Małgorzata Glinka-Mogentale: każdy Final Four jest ważny
W sobotę i niedzielę rozegrany zostanie w Szczecinie z udziałem czterech najlepszych drużyn Europy turniej Final Four Ligi Mistrzyń Dla Małgorzaty Glinki-Mogentale będą to szóste takie zawody.
- Już jutro po raz szósty w swojej karierze zagra pani w Final Four. Czy to będzie ten najważniejszy Final Four?
- Na pewno jest bardzo ważny, ale czy najważniejszy? O tamtych wcześniejszych nie mogę powiedzieć, że są nieważne, bez względu na to, czy były wygrane czy przegrane. Każdy był dla mnie znaczący i wyjątkowy. Ale teraz, w tej chwili najważniejszy jest ten, który przede mną.
- Czy wracając do kraju po wielu latach występów w najlepszych, zagranicznych klubach sądziła pani, że zagra jeszcze w swojej karierze w Final Four w Polsce, reprezentując polski klub?
- Nie, nigdy nie przypuszczałam, że coś takiego może mnie spotkać w życiu. Podpisując kontrakt na grę w Chemiku Police, w ogóle przez myśl mi nie przeszło, że w tak krótkim czasie możemy znaleźć się w takim miejscu, bo wiem, ile to kosztuje pracy. Dlatego informacja o tym, że zagramy w Final Four była dla mnie zaskakująca, ale i bardzo radosna.
- Dla Chemika Police turniej rozpoczyna się od pojedynku z Unendo Yamamay Busto Arsizio, drużyną reprezentującą kraj, który zna pani doskonale i która gra typową włoską siatkówkę. Czy pani zdaniem Chemik Police jest w stanie skutecznie przeciwstawić się takiemu rywalowi?
- Wydaje mi się, że tak, że mamy szansę. To nie jest zespół nie do pokonania, poza naszym zasięgiem, w związku z tym wyjdziemy na boisko jak na ścięcie głowy. Nie, wyjdziemy, aby walczyć. Wydaje mi się, że Włoszki…. Nie, właściwie wszystkie zespoły na tym poziomie mają to do siebie, że strata 4 – 5 punktów w secie nie oznacza wcale przegranej. Ani też w przypadku drużyny, która ma przewagę, której udało więc zdobyć kilkupunktowe prowadzenie, nie wróży to łatwego zwycięstwa. Ale najpierw trzeba wywalczyć tych parę punktów więcej. Nie jest wykluczone, że w Final Four będą mecze, gdzie walka toczyć się będzie punkt za punkt. Wtedy ważna będzie psychika.
- Każde zwycięstwo w tym turnieju będzie dla nas wielkim sukcesem. Jaki jest pani zdaniem sposób, aby tak się stało?
- Och, gdybym ja to wiedziała… Na pewno będzie potrzebna cierpliwość, opanowanie i koncentracja na boisku. Wydaje mi się, że pod względem fizycznym mamy bardzo podobny poziom do pozostałych drużyn. Bardzo ważne jest doświadczenie i spokój nawet w tych trudnych, ciężkich chwilach oraz to, abyśmy były pewne swoich możliwości. Żeby nie było tak, że oto przyjechały sławne zespoły do Polek, którym zorganizowano ważny turniej i jesteśmy skazane do bicia.
- Na treningu, który właśnie przed chwilą się zakończył widać było dużą mobilizację w zespole, czuło się, że jest w drużynie duch walki, mobilizacja przed ważnym startem.
- Tak, jesteśmy nastawione na walkę. Na pewno przez te dwa tygodnie, od tej porażki w pucharze, która otworzyła nam oczy, jesteśmy zaangażowane w pracę w stu procentach. Więcej nie da się zrobić, nie można dać z siebie więcej. Jesteśmy gotowe do gry. Jest to tylko jeden mecz, wszystko się może zdarzyć zarówno po ich stronie jak i po naszej. To zapowiada duże emocje. Na pewno one będą.
- Emocje będą w dwójnasób spotęgowane, bo do pani, jak i do pozostałych koleżanek z drużyny na święta przyjadą całe rodziny i będę was dopingować bezpośrednio z trybun Azoty Ateny.
- Tak, oczywiście. Ale moi najbliżsi zawsze byli ze mną w takich ważnych dla mnie momentach życia i kariery sportowej i dla mnie to nie jest jakiś problem. Miło mi jest, że przyjeżdżają, będą u mnie w domu, ale na tym na razie zamykam temat świąt. Nie zaprzątam sobie tym głowy. Poza tym umówiliśmy się, że święta rozpoczynają się dla nas w poniedziałek, wtedy dopiero razem siądziemy do stołu. Mam nadzieję, że będą to radosne święta.