Magda Matusiak: chcę wrócić do siatkówki
Decyzja o włączeniu 17-letniej wychowanki szkoły EDU-SPORT do pierwszego zespołu BKS Aluprof była dla wielu sporym zaskoczeniem. Kto jednak zna Magdalenę Matusiak, ten wie, że nie bez przesady można widzieć w utalentowanej przyjmującej przyszłość klubu. Nie powinna przeszkodzić w tym nawet poważna kontuzja, której zawodniczka nabawiła się w jednym ze spotkań bieżącego sezonu.
PlusLiga Kobiet: Twoja kariera szybko nabrała rozpędu. Przed tym sezonem zostałaś włączona do kadry pierwszego zespołu BKS Aluprof i miałaś zagrać w kilku meczach PlusLigi. Takie były plany, które pokrzyżowała poważna kontuzja. W jakich okolicznościach doszło do tego?
Magdalena Matusiak: Ten sezon rozpoczęłam treningami w sierpniu od zgrupowania z reprezentacją juniorek. We wrześniu trenowałam z zespołem występującym w II lidze, a także z pierwszym zespołem. Niestety, na początku drugiego meczu II ligi zerwałam więzadła krzyżowe lewej nogi przy wykonywaniu zagrywki. Okazało się, że przyczyną była niewyleczona kontuzja mięśni i przetrenowanie całego organizmu.
– Co działo się później?
– Najpierw szybko interweniował nasz masażysta, pan Edek Iwanicki. Później przewieziono mnie do domu, a stamtąd do szpitala, gdzie zrobiono zdjęcie i założono gips na moją nogę. Trafiłam do lekarza Mojżesza, który polecił wykonać rezonans, który nie wykazał początkowo całkowitego zerwania więzadła. Przeszłam więc artroskopię w klinice „Pod Bukami” i wówczas okazało się jednak, że więzadło jest zerwane. Po czterech tygodniach przeszłam rekonstrukcję więzadła w klinice św. Łukasza. Minęły już prawie trzy tygodnie i jak na razie wszystko wygląda dobrze. Lekarze mówią, że kontuzjowana noga będzie nawet mocniejsza niż przed kontuzją i na pewno jest to optymistyczne. Od czasu operacji codziennie przechodzę fizykoterapię, a teraz zaczynam rehabilitację ruchową.
– Po kontuzji było ci chyba bardzo ciężko, zwłaszcza psychicznie…
– Początkowo byłam załamana, miałam chwile zwątpienia i myślałam, że nagle wszystko się po prostu dla mnie skończyło. Jeden z lekarzy szczerze przyznał, że nie wiadomo, jakie są moje szanse na powrót do gry i to mnie martwiło. Później, po wielu rozmowach, zaczęłam się odbudowywać psychicznie. Jest już znacznie lepiej, zwłaszcza, gdy stanęłam na kontuzjowaną nogę i przestałam się tego obawiać. Zdaję sobie sprawę, że najtrudniejsze przede mną, kiedy będę musiała wejść na boisko i skakać, bo wciąż pamiętam to nieszczęśliwe zdarzenie. Brakuje mi siatkówki i czasami oglądając spotkania myślę sobie, że mogłam teraz grać.
– Wiadomo już kiedy będziesz mogła wznowić treningi?
– Czeka mnie długa przerwa. W marcu mam zamiar już trochę pobiegać i rozpocząć lekkie treningi. Dopiero w maju powinnam przystąpić do zajęć z piłką. Mam nadzieję, że w drugiej połowie przyszłego roku dojdę już do pełnej sprawności i na przyszły sezon będę gotowa.
– Twoja kontuzja bardzo zmartwiła trenera kadry juniorek Zbigniewa Krzyżanowskiego, bo miałaś być kapitanem prowadzonej przez niego reprezentacji.
– Trener dzwonił do mnie ostatnio i powiedział, że w lipcu czeka na mnie na zgrupowaniu reprezentacji. We wrześniu odbędą się mistrzostwa Europy juniorek i bardzo chciałabym pomóc koleżankom, a naszym celem jest oczywiście walka o złoto.
– Ma bardzo mocną zagrywkę. Słyszałam, że przychodziła na treningi dziewczyn w poprzednim sezonie, aby pogonić je w przyjęciu – tak powiedziała o tobie Dorota Świeniewicz. Jak to jest z tą twoją zagrywką?
– (śmiech) Kiedyś nie zagrywałam w ogóle z wyskoku, ale gdy spróbowałam zaczęło wychodzić to coraz lepiej. Trenerzy namawiali mnie do ryzyka w zagrywce i czasami udawało się zaskoczyć przeciwniczki. Byłam też na treningu pierwszej drużyny specjalnie po to, żeby zagrywać. Na początku dziewczyny były trochę zaskoczone, bo nie wiedziały, jak gram. Ale tylko kilka razy miały problem z odbiorem. Staram się udoskonalać ten element, żeby częściej trafiać w boisko.
– W okresie przygotowawczym miałaś okazję do częstszych treningów z pierwszym zespołem. Jakie wrażenia?
– Przyjechałam końcem sierpnia z kadry i już kilka dni później rozpoczęłam treningi w BKS-ie. Dowiedziałam się wtedy, że zostałam włączona do kadry pierwszego zespołu. Treningi są na pewno cięższe i trzeba cały czas zachować koncentrację. Na początku byłam trochę przestraszona i nie rozmawiałam z dziewczynami, ale później wyglądało to już coraz lepiej. Przyjęły mnie oraz Magdę Pytel bardzo dobrze i pomagały nam choćby w zrozumieniu trenera. (śmiech) oraz poszczególnych ćwiczeń.
– Jakie są twoje sportowe plany na przyszłość?
– Przede wszystkim chcę wrócić do pełnej sprawności i treningów, a później wziąć udział w juniorskich mistrzostwach Europy. Jeszcze przynajmniej 1,5 roku, a więc do zakończenia szkoły, będę grała w BKS-ie. Co wydarzy się później ciężko przewidzieć. Chciałabym tutaj zostać, ale wiele zależy od mojej postawy w kolejnych rozgrywkach i tego czy uda mi się zaistnieć w naszej lidze.
- Czy jak dla większości sportowców święta to dla ciebie czas odpoczynku od sportu?
- Pamiętam, że w poprzednim roku właśnie tak było. Aż do świąt trenowałyśmy i grałyśmy mecze, a do tego kończył się semestr. W tym roku to bardziej szansa, abym mogła odpocząć od nauki.
Powrót do listy