Magda Godos chce kupić pistolet
Święta to dla siatkarek, zwykle zarabiających na życie z dala od rodzinnego domu, przede wszystkim szansa na spotkanie z najbliższymi. Rozgrywająca Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok, Magda Godos, już w Wielki Piątek, po drugim sparingowym meczu z Atlantem Baranowicze (oba wygrane przez Pronar 4:1 i 4:0), wsiadła do pociągu. Celem podróży były Skierniewice.
Siatkarka zdąży zjeść dwa wielkanocne śniadania, ale już w poniedziałek klubowy autobus zabierze ją z trasy, prosto do Szczyrku, gdzie białostoczanki rozpoczną zgrupowanie przed fazą play-off. - Wreszcie spędzę kilka dni z najbliższymi. Do Skierniewic przyjedzie moja siostra, będzie też mój narzeczony. Rzadko zdarza się taka okazja – mówi Magda.
PlusLiga Kobiet: Kto pójdzie ze święconką do kościoła?
Magdalena Godos: Oczywiście, że ja z siostrą. Ten przywilej zawsze dotyczy najmłodszych w rodzinie.
- Świąteczne zwyczaje zamierają. Czy w Twojej rodzinie ostała się jeszcze jakaś tradycja?
- Faktycznie, teraz wszystkie wydają się jakby przestarzałe. Już nie polewamy się wodą i nie malujemy pisanek. Choć może po prostu jesteśmy na to za starzy, bo robiliśmy to jak byłam mała. Teraz święta to przede wszystkim szansa, by przebywać z rodziną, porozmawiać o różnych sprawach, a także odpocząć fizycznie i psychicznie. Za to na stole na pewno pojawi się tradycyjny Mazurek. Nie może być inaczej, bo takie właśnie jest moje przyszłe nazwisko…
- W autobusie spotkasz się z koleżankami z drużyny w lany poniedziałek. Tam też nikt nie będzie mokry?
- Tego jeszcze nie wiem. Właściwie to zastanawiam się, czy nie kupić jakiegoś pistoletu na wodę na tą okazję… Chyba coś świątecznego wymyślimy. Nie obeszłyśmy prima-aprilis, więc teraz warto byłoby nad czymś się zastanowić.
- Czy Twój zajączek wielkanocny ma komu dać prezent?
- Nie mam chrześniaków, a moje siostrzenice są w Stanach Zjednoczonych. Ale tak się składa, że mój tata obchodzi urodziny w święta i na pewno jakiś prezent dostanie. A dla naszych rodziców zajączek przynosi nas. My jesteśmy prezentem, wreszcie do nich przyjeżdżamy. Mama na pewno ugotuje wiele smacznych rzeczy, będzie niezła wyżerka. Może uda się coś dziewczynom zawieźć na obóz do Szczyrku? Nie ma co sobie żałować. Podczas treningów i tak szybko wszystko spalimy.