Magdalena Mazurek: musimy liczyć na siebie i być razem
ŁKS Commercecone Łódź dopisał do swojego konta w tabeli trzy punkty, ale pomyli się ten, kto pomyśli, że kontrolował spotkanie przeciwko Pałacowi od początku do końca. Bydgoszczanki napsuły wiceliderkom rozgrywek sporo krwi i zabrakło dosłownie kilku piłek, by przedłużyć mecz w Atlas Arenie.
PAŁAC BYDGOSZCZ: zanotowałyście porażkę 0:3, ale oglądając to spotkanie, można było odnieść wrażenie, że wygranie w Atlas Arenie seta czy nawet dwóch było bardzo realne. Czy masz podobne odczucie, że dało się coś z ŁKS-em ugrać?
MAGDALENA MAZUREK: Tak... Szczególnie w drugim secie miałyśmy swoją szansę, ale zabrakło postawienia kropki nad "i" i chyba wiary w to, że możemy tę partię wygrać. A jakby się udało, czemu nie miałoby się udać wygrać także kolejnej, a to już dałoby nam punkt...
Jak ocenisz waszą grę w tym spotkaniu? Jesteś z niej zadowolona?
MAGDALENA MAZUREK: Nie do końca. Mogło być lepiej, przede wszystkim trochę w przyjęciu i ataku. Zabrakło nam chyba możliwości przerzucenia gry do prawego skrzydła, tam nie kończyłyśmy piłek. Bardzo dobrze z kolei zagrała dziś Ewelina, także środkowe zaliczyły dobry występ. Łatwo nie miały, musiały się mierzyć z wysokim blokiem, ale radziły sobie z nim.
Pierwszą partię przegrałyście bardzo wysoko, 11:25. Z czego mogło wynikać tak niepewne otwarcie z waszej strony?
MAGDALENA MAZUREK: Wyglądałyśmy tak, jakbyśmy za słabo się rozgrzały. Może było to spowodowane tym, że wyszłyśmy na mecz praktycznie prosto z autokaru. Dopiero rano wyjeżdżałyśmy z Bydgoszczy, ale to nie może być naszym wytłumaczeniem. Na pewno nie wyszłyśmy na boisko w pełni skoncentrowane. Pierwszych parę punktów było jeszcze niezłych, ale potem, kiedy Regiane Bidias stanęła na zagrywce, coś się zacięło, nie mogłyśmy nic skończyć i ten set do końca wyglądał słabo. Dobrze, że w drugiej partii gra była już bardziej wyrównana i nie odstawałyśmy aż tak od dziewczyn z ŁKS-u. A to doświadczony zespół o bardzo dużym potencjale.
Czy to właśnie doświadczenie rywalek wpłynęło twoim zdaniem na końcowy wynik tego spotkania?
MAGDALENA MAZUREK: Na pewno tak. Poza tym ŁKS ma tak wyrównany skład, że na każdej pozycji dysponuje bardzo wysokimi i silnymi zawodniczkami. My staramy się jak możemy. Kiedy nie mamy dokładnego przyjęcia do siatki, ciężko jest nam potem przebić się na skrzydle przez ten wysoki blok. Ale możemy wtedy liczyć na nasz spryt, który pozwala radzić sobie w trudnych sytuacjach. Musimy liczyć na siebie i być razem, szczególnie w tych gorszych momentach. Gramy dalej, nie ma co zwieszać głów. Czekamy cały czas na dołączenie kontuzjowanych dziewczyn, ale te, które teraz grają, mają szansę się wykazać. Zaraz zaczniemy przygotowywać się do meczu w Pucharze Polski, a potem do kolejnych spotkań w Ligi Siatkówki Kobiet.
Właśnie, aktualnie łączycie występy w Lidze Siatkówki Kobiet z pojedynkami w Pucharze Polski. Już w środę możecie zapewnić sobie awans do Final Four tych rozgrywek! Jak spotkanie z PTPS-em Piła może wyglądać?
MAGDALENA MAZUREK: Powinnyśmy starać się zagrać jak najlepiej, a wynik przyjdzie sam. Nie ma co się przesadnie nastawiać na dany rezultat, bo życie wielokrotnie pokazało, że jak wychodzi się na boisko wręcz przemotywowanym, to mięśnie się spinają i gra się nie układa. Jest to po prostu nasz kolejny mecz i kolejna szansa, żeby dobrze się zaprezentować. I nie widzę powodu, dla którego nie miałybyśmy zagrać na tyle dobrze, żeby przywieźć z Piły zwycięstwo!