Magdalena Mazurek: jak jest się walecznym i ambitnym, to wynik jest sprawą otwartą
Zawodniczki Pałacu wprawiły chyba całą siatkarską Polskę w zdziwienie, kiedy po trzech setach spotkania rozgrywanego w Policach prowadziły z miejscowym Chemikiem 2:1. Potem mistrzynie Polski odnalazły swój rytm gry, ale punkt przywieziony z tak trudnego terenu trzeba docenić. O przebiegu tego meczu i przygotowaniu do kolejnego mówi kapitan bydgoszczanek Magdalena Mazurek.
PAŁAC BYDGOSZCZ: Udało się wam ugrać dwa sety na terenie aktualnych mistrzyń Polski, dominatorek ligi w ostatnich latach. Czujesz dumę ze względu na postawę zespołu i urwanie punktu, czy jednak rozpatrujesz ten mecz w kategoriach porażki?
MAGDALENA MAZUREK: Chyba obie myśli są we mnie obecne. Z jednej strony cieszymy się, że udało nam się ten punkt z Polic przywieźć, tym bardziej, że jesteśmy pierwszym zespołem, który w tym sezonie tak Chemikowi zaszkodził. Ale wydaje mi się, że można było to rozegrać jeszcze lepiej, czyli tak, żebyśmy wygrały 3:1. Na pewno były ku temu możliwości, ale chyba po tym trzecim secie przestraszyłyśmy się perspektywy zwycięstwa. Wtedy policzanki wskoczyły na swój optymalny poziom, popełniały mało błędów własnych, dobrze zagrały blokiem i zagrywką. U nas z kolei spadła koncentracja i grałyśmy coraz słabiej, a o tie-breaku to najlepiej byłoby w ogóle już nie wspominać... Cieszy na pewno nasza postawa, bo nie położyłyśmy się na parkiecie, tylko cały czas starałyśmy się jak najwięcej ugrać w tym meczu.
PAŁAC BYDGOSZCZ: Czy Chemik był waszym najsilniejszym fizycznie rywalem z dotychczasowych?
MAGDALENA MAZUREK: Podobną siłą dysponują Chemik i ŁKS Łódź, ale nasze mecze z tymi drużynami wyglądały zupełnie inaczej. Pojedynek z łodziankami przebiegał tak, jakby grała Polska z Rosją - po drugiej stronie siatki stały dziewczyny z bardzo dobrymi warunkami fizycznymi i jak tak wysoki blok ma się naprzeciw, to ciężko jest się przez niego przebić, tym bardziej, kiedy udało im się jeszcze odrzucić nas od siatki. Nie wyszedł nam ten mecz, nie zaprezentowałyśmy tego, co potrafimy. Z kolei w Policach od początku dobrze się czułyśmy. Może udzieliła nam się atmosfera siatkarskiego święta, bo przyszło sporo kibiców, a przy pełnych trybunach gra się zdecydowanie łatwiej.
PAŁAC BYDGOSZCZ: Nie otworzyłyście tego meczu dobrze, wyraźnie przegrałyście premierową partię 11:25. A drugi set rozpoczęłyście z kolei od prowadzenia 6:0! Co się wydarzyło w przerwie pomiędzy setami, że była aż taka różnica w waszej grze?
MAGDALENA MAZUREK: Trener nieco zaskoczył pierwszą szóstką, która wyszła w sobotę na parkiet. Uczulał nas oczywiście w tygodniu, że wszystkie mamy być przygotowane do gry, ale nie zdradził nam, jaki wyjściowy skład przewidział na ten mecz. Zaczęłyśmy spotkanie bardzo młodą szóstką i nie ma co ukrywać, że dziewczyny zostały rzucone na głęboką wodę. Do pewnego momentu wyglądało to całkiem przyzwoicie, ale potem zaczęłyśmy mieć problem z przyjęciem zagrywki, bo te ciosy lecące z drugiej strony ciężko było odbierać. Wynik nam uciekł i trudno było się pozbierać. Od drugiego seta na boisku przebywały już te bardziej doświadczone zawodniczki, zaczęłyśmy grać pewniej i prezentować to, nad czym ciężko pracujemy na treningach.
PAŁAC BYDGOSZCZ: I po trzech setach prowadziłyście 2:1! Co w tych fragmentach było waszym największym atutem?
MAGDALENA MAZUREK: Przede wszystkim zagrywka, byłyśmy w niej bardzo konsekwentne. Dobrze też zagrałyśmy systemem blok-obrona, sporo było wybloków, które mogłyśmy wykorzystywać w kontrach. I bardzo dobrze spisałyśmy się w ataku, bo z tego co pamiętam, Natalia Misiuna, Ewelina Krzywicka czy Asia Kuligowska zdobyły bardzo dużo punktów. Każda z nas dołożyła coś od siebie w tym meczu. Cenne jest też to, że młode dziewczyny, jak Kinga Różyńska, dostały szansę zaprezentowania się i pokazały, że mimo młodego wieku można na nie liczyć. Jest to dużym pozytywem na przyszłość.
