Ma nadzieję, że już zagrają regularnie
Za nami dwa spotkania półfinałowe ORLEN Ligi pomiędzy Tauronem MKS a BKS-em Aluprofem Bielsko-Biała. W pierwszym meczu dąbrowianki nie zdołały zatrzymać podopiecznych trenera Wiesława Popika, natomiast w drugim nie zabrakło prawdziwych emocji. - Miałyśmy okazję zakończyć rywalizację w trzech setach, jednak nie byłyśmy konsekwentne - oceniła Katarzyna Zaroślińska, najlepsza zawodniczka ostatniego spotkania.
Drużyna Tauronu MKS niezbyt udanie rozpoczęła półfinałowe starcie z BKS-em Aluprofem Bielsko-Biała. Pierwszy set zapowiadał równą walkę, jednak bielszczanki w kolejnych odsłonach rozpracowały swoje rywalki i siały spustoszenie w ich szeregach. W drugim spotkaniu podopieczne trenera Kawki odrodziły się na nowo, a kibice byli świadkami wspaniałego widowiska na wysokim poziomie. - Sama nie wiem, dlaczego w pierwszym spotkaniu poszło nam tak kiepsko. Przed drugim meczem była pełna mobilizacja. Musiałyśmy wygrać ten mecz, dałyśmy z siebie wszystko, wylałyśmy z siebie siódme poty i cieszę się ogromnie, że nam się udało! - nie ukrywała radości Katarzyna Zaroślińska.
Dąbrowianki w trzecim secie miały wiele okazji, by zakończyć spotkanie szybkim zwycięstwem. Niestety, tym razem górą okazały się przyjezdne. - Miałyśmy okazję zakończyć rywalizację w trzech setach, ale byłyśmy niekonsekwentne. Same siebie zaskakiwałyśmy naszym brakiem regularności - oceniła atakująca Tauronu MKS - W czwartym secie myślałyśmy tylko o tym, by wygrać, ale wiadomo, nie zawsze wszystko się udaje. Zabrakło nam trochę sił i konsekwencji w grze.
Jednak to, co miało miejsce w trzecim secie to nic w porównaniu do sytuacji z końcówki tie-breaka. Podopieczne trenera Kawki prowadziły 14:11 i były o krok od zwycięstwa, jednak nie potrafiły skonstruować skutecznej akcji oraz postawić kropki nad "i". Sytuację wykorzystały bielszczanki, które doprowadziły do remisu i wówczas rozpoczęła się prawdziwa wojna nerwów. - Jesteśmy chyba jakimiś wariatkami! (śmiech)To nie jest pierwszy mecz, w którym trwonimy w ważnym momencie dużą przewagę i nie potrafimy dobić przeciwnika. Same sobie zgotowałyśmy nerwówkę na sam koniec. Na szczęście nie liczy się w jakim stylu wygrałyśmy, ważne jest samo zwycięstwo. Mam jednak nadzieję, że w nadchodzących spotkaniach będziemy grać regularnie, i że obędzie się bez tie-breaków - dodała Zaroślińska.
Rywalizacja przenosi się do Bielska-Białej. Czy siatkarkom Tauronu MKS będzie grało się trudniej na obcym terenie? - Jedziemy teraz do Bielska na kolejne dwa mecze. Mam nadzieję, że będą to dla nas dwa zwycięstwa - wyraziła swoje nadzieje MVP ostatniego spotkania - Mam nadzieję, że na wyjeździe będzie nam się grało lepiej. Oczywiście, tu w Dąbrowie mamy swoich wiernych kibiców i ich doping to dla nas duże wsparcie, ale jakoś w tym sezonie wychodziło tak, że prezentowałyśmy się lepiej podczas meczów wyjazdowych. Oby tak było i tym razem - dodała z uśmiechem Zaroślińska.