Magdalena Stysiak marzy o przejażdżce bolidem F1 i polskich mistrzostwach świata
Jeden z największych talentów w historii polskiej kobiecej siatkówki – Magdalena Stysiak wraca do zdrowia po zabiegu. – Nie uda mi się chyba wrócić na Ligę Narodów, nawet na ten ostatni turniej, ale chciałabym być w pełni gotowa na mistrzostwa świata, które w tym roku gramy w Polsce i Holandii – mówi 21-letnia atakująca włoskiego klubu Vero Volley Monza.
Utalentowana zawodniczka przechodzi rehabilitację po kontuzji kolana, która wykluczyła ją z udziału w tegorocznej Lidze Narodów siatkarek.
– Zabieg operacyjny na szczęście nie był konieczny – opowiada. – Miałam ostrzykiwania z osocza bogato płytkowego, ale obyło się bez poważniejszej ingerencji. Teraz się rehabilituję korzystając m.in. z produktów firmy Zamst. Mam specjalne małe woreczki z lodem z opaską uciskową, do mini krioterapii. To bardzo pomaga w szybszej regeneracji. W takim reżimie będę jeszcze przez dwa, trzy tygodnie. Potem polecę na konsultację lekarską i od lipca chciałabym wznowić treningi. Oczywiście konieczne będzie używanie stabilizatora, ale mam nadzieję, że wszystko będzie już dobrze i że będę mogła szybko wrócić do gry. Co prawda nie uda mi się chyba wrócić na Ligę Narodów, nawet na ten ostatni turniej, ale chciałabym być w pełni gotowa na mistrzostwa świata, które w tym roku gramy w Polsce i Holandii – dodaje.
Zawodniczka niedawno przedłużyła umowę z włoskim klubem, z którym w ostatnim sezonie Serie A1 wywalczyła wicemistrzostwo Włoch.
– Wiem, że w tym klubie mogę się rozwijać. Jest to klub z dużymi ambicjami i fajną energią. Od kilku lat Vero Volley Monza jest w Serie A1, czyli najwyższej klasie rozgrywkowej. Z roku na rok pokazuje coraz lepszy poziom i zajmuje coraz wyższe miejsce. Dwa lata temu było trzecie miejsce, w tym roku jest drugie, więc w następnym roku musi być mistrzostwo – dodaje Polka, która doskonale czuje się w Italii. – W klubie wszyscy wołają na mnie Megi. To miłe i potrzebne, móc porozmawiać z kimś spoza drużyny, klubu, z kimś z innego świata. W Monzie mamy po sąsiedzku tor Formuły 1. Co prawda nie byłam jeszcze na nim, bo nie było zawodów, ale myślę, że to kwestia czasu, żeby się przejechać. Może nawet bolidem. W końcu jeden z moich sponsorów ma zespół F1 i nawet mam w kontrakcie obiecaną taką atrakcję – cieszy się młoda siatkarka, która w tej chwili wraca do pełni formy w rodzinnym Wieluniu: – Mam tutaj wszystko, co jest mi potrzebne do odpowiedniej rehabilitacji. Do tego pobyt w domu, z rodziną, mamą, tatą bratem, babcią – to wszystko bardzo pomaga. Dobrze jest pobyć w domu, szczególnie po tak długiej nieobecności. Wiadomo, człowiek tęskni, więc cieszę się tą atmosferą, bo od lipca znów na pierwszy planie będzie siatkówka.
Powrót do listy