Maja Ognjenović: nie mamy powodu do wstydu
Typowane do zwycięstwa w mistrzostwach Europy Serbki uległy w półfinale 1:3 broniącym tytułu reprezentantkom Rosji. - Nie mamy powodu do wstydu, bo grałyśmy z silnym rywalem. Jutro wyjdziemy i będziemy walczyć. Każdy medal mistrzostw Europy będzie dla nas satysfakcjonujący – przyznała w rozmowie z naszym portalem rozgrywająca reprezentacji Serbii oraz była zawodniczka Chemika Police Maja Ognjenović.
ORLENLIGA.PL: Maja, to trochę smutny finał waszej walki o złoto. Upatrywano w was finalistę, jeśli nie zdobywcę złotego medalu, a tymczasem jutro zmierzycie się z zespołem Turcji zaledwie o brązowy medal.
MAJA OGNJENOVIĆ: Masz rację. Muszę przyznać, że odczuwałyśmy trochę presji związanej z tym półfinałem, bo obserwatorzy stawiały na nas jako na finalistę lub złotego medalistę tych mistrzostw. Generalnie jednak nie mamy powodów do smutku. W rywalizacji grupowej grałyśmy świetnie i dobrze zaprezentowałyśmy się na tle reprezentacji Belgii w ćwierćfinale. Dzisiaj nie byłyśmy jednak wystarczające dobre w wielu elementach siatkarskich. Ruszałyśmy się dość wolno i paradoksalnie chyba wystraszyłyśmy się, że możemy wygrać z Rosjankami. Przykro mi natomiast, bo pierwsze dwa sety przegrałyśmy w końcówkach setów, co wskazuje na to, że byłyśmy bardzo blisko zwycięstwa mimo naszej słabszej gry. Nie ma jednak co teraz rozpaczać, bo jutro o godzinie 14 wybiegamy ponownie na parkiet i zagramy o brązowy medal. Nie jest to może złoto, ale każdy medal mistrzostw Europy da nam satysfakcję. Musimy zagrać skoncetrowane, ale zwycięży ten zespół, który odbuduje się szybciej po dzisiejszym półfinale. Turczynki przegrały dość wyraźnie 0:3 i być może to je podłamie trochę mocniej niż nasza wyrównana walka w końcówkach z Rosjankami.
Rosjanki w dzisiejszym spotkaniu znalazły u was słabe punkty w przyjęciu i wyłączyły częściowo z gry twoje znakomite środkowe. Czy w tym upatrujesz też głównej przyczyny dla przegranej tego meczu?
MAJA OGNJENOVIĆ: Myślę, że tak, ale Rosjanki to bardzo trudny rywal. Gra przeciwko nim to duże wyzwanie, bo przede wszystkim grają nieprawdopodobnie szczelnym blokiem, a ponadto mają trudną zagrywkę. Właśnie ten mankament w przyjęciu spowodował, że nie mogłam korzystać z nich tak często, jak chciałam. W mojej opinii są to kapitalne środkowe. Musimy jednak znaleźć siłę i pokonać jutro Turczynki. To się teraz dla mnie liczy.
Sprawiasz wrażenie zasmuconej porażką, ale kiedy rozmawialiśmy w Berlinie dwa lata temu, znacznie mocniej przeżywałaś przegrany półfinał z Rosjankami. Walka o brąz to dla utytułowanych Serbek też sukces mimo wszystko?
MAJA OGNJENOVIĆ: Wydaje mi się, że po prostu dojrzałam jako zawodniczka. Mam 31 lat i pewnie parę lat temu byłby to dla mnie ogromny dramat przegrać półfinał. Sama pamiętam, jak płakałam dwa lata temu po przegranym półfinale. Natomiast chyba w międzyczasie zmądrzałam i postanowiłam po każdym przegranym meczu inwestować mój czas i energię w refleksję i naukę, co można zrobić lepiej. Szczególnie jest to ważne, jeśli następnego dnia będzie trudny rywal na parkiecie. Rozklejanie się i emocjonalna reakcja w niczym by mi nie pomogła. To może lata doświadczenia.
Twoja rola w zespole też ewoluuje znacznie. Obecnie jesteście z Jeleną Nikolić najbardziej doświadczonymi zawodniczkami na parkiecie. Macie obok siebie młode koleżanki, które pukają już do drzwi wielkiej kariery jak np. Tijana Bosković. Jak one przeżywają te spotkanie i jak wy możecie pomóc im swoim doświadczeniem?
MAJA OGNJENOVIĆ: Myślę, że dziewczyny wiedzą o co grają i nikt nie będzie rozpaczał szczególnie z powodu przegranego spotkania. One mają jeszcze tyle grania przed sobą, ale reagują na parkiecie też bardzo dojrzale. Poza nim zresztą też. A w jutrzejszym spotkaniu mam świadomość, że na moich i Jeleny barkach spoczywa duża odpowiedzialność, aby i tym młodym dziewczynom dać na parkiecie przykład, że nie wolno się łamać.
Na szczęście macie w tym sezonie na koncie już wielki sukces. Drugie miejsce w Pucharze Świata i kwalifikacja na mistrzostwa olimpijskie, więc na pewno to w jakiś sposób pewnie rekompensuje wam brak finału w Rotterdamie. Można też rozegrać pełny sezon ligowy bez przerwy na kadrę.
MAJA OGNJENOVIĆ: To jest największy plus tego sezonu i cieszę się, że nie będziemy musiały grać w turnieju kwalifikacyjnym w Ankarze. To kosztuje zawsze tyle energii, stresu i czasu. Oczywiście cieszymy się z tego zwycięstwa, natomiast nasze założenia w tym sezonie obejmowały wygraną w Pucharze Świata oraz w mistrzostwach Europy. Pierwszy cel prawie zrealizowałyśmy, a drugi przeszedł nam trochę obok. Zatem jutro walczymy o brąz.
Nie masz wrażenia, że historia lubi się powtarzać. Pamiętasz, jak dwa lata temu w Berlinie stanęłyście przeciw reprezentacji Belgii i typowane na faworytki nie zdołałyście ich pokonać? Jak odczarować mecze o brąz?
MAJA OGNJENOVIĆ: Nie będziemy się na nikim mściły. Ale spójrzmy prawdzie w oczy. Przegrałyśmy z aktualnymi mistrzyniami Europy – Rosjankami, które są świetnym zespołem. Wydaje mi się jednak, że Turczynki są zdecydowanie w naszym zasięgu. Mam do nich ogromny szacunek. Przykro pewnie nam z tego powodu, że wygrałyśmy już z Rosjankami na Pucharze Świata i wiem, że są do ogrania. Ale Puchar Świata to kompletnie inna historia. Jutro będziemy pisały nową.