często wygrywa zespół bardziej zdeterminowany, a nie zawsze ten lepszy. Sukces to suma małych, poprawnych decyzji. Jeśli graliśmy cierpliwie, realizowaliśmy taktykę na dany mecz, każda z dziewczyn pracowała na punkt i byliśmy pewni swoich umiejętności, to odnosiliśmy zwycięstwa – kontynuuje szkoleniowiec.
I z takim ambitnym nastawieniem bielszczanki przystąpiły do najważniejszych gier sezonu, choć już w półfinale – z uwagi na czwarte miejsce po sezonie zasadniczym – przyszło im rywalizować z teoretycznie najmocniejszą ekipą Banku BPS Muszynianki Fakro. Powtórka finału z poprzedniego sezonu była pasjonującą batalią, którą na korzyść siatkarek z Muszyny rozstrzygnął dopiero piąty mecz serii. – Przez kilka dni czuliśmy niedosyt, bo była dla nas duża szansa na finał. Bardzo chcieliśmy jednak zdobyć medal więc szybko zmobilizowaliśmy się na mecze o brązowy medal. Byłoby szkoda zakończyć sezon tuż za podium po tak wspaniałych bojach z Muszynianką – podkreśla opiekun bialskich siatkarek.
Z medalu zawodniczki z Bielska-Białej mogły cieszyć się przed własną publicznością, a rezultat ten przyjęto nad Białą z nieukrywaną satysfakcją. – Patrząc na cały, trudny sezon, to bardzo dobre zakończenie dla nas. Mieliśmy naprawdę dużo meczów, borykaliśmy się z problemami zdrowotnymi zawodniczek i przypominając, gdzie byliśmy początkiem marca, trzeba się cieszyć – zauważa Wiktorowicz, który otrzymał po ostatnim meczu sezonu statuetkę strażaka od kibiców, w dowód uznania za doprowadzenie BKS-u Aluprof do kolejnego sukcesu.
W kolejnym Wiktorowicz pełnił będzie rolę pierwszego trenera. Okres roztrenowania bialskie siatkarki rozpoczną 6 czerwca, kilka dni później poznamy skład na nadchodzący sezon. Właściwe przygotowania bielszczanki zainaugurują w sierpniu, z kolei w połowie czerwca udadzą się do Budapesztu, by rywalizować w meczu sparingowym z reprezentacją Węgier.