Magda chwali Marzenę
Faworytki nie zawiodły. w meczu kończącym trzecią kolejkę MKS Dąbrowa Górnicza pokonała Stal Mielec 3:1 (17:25, 26:24, 25:19, 25:11). MVP została Katarzyna Wysocka.
Mielczanki zapowiadały, że jadą do Dąbrowy Górniczej po zwycięstwo i po pierwszym secie były bliskie realizacji tego celu. Pomogły im w tym siatkarki MKS, które nie wiedząc czemu, popełniały proste błędy. Zdarzały się one nawet tak doświadczonej zawodniczce jaką jest Magdalena Śliwa. Słabszą dyspozycję dąbrowianek bezlitośnie wykorzystały mielczanki, konsekwentnie grając zarówno w ataku jak i w obronie. Był jednak moment w tym secie, że MKS nawiązał rywalizację. Dąbrowianki zniwelowały przewagę Stali do jednego punktu (przegrywały 16:17), ale potem popełniły ponownie tyle prostych błędów, że zespól z Mielca nie miał problemów z wygraniem tego seta. Na ławce MKS panował jednak spokój, kamienną twarz zachowywał również trener Waldemar Kawka. Krótka rozmowa z zawodniczkami miała im pomóc w odnalezieniu właściwego rytmu. - Gramy dziewczyny swoje, to dopiero początek meczu - powtarzał szkoleniowiec MKS. Początek drugiego seta należał do zespołu z Mielca, który prowadził już 4:1, jednak później nastąpiło dziwne przeobrażenie drużyny z Dąbrowy. MKS poprawił przede wszystkim przyjęcie, co ułatwiło rozegranie, gospodynie skuteczniej grały także w ataku. W nerwowej końcówce więcej zimnej krwi zachowały siatkarki MKS i wygrały seta. Trzykrotnie atakowała Ewelina Sieczka, jednak mielczanki podbijały piłkę i kiedy wydawało się, że nie zdołają przebić się przez obronę Stali, nieudany atak Iwony Niedźwieckiej zakończył tą partie. Wygrany set tchnął nowego ducha w zespół MKS, choć początek następnej partii ponownie należał do mielczanek. Większa jednak w tym była zasługa zawodniczek z Dąbrowy aniżeli Stali. Tak było do momentu, kiedy w polu zagrywki pojawiła się Katarzyna Wysocka. Kruczoczarna zawodniczka MKS wyprowadziła swój zespół ze stanu 10:13 do 14:13. Potem oglądaliśmy wyrównany pojedynek, i walkę punkt za punkt. Po drugiej przerwie technicznej dąbrowianki wypracowały sobie przewagę, której nie oddały już do końca. To, co oglądali kibice w czwartym secie przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Spodziewano się kolejnego, wyrównanego seta, tymczasem MKS rzucił się na rywalki niczym wygłodniałe zwierzę na swoją ofiarę. Kapitalną seria zagrywek popisała się Marzena Wilczyńska, po której jej zespól bogatszy był o 7 punktów (ze stanu 2:1 do 9:1). Takiej przewagi, mimo ambitnego pościgu mielczanek dąbrowianki już nie zmarnowały. - Muszę pochwalić naszą młodszą koleżankę, która po wejściu na parkiet wprowadziła wiele ożywienia, pobudziła nas, dzięki czemu odnieśliśmy zwycięstwo w tym spotkaniu - chwaliła Wilczyńską kapitan MKS Magdalena Śliwa. - Trzeba być skoncentrowanym do końca, my chyba za szybko uwierzyłyśmy, że wygramy ten mecz. Zdaniem trenerów Waldemar Kawka (MKS Dąbrowa Górnicza) - Gra Stali w pierwszym i drugim secie robiła wrażenie. Ten mecz jeszcze raz pokazał, że mielczanki to bardzo niewygodny dla nas rywal. Po analizie wiedzieliśmy jak będą zagrywały i co będą grały, dlatego spodziewaliśmy się trudnego pojedynku. I tak było. Roman Murdza (Stal Mielec) - Szkoda że nie wywozimy z tego trudnego terenu nawet punktu, bo za dwa pierwsze sety on nam się należał. Mimo porażki nadal zamierzamy walczyć o środek tabeli. Powrót do listy