Magdalena Sadowska: mamy tworzyć zespół
W Kielnarowej koło Rzeszowa powoli dobiega końca obóz przygotowawczy mieleckiej Stali. Zespół pod wodzą II trenera Tomasza Kamudy mocno pracował nad siłą i motoryką oraz już konkretnymi siatkarskimi elementami. Wszystko po to, aby nie powtórzył się w lidze scenariusz z ostatnich lat. - Mocno wierzę w to, że w nowym sezonie awansujemy z dziewczynami do play-off i unikniemy walki o utrzymanie do końca rozgrywek - mówi nowa atakująca Stali, Magdalena Sadowska.
Magdalena Sadowska, która ma za sobą grę m.in. w Skrze Warszawa (srebrny medal MP), niemieckim VbF Suhl (brązowy medal i Puchar Niemiec), czy ostatnio MKS Dąbrowa Górnicza. teraz ma pomóc mieleckiej drużynie w awansie do fazy play-off. Dla wychowanki Polonii Świdnica, która 26 sierpnia skończyła 31 lat, będzie to nowe wyzwanie po tym, jak w ub. sezonie zdobyła brązowy medal mistrzostw Polski.
- Nie jest to jakieś wielkie wyzwanie - mówi nowa atakująca Stali. - Grywałam już o różne cele, więc to nie jest dla mnie specjalnie nowość. Faktycznie ostatnio w Dąbrowie Górniczej miałyśmy jasno powiedziane, że gramy o medale, ale wcześniej, choćby w Węgrowie, byłyśmy drużyną środka tabeli - mówi zawodniczka, która przyzwyczaiła się już do zmiany otoczenia. - Takie już jest życie sportowca, że często się zmienia kluby, miejsce zamieszkania i znajomych. W Dąbrowie Górniczej miałam cudownych przyjaciół, z którymi cały czas mam kontakt. Teraz poznaję nowe otoczenie i złego słowa nie mogę powiedzieć. Do Mielca miałam zawsze sentyment, bo w zasadzie już od kilku lat Stal chciała mnie sprowadzić. Kobieca intuicja podpowiedziała mi, że teraz warto spróbować i mam nadzieję, że się nie zawiodę na niej. Myślę, że wszystko będzie w porządku - mówi Sadowska, która miała też propozycje z innych klubów.
- Nie będę mówić, z jakich klubów, bo ktoś mógłby sobie tego nie życzyć. Powiem tylko, że jedna z nich była z Niemiec, ale uznałam, że tam już się nagrałam. Oczywiście z tego pięcioletniego pobytu byłam zadowolona, ale zaczęłam tęsknić za Polską i postanowiłam już pozostać w kraju - dodaje mierząca 184 cm wzrostu siatkarka. Z przyjściem do Mielca Magdaleny Sadowskiej kibice wiążą spore nadzieje. - . Wiadomo, że od nowej zawodniczki oczekuje się, aby pomogła i to jest mój cel. Klub nie stawia jakichś wygórowanych żądań, a wiadomo, że patrząc na to, co dzieje się w Muszynie, czy Sopocie, to z nimi nie mamy się co równać. Nam zależy na dobrej atmosferze i drużynie bez gwiazd. Mamy tworzyć zespół, a jak wyjdzie, to zobaczymy - kończy atakująca mieleckiej Stali.
Powrót do listy