PAŁAC BYDGOSZCZ: Czy można powiedzieć, że w czwartym i piątym secie stało się to, co stać się musiało? Chemik był już wtedy zdecydowanie lepszy, co w ich grze sprawiało wam najwięcej problemów?
MAGDALENA MAZUREK: Na pewno rywalki zaczęły lepiej czytać naszą grę, coraz częściej miałyśmy podwójny blok na skrzydłach. Wzmocniły swoją zagrywkę, kilka razy nas nią ukłuły. Myślę, że jak popracujemy nad tym, żeby dokładniej te piłki dogrywać i nie pozwolić przeciwnikowi odrzucić nas od siatki, to w kolejnych meczach będzie coraz lepiej.
PAŁAC BYDGOSZCZ: Z wyjątkiem trzeciego seta pozostałe cztery kończyły się wyraźną przewagą jednej z drużyn. Z czego twoim zdaniem mogła wynikać taka huśtawka nastrojów w tym meczu?
MAGDALENA MAZUREK: Ciężko powiedzieć. Być może siatkarki Chemika zostały trochę uśpione tym pierwszym setem i myślały, że taka gra wystarczy do spokojnego zwycięstwa. A my postawiłyśmy się im. Tak to zresztą powinno wyglądać w każdym meczu, bez względu na to, kto stoi po drugiej stronie. Powinnyśmy skupiać się tylko na kolejnych punktach i setach, co ostatecznie może doprowadzać do tego, że będziemy wygrywać mecze.
PAŁAC BYDGOSZCZ: Czy ten pojedynek pokazał, że w tegorocznej Lidze Siatkówki Kobiet z każdą drużyną da się wygrać, nawet jeśli po drugiej stronie stoi mistrz Polski?
MAGDALENA MAZUREK: Myślę, że tak. W tym roku liga bardzo się wyrównała, nie ma takiej przepaści, jaka była jeszcze kilka lat temu. Wtedy niektóre zespoły były nieosiągalne, a teraz dotychczasowe mecze pokazują, że jak jest się walecznym i ambitnym, to wynik jest sprawą otwartą.
PAŁAC BYDGOSZCZ: Mimo niezłych humorów po meczu w Policach musimy powiedzieć też, że dwa ostatnie spotkania w lidze przegrałyście. Czy ma to jakiś negatywny wpływ na wasz nastrój i na treningi?
MAGDALENA MAZUREK: Na pewno tak. Mecz z ŁKS-em rozpamiętywałyśmy aż do połowy tygodnia treningowego. Potem na spokojnie obejrzałyśmy sobie całe to spotkanie, zobaczyłyśmy swoje błędy i wiedziałyśmy, co nas pogrążyło. Myślę, że wyciągnęłyśmy wnioski i dlatego pojedynek z Chemikiem wyglądał już lepiej. Mam nadzieję, że będzie to moment przełomowy i trafimy teraz na falę wznoszącą.
PAŁAC BYDGOSZCZ: W najbliższą sobotę czeka was starcie z Budowlanymi Toruń. Czy fakt, że będą to derby województwa kujawsko-pomorskiego, tworzy jakąś szczególną atmosferę tego meczu? Czuć w szatni podekscytowanie tym pojedynkiem?
MAGDALENA MAZUREK: Myślę, że ta atmosfera derbów jest raczej nakręcana przez wszystkich dookoła. Sporo ludzi wokół nas o tym mówi, ale my same niespecjalnie. Jest to dla nas po prostu kolejny mecz, tym bardziej, że te derby kujawsko-pomorskie długiej historii nie mają, grane są dopiero drugi sezon. Na pewno będzie to dla nas okazja do małego rewanżu, bo ostatnio w starciu z toruniankami zaprezentowałyśmy się bardzo słabo. Mam nadzieję, że tym razem pokażemy zdecydowanie lepszą siatkówkę.
PAŁAC BYDGOSZCZ: Na co więc szczególnie będzie trzeba zwrócić uwagę w tym spotkaniu?
MAGDALENA MAZUREK: Mamy jeszcze trochę czasu, żeby popracować nad przyjęciem i systemem blok-obrona, bo kiedy już piłka jest w górze, to z atakiem sobie radzimy. Na pewno będziemy musiały unikać własnych błędów i przestojów, bo takie fale spadkowe mocno przeszkadzają w grze.