Magdalena Jurczyk: miałyśmy swoje szanse
TAURON LIGA: Zakończyła się wasza zwycięska seria ośmiu meczów w TAURON Lidze, a wliczając Superpuchar to nawet dziewięciu…
MAGDALENA JURCZYK (środkowa Developresu BELLA DOLINA Rzeszów): Niestety doszło do tego momentu, że przegrałyśmy pierwszy mecz w sezonie. Każda z nas liczyła, że będzie on nieco inaczej wyglądał i wygramy. Miałyśmy swoje szanse, niestety w niektórych momentach przytrafiały się nam przestoje. Problemy w przyjęciu, bloku ataku. Rywalki zagrały bardzo dobrze, a my miałyśmy problemy z zatrzymaniem niektórych zawodniczek.
- W II secie wydawało się, że kiedy odrobiłyście straty złapiecie swój rytm ale tej partii ostatecznie nie wygrałyście.
- To było właśnie najgorsze, że dogoniłyśmy, wyszyłyśmy na prowadzenie. Miałyśmy piłkę w górze ale nie wykorzystałyśmy tej szansy i dlatego wynik jest jaki jest. Myślę, że gdybyśmy wygrały tego drugiego seta to mecz inaczej by się potoczył.
- W tie-breaku prowadziłyście 9:7 i nagle tracicie aż siedem punktów z rzędu…
- Niestety zdarzają się nam takie przestoje i nie potrafimy wytłumaczyć z czego to się wzięło. Póki co musimy bardziej się skoncentrować, myśleć nad tym co zrobić, żeby było lepiej. Jak skończyć akcję jak nie wychodzi siłowo to może spróbować technicznie. W tym meczu niestety nam to się nie udawało. Rywalki to wykorzystywały i kończyły kontrataki.
- Przy wyniku 9:14 gdy zaczęłyście odrabiać punkt po punkcie. Czy nie przeszła gdzieś przez głowę taka myśl, że tak jak na Superpucharze uda się wyjść z trudnej sytuacji?
- Oczywiście, że takie myśli były. To jest żeńska siatkówka i nie ma rzeczy nie możliwych i z każdego wyniku nawet bardzo złego da się wyjść co pokazał ten Superpuchar. Do końca wierzyłyśmy, że możemy wygrać tym bardziej, że Kara Bajema wykonała kilka dobrych zagrywek, były kontry. Niestety bardzo szkoda, że w tej ostatniej piłce nie udało się już tego obronić.
- Na trybunach zasiadł pani chłopak Mateusz Bręk wraz z dwójką graczy Rawlplug Sokoła Mateuszem Szczypińskim i Michałem Lisem. W środę to właśnie zespół koszykarzy z Łańcuta po serii dziewięciu meczów z rzędu został zastopowany prze notabene też drużynę z Mazowsza – Znicz Pruszków. Żartobliwie mówiąc to ww. trójka przywiozła jakieś niefart?
- Zgadzam się to jest ich wina. Oczywiście to żart, ale na pewno nie przynieśli nam szczęścia. Zresztą ja byłam w środę na ich meczu z Pruszkowem i przyniosłam pecha, więc jest 1-1 (śmiech).
Powrót do listy