Łukasz Kadela: stawiamy na Kraków i na nowoczesność
Prezes nowej drużyny Ligi Siatkówki Kobiet Trefl Proximy Kraków, Łukasz Kadela, opowiada o tym, w jaki sposób najwyższa klasa rozgrywkowa wróciła pod Wawel. Mówi też o planach klubu na przyszłość, współpracy z władzami miasta oraz inauguracji w Tauron Arenie. Poznajcie nową siłę ligowej kobiecej siatkówki.
LSK.PLPS.PL: Skąd wziął się pomysł w firmie Proxima, zajmującej się działalnością inwestycyjną na rynku nieruchomości, by wspierać kobiecą siatkówkę?
ŁUKASZ KADELA: Pierwotnie była to forma akcji ratunkowej dla sekcji siatkarskiej Towarzystwa Sportowego „Wisła” Kraków. Po wycofaniu się sponsora strategicznego drużyna seniorska została bez perspektyw, bez szans grania w 1. Lidze. Ówczesny prezes TS „Wisła” Ludwik Miętta-Mikołajewicz, z którym znaliśmy się z różnych działań prospołecznych, odwiedził nas i zapytał, czy byłaby szansa, byśmy wzięli na siebie ciężar sponsorowania drużyny. Wcześniej wspieraliśmy już piłkarską inicjatywę – AS Progres – dostaliśmy nawet z tego powodu tytuł „Przyjaciela miasta Krakowa”. Uznaliśmy, że warto wejść w projekt siatkarski, nawet jeśli było już na to bardzo późno, niemal tuż przed startem sezonu. Ówczesny zespół Wisły pozostawał bardzo długo w niepewności, czy w ogóle zagra w rozgrywkach. Dlatego wiele osób odeszło, tak naprawdę pozostało tylko kilka doświadczonych siatkarek, a skład został uzupełniony grupami młodzieżowymi. Ostatecznie zespół nie był w stanie utrzymać się w lidze. Po spadku i po przeglądzie sytuacji w naszym regionie uznaliśmy, że startowanie w drugiej lidze nie ma sensu. Postawiliśmy na sport młodzieżowy i wystartowaliśmy w trzeciej lidze. Po dwóch latach zdobyliśmy mistrzostwo województwa, choć trochę nawiązując do historii sukcesów krakowskiej siatkówki. W końcu praca z naszymi młodzieżowymi zespołami przekonała nas, że potrzeba też drużyny seniorek. Tak, by na dłużej związać młode siatkarki z Krakowem.
LSK.PLPS.PL: Mówi pan, że dosyć szybko zdecydowaliście się na wsparcie kobiecej siatkówki. Ktoś w waszej firmie był z nią wcześniej w jakiś sposób związany?
ŁUKASZ KADELA: Nie, w żaden sposób. Chcieliśmy podjąć się budowania czegoś, co z założenia jest trudniejsze w promocji. Co mam na myśli? Sport kobiecy, chyba nie tylko w naszym kraju, jest traktowany jakby był tym drugiej kategorii. My chcemy pokazać, że zupełnie niesłusznie! Poza tym patrząc na potencjał młodzieży i tak dużego miasta, jakim jest Kraków uznaliśmy, że klub siatkarski będzie wyznaczał naszą strategię marketingową. Oczywiście opartą na społecznej odpowiedzialności w biznesie. W pewnym momencie pojawiła się możliwość pozyskania licencji z Mysłowic, które nie były w stanie grać w 1. Lidze, musiało to jednak oznaczać kolejne zmiany. W TS „Wisła” siatkówka nie była priorytetem, trudno byłoby grać i trenować w jednej hali z koszykarkami, zdecydowaliśmy więc na stworzenie samodzielnego klubu. Wynik końcowy w 1. Lidze przerósł nasze oczekiwania, bowiem walczyliśmy w wielkim finale. To nas utwierdziło, że trzeba iść krok dalej.
LSK.PLPS.PL: Czy wasze podejście biznesowe da się przełożyć na prowadzenie klubu sportowego czy też drużyny siatkarskiej?
ŁUKASZ KADELA: Moim zdaniem biznes i prowadzenie klubu sportowego mają ze sobą wiele wspólnego. W obu przypadkach trzeba przyjąć pewne założenia i umieć oszacować związane z nimi ryzyko. Zdecydowaliśmy się zaryzykować, bo przecież finansowaliśmy całą piramidę szkoleniową, od dzieci aż po zespół seniorek. Dla takiego przedsiębiorstwa, jak my, to jest spore wyzwanie, bo w sumie mamy pod opieką około 150 zawodniczek. Poza tym nasze środowisko miejskie dopiero zaczyna się aktywizować i przychylnie patrzeć na sport. Mieliśmy jednak sporą satysfakcję, że organizacyjