Maja Tokarska: trzy dni wolnego są dla mnie optymalne
LIGA SIATKÓWKI KOBIET: W końcu doczekała się pani na koniec I rundy meczu z #Volley Wrocław występu na boisku w dłuższym wymiarze czasowym.
MAJA TOKARSKA (środkowa Developresu SkyRes Rzeszów): Cieszę się, że jeszcze w tym roku się udało, bo następny mecz ligowy gramy dopiero 13 stycznia. I runda była w naszym wykonaniu uważam bardzo dobra, bo poniosłyśmy tylko dwie porażki. To jest najważniejsze i cieszę się z kolejnego zwycięstwa, bo drużyna jest w tym wszystkim najistotniejsza.
- Przez te półtora seta pokazała się pani z dobrej strony praktycznie w każdym elemencie.
- Widomo, że jak się tyle stoi w kwadracie dla rezerwowych, to chciałoby się w końcu wejść i zrobić wszystko perfekcyjnie. Niektóre rzeczy były dobre, a niektóre tak sobie. Jest nad czy pracować przez najbliższy czas.
- To drugi mecz z rzędu, w którym w błyskawicznym tempie odsyłacie rywalki z kwitkiem. Widać, że ta wasza forma mocno zwyżkuje…
- Myślę, że nasza gra się poprawiła i potrafimy budować wysoką przewagę, choć od II seta już tak nie było łatwo jak w tym inauguracyjnym. Z takimi zespołami niżej notowanymi powinnyśmy wygrywać za trzy punkty, bo to jest nasz obowiązek. Wiadomo, że szukamy perfekcji i we wszystkim dążymy do tego żeby być coraz lepszym.
- Często tak jest, że w tych meczach z teoretycznie słabszymi największym rywalem jesteście wy same dla siebie i kluczową rolę odgrywa chyba koncentracja, czego może być najlepszym przykładem mecz z Piłą?
- Na pewno dużo zależy od naszej postawy, zagrywki itd. Co do meczu z Piłą, to rywalki zagrały naprawdę bardzo dobrze, my walczyłyśmy i akurat w tym dniu tak się ułożył mecz.
- Zakończyła się I runda rozgrywek, a Maja Tokarska już chyba się zaaklimatyzowała w nowym otoczeniu?
- Oczywiście. Bardzo mi się podoba w Rzeszowie. Nie wiedziałam czego się spodziewać, ale jestem bardzo zaskoczona na plus miastem.
- Pewnie tylko odczuwa pani głód gry?
- Dopóki będziemy wygrywać, to niech tak zostanie. Najważniejsze jest dobro drużyny, a nie to czy ja będę na boisku.
- Z trenerem Lorenzo Micellim miał pani już okazję pracować w Atomie Treflu Sopot. Czy od tamtej pory bardzo się zmienił?
- Myślę, że nie. Zawsze był wymagający. Jak trzeba być spokojnym, to taki jest, a jak trzeba, to potrafi nas w impulsywny sposób zmotywować. Reaguje na to jak my się zachowujemy, jak gramy. Jak jest dobrze, to wiadomo, jest spokojny, ale jak gramy źle, to nie akceptuje tego i stąd ta nerwowość.
- Najbliższy mecz ligowy zagracie dopiero 13 stycznia, ale wolnego na Święta nie będziecie miały zbyt wiele.
- Mamy trzy dni, więc wybieram się do domu. Po sobie wiem, że nie mogę mieć dużej przerwy, szczególnie wakacje mi to pokazały. Myślę, że te trzy dni będzie dla mnie optymalne, bo jak by było dłużej, to znów dochodziłabym do siebie bardzo długo, więc dla mnie jest w porządku.
Powrót do listy