Mariola Zenik: naszym celem jest Final Four
Rozmowa z Mariolą Zenik, libero Chemika Police.
Uzyskałyście już awans do play off Ligi Mistrzyń, wygrałyście ważny mecz z Agelem Prostejov, więc możesz szczerze przyznać: Czułaś trochę strachu przed środowym spotkaniem?
MARIOLA ZENIK: Na pewno była lekka obawa. Po dwóch porażkach z rzędu traci się część pewności siebie. Niby wiesz, że jest dobrze, ale podświadomie czuje się niepokój. Dodatkowo nikt nie wiedział, na co stać rywalki. Pierwszy mecz wygrałyśmy z nimi 3:0, ale wiedziałyśmy, że ten wynik nie jest miarodajny. Ostatnio Czeszki przegrały z Eczacibasi 2:3, a mogły wygrać 3:1. W sumie szkoda, że nie wygrały (śmiech).
Mecze, w których jest się pod ścianą, wyzwalają inne emocje?
MARIOLA ZENIK: Tak. Wyzwala się inny poziom koncentracji. Tworzy się chemia między zawodniczkami. W oczach koleżanek widziałam cel i zaangażowanie. Miałyśmy świadomość, o co gramy.
Dzień po wywalczeniu awansu odbyło się losowanie, które nie było dla was fortunne. W play off trafiłyście na Fenerbahce Stambuł, jedną z najmocniejszych drużyn Europy.
MARIOLA ZENIK: Podczas podróży powrotnej z Czech rozmawiałyśmy z dziewczynami i mówiłyśmy: Znając nasze szczęście, trafimy Fenerbahce albo VakifBank. No i się sprawdziło. Zespoły z Turcji na pewno należą do europejskiej czołówki. Jednak naszym celem jest Final Four, więc prędzej czy później z którymś z nich trzeba byłoby się zmierzyć. Wyszło na to, że będzie prędzej!
Jak zobaczyłaś, że trafiłyście na Fenerbahce, przypomniałaś sobie o porażce z Pomi Casalmaggiore?
MARIOLA ZENIK: Przeszła mi przez głowę taka myśl. Wszyscy pamiętamy, że do pewnego momentu rozgrywek miałyśmy bardzo duże szanse na pierwsze miejsce w grupie i lepsze rozstawienie w play off. Nasze plany pokrzyżowała porażka z Pomi, choć w trakcie meczu, kiedy wygrałyśmy drugi set, wszyscy myśleli, że idziemy w dobrym kierunku. Mogłyśmy opóźnić mecze z najlepszymi zespołami, ale zagramy je wcześniej – nieważne. Z nimi też można wygrać.
Joanna Wołosz powiedziała, że przed świętami prezentowałyście wysoki poziom, który po miesięcznej przerwie nieco opadł. Teraz liga wraca do regularnego grania, więc i wy chcecie wrócić do tego, co było przed świętami?
MARIOLA ZENIK: Po przerwie jest zawsze dziwnie. Umiejętności mamy te same, nie jesteśmy słabsze. Jednak rozbrat z piłką zmniejsza pewność siebie, ucieka rytm meczowy. Zaczęłyśmy popełniać błędy, których dotychczas nie robiłyśmy. Najważniejsze jednak, że trudne chwile już za nami, przynajmniej taką mam nadzieję.