Marek Bąk: od początku wierzyliśmy w dobry wynik
SK bank Legionovia Legionowo zagra w ORLEN Lidze o piąte miejsce. - To nie jest niespodzianka. To efekt konsekwentnej pracy w klubie - mówi wiceprezes klubu, Marek Bąk.
orlenliga.pl: SK bank Legionovia pokonała Aluprof Bielsko Biała i zagra o 5 miejsce w ORLEN Lidze. Dla wielu fachowców to duża niespodzianka...
Marek Bąk: Dla znawców siatkówki pewnie tak. Dla naszych dziewczyn jednak z pewnością nie, bo one, i cały sztab wierzyli w to od początku. A dla nas, zarządu klubu, to szczerze mówiąc trochę jednak to jest miłe zaskoczenie. My w tym sezonie przechodzimy piekło i los nas nie oszczędza na wielu polach. Właściwie ciągle więcej niż połowa składu nie gra lub gra z urazami. Kilka dziewczyn straciło praktycznie cały sezon, inne prawie połowę. Sportowo jest jednak dobrze i to jest paradoks. Choć z drugiej strony nie jest to niespodzianka, to wynik konsekwencji i nauki jaką czerpiemy po dwóch pierwszych sezonach w ORLEN Lidze.
- To znaczy?
- Trzeba na sprawę spojrzeć szeroko. Legionovia (LTS i Legionovia S.A.) mają w finałach mistrzostw Polski młodziczki, które będą co najmniej 4. O medal za kilka dni powalczą kadetki, a juniorki są mistrzyniami Polski! W Młodej Lidze jesteśmy drudzy, bo nie daliśmy już rady grając na tylu frontach pokonać PGE Atomu Trefla. Teraz jesteśmy z seniorkami na miejscach 5-6. Oznacza to chyba tylko tyle, że ciężko pracujemy i idziemy konsekwentnie w dobrym kierunku. Legionowo to miejsce, gdzie warto rozwijać swój talent, bo stawiamy na młodzież.
- Sam mecz z Aluprofem był zacięty i emocjonujący. Rozstrzygnął się w złotym secie.
- Tak, to był piękny mecz. Obie ekipy zostawiły na parkiecie krew, pot i łzy. Wspaniała promocja żeńskiej siatkówki i szkoda, że nie był ten mecz transmitowany w TV. Kapitalny mecz zagrały na środku Iga Chojnacka i Jaimie Thibault. Dobrze zagrała Kasia Wysocka, a Malwina Smarzek, Daria Paszek i Ola Wójcik (świetny mecz i zasłużona statuetka MVP) punktowały i blokowały. Świetnie kierowała zespołem Marta Bechis, a Monika Bociek, Natalia Gajewska i Krystyna Pietraszkiewicz dały świetne zmiany. Piękny mecz, wspaniała postawa drużyny i sztabu.
- Graliście faktycznie jak o życie. Czas na podsumowanie sezonu przyjdzie, ale czy ten wynik chcecie komuś zadedykować?
- Pewnie lista byłaby bardzo długa. Ale na pewno trenerom kadr narodowych młodzieżowych i seniorskiej. Nasze zawodniczki grające zarówno w SMS PZPS w Szczyrku, ale i te trenujące na co dzień w Legionowie zasługują w sporej grupie na powołania do reprezentacji kraju w każdej kategorii wiekowej. Mamy tu świetnych trenerów. Im na pewno. Sponsorom, władzom miasta i powiatu. Pewnej siatkarce z Bielska, która chciała sprawę z Legionovią załatwić w trzech setach, ale problem w tym, że mieliśmy więcej czasu jak na złość i sprawę załatwiliśmy... w sześciu. Kibicom. Choćby tym czterem muszkieterom, którzy dotarli do Bielska. Osobiście ja dziękuję Sławomirowi Supie (prezes klubu) i Konradowi Sawczukowi (szef rady nadzorczej). Fajnie z nimi budować siatkówkę przez duże "S" w Legionowie. Osobne podziękowania należą się Konradowi Ciejce, który szefuje grupom młodzieżowym.
- Teraz zagracie z Tauronem Dąbrowa Górnicza o 5 miejsce. Czego się spodziewacie po tych meczach?
- Wyjazdu do Łodzi nie zaplanowaliśmy wcześniej, więc nie trzeba będzie nic odwoływać na szczęście i nie spodziewamy się dodatkowych kosztów... A poważnie mówiąc to odpowiem tak. Wie pan, po meczu usiadłem na krzesełku obok jednej z naszych siatkarek. Była to Natalia Gajewska. Popatrzyłem na leżące na parkiecie dziewczyny, które uśmiechały się, ale były wykończone. Kilka wyraźnie cierpiało. Potem na nią i zobaczyłem, że Natalia płakała. Trochę ze szczęścia zapewne, ale i ze złości tej sportowej. Bo kilak dni wcześniej zagrała świetne zawody, a tutaj zagrała mało, choć dała drużynie to, czego było jej najbardziej w trudnych momentach potrzeba. Popatrzyłem na nią, na dziewczyny na parkiecie i zrozumiałem, że dla takich chwil warto żyć tym sportowym życiem. Te ambitne, młode dziewczyny, choć sezon dał im strasznie w kość dały z siebie bardzo wiele i one już nic nie muszą! One jedynie mogą. A już to samo w sobie sprawia, że nie jest to najlepsza wiadomość dla naszych rywali. Robert Koćma (prezes Tauronu - red.) to nasz przyjaciel, ale mogę mu obiecać, że spróbujemy tą naszą przyjaźń wystawić na próbę, bo nasze dziewczyny mogą naprawdę wiele. I wie pan co, za kilka miesięcy zespół zmieni się bardzo niewiele, a zmiany będą jedynie potwierdzeniem naszej konsekwencji. Spróbujemy zadziwić ligę naszą odwagą. Bo skore nasze siatkarki mogą, to my też możemy. Bo kto nam zabroni? Rany, kolejny rok zrobiliśmy krok do przodu.