Małgorzata Lis: potrzebujemy punktów teraz, kiedy jesteśmy „na chodzie”
W pierwszym meczu 15. kolejki PLK Organika Łódź podejmowała we własnej hali zespół Tauronu MKS-u Dąbrowa Górnicza. Zawodniczki z Zagłębia pokonały gospodynie w trzech setach, inkasując cenne trzy punkty. O pojedynku z Budowlanymi oraz napiętym grafiku spotkań dąbrowskiej drużyny rozmawialiśmy ze środkową zespołu, Małgorzatą Lis.
PlusLiga Kobiet: W meczu z Organiką po obu stronach było trochę błędów, ale czy można powiedzieć, że jakiś element waszej gry funkcjonował naprawdę dobrze i możecie być z niego dumne?
Małgorzata Lis: Wiadomo, że statystyki mówią swoje, wideo swoje, ale sądzę, że miałyśmy bardzo skuteczne skrzydła, a na początku spotkania także środki. Poza tym myślę, że wiele dały nam też „zabójcze” kontry. Kończyłyśmy je, dużo miałyśmy wybloków, które umożliwiały nam przeprowadzenie skutecznych akcji. To był nasz sukces. W pierwszym secie dobrze spisałyśmy się też na zagrywce. Przeciwniczki nie mogły przez to grać środkiem, co dało nam wygraną. W drugiej partii Organika uruchomiła swoje środkowe i widać było, jak trudnym zadaniem było dla nas zatrzymanie ich. Łapały piłki na niesamowitym pułapie. U nas muszę natomiast pochwalić Izę (Żebrowską – przyp. red.) Naprawdę rozegranie na skrzydła nam szło, chyba dziewczyny napiły się w przerwie jakiegoś napoju energetyzującego. (śmiech) W każdym zespole zresztą jest tak, że jak jest zagrywka, odrzucenie od siatki, wtedy lepiej się gra. I u nas też to się sprawdza. Blokujemy wtedy na skrzydłach, a i kontry, z których naprawdę możemy być dumne po tym meczu, nam wychodzą. Cieszę się bardzo z tej wygranej. Mówiłam już wcześniej, że te trzy punkty są bardzo ważne. Przed nami jeszcze trzy kolejki, wszystko się może stać w tej naszej lidze, więc musimy ambitnie walczyć w każdym meczu i starać się zdobywać jak najwięcej punktów. Jest to istotne szczególnie dlatego, że czeka nas teraz niezwykle ciężki tydzień. W przeciągu 10 dni zagramy chyba pięć meczów, bo dochodzi nam jeszcze Puchar CEV, a później Puchar Polski, więc potrzebujemy punktów teraz, kiedy jeszcze w miarę jesteśmy „na chodzie”, bo później będzie ciężko.
- Rzeczywiście dużo będzie się w najbliższym czasie działo. Które z rozgrywek, w których weźmiecie udział będą dla was priorytetowe?
- Sądzę, że najważniejsza jest PlusLiga Kobiet i to w niej chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Wiadomo jednak, że kiedy wychodzi się na mecz, to nie ma hierarchii – wychodzimy, żeby wygrać i do tej pory nam się to udaje (śmiech), ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie można łapać wszystkich srok za ogon. Bardzo bym sobie oczywiście życzyła, żebyśmy wygrywały wszystko. Najlepiej się znaleźć w trzech finałach, ale nie wiem czy podołamy temu fizycznie. Zmęczenie jest ogromne, mnóstwo podróżujemy, trenujemy…
- I dochodzi też presja psychiczna.
- Właśnie, dochodzi do tego jeszcze stres. Gramy praktycznie co dwa dni, człowiek nie zdąży się nawet zregenerować, a już trzeba się przygotować do następnego meczu. To jest chyba nawet gorsze niż wysiłek fizyczny.
- Układ w tabeli jest taki, że jeśli pomyślnie dla was ułożą się wyniki pozostałych meczów, zwłaszcza Centrostalu, to znajdziecie się po zakończeniu 15. kolejki na trzecim miejscu. Czy taka pozycja was satysfakcjonuje? Można ją uznać, za dobry „punkt wypadowy” przed play offami?
- Wiadomo, że staramy się być jak najwyżej. Ciężko mi teraz powiedzieć, czy to będzie dobre miejsce, ponieważ nie wiemy na kogo trafimy, a nasza liga pokazała, że nie ma słabych zespołów. Są tylko drużyny, które nam „leżą” albo nie, z którymi potrafimy przegrać albo „solidnie” wygrać. Nie nastawiamy się. Jak mówiłam: nie wiemy na kogo trafimy i chyba nawet nie chcemy trafić na kogoś konkretnego. Lepiej jest po prostu się przygotowywać, grać swoje, wygrywać fajnie w trzech setach, żeby się za bardzo nie męczyć (śmiech) i będziemy do tego dążyć.