Magdalena Matusiak: marzenia się spełniają
Miniony sezon był szczególnym dla Magdaleny Matusiak, wychowanki BKS-u Aluprof. 19-latka pełniła rolę rezerwowej, ale w kilku meczach pomogła zespołowi dobrymi zmianami. A nadmienić trzeba, że grę w pierwszej drużynie łączyła z nauką i tegorocznymi egzaminami maturalnymi.
PlusLiga Kobiet: - Jakie emocje towarzyszyły tobie podczas ceremonii wręczania brązowych medali?
Magdalena Matusiak: - To było niesamowite, bo po raz pierwszy w seniorkach miałam okazję stanąć na podium. Przeszło mi przez głowę wówczas, że praca, którą wykonuję na co dzień podczas treningów ma sens, a marzenia spełniają się. Była to więc jakaś nagroda za to, co robiłam dotychczas.
- Miałaś w tym sezonie sporo okazji do gry. Czy dobrze czułaś się w roli zawodniczki wchodzącej na zagrywkę czy przyjęcie?
- Czułam się dobrze i bardzo zależało mi na grze. Trener Wagner, a później Wiktorowicz mieli jakieś zaufanie do mnie. Na początku sezonu powiedzieli, że przestawią mnie na pozycję libero. Nie chciałam takiej zmiany, ale teraz dostrzegam także pozytywne strony gry na tej pozycji. Za każdym razem, gdy wchodziłam na boisko przeżywałam spory stres. Na treningach wygląda to wszystko zupełnie inaczej, lepiej, a mecz to jednak coś zupełnie innego. Ale już przyzwyczajam się do coraz częstszej gry przed większą publicznością.
- Godziłaś występy w ekipie BKS-u Aluprof z nauką i maturą. Jak to się udało?
- Miałam na pewno dużo mniej treningów niż pozostałe dziewczyny. Wiedziałam, że muszę się uczyć i podejść do matury. Pisałam zresztą taką samą maturę, jak wszyscy w Polsce więc nie było żadnej taryfy ulgowej. Trener dał mi więcej wolnego na czas matur. Kilka dni przed ustnymi egzaminami zadzwonił, żebym, przyszła na trening, gdy odnowiła się kontuzja Ani Werblińskiej. I goniłam między szkołą a salą. Ale nie mogłam odpuścić nauki, a poza tym dogadałam się z trenerem, który doskonale rozumiał moją sytuację.
- Szkoła EDU-SPORT, do której uczęszczałaś, odegrała sporą rolę w twoim życiu, umożliwiając łączenie nauki ze sportem. To chyba był dobry wybór?
- Na pewno był to wybór właściwy. Szkoła tak naprawdę przesądziła, że zostałam siatkarką. Poszłam już do pierwszej klasy gimnazjum EDU-SPORT, bo wiedziałam, że w innej szkole byłoby ciężko łączyć treningi z nauką. Zajęcia lekcyjne były przez te wszystkie lata dostosowane do treningów, poza tym wszystko było na miejscu. A gdy miałam ciężką kontuzję szkoła bardzo mi pomogła, m.in. poprzez indywidualny tok nauczania. Myślę, że jest taki stereotyp, iż w szkole sportowej nauka schodzi na dalszy plan. W Bielsku-Białej natomiast był wysoki poziom, bez żadnego odpuszczania, a nauczyciele, z którymi miałam zajęcia uczą także w najlepszych bielskich szkołach. I wyglądało to tak, że czego nie zaliczałyśmy pod naszą nieobecność, musiałyśmy później nadrabiać.
- Co możesz powiedzieć młodym dziewczynom, które marzą o podobnej drodze, jaką ty przebyłaś? Jesteś przykładem tego, że wychowanka klubu też może dojść do medali, występów na najwyższym szczeblu.
- Mogę im powiedzieć, aby nie przestawały grać, gdy nie są w pierwszym składzie np. w kadetkach czy juniorkach. Ważne, by nie odpuszczać treningów i teraz doskonale to wiem. Ale też z drugiej strony nie stawiać tylko na siatkówkę. W życiu może być bowiem różnie i sama tego doświadczyłam.
- Co dalej z Magdą Matusiak? Jakie są twoje plany siatkarskie?
- Póki co mam wakacje, chyba najdłuższe w życiu (śmiech). Trenuję z klubem do końca czerwca, a później zobaczymy. Nie została żadna decyzja podjęta jak na razie i za wcześnie o tym mówić. Na pewno rozpocznę studia, ale to uzależnione jest od klubu, w którym będę grała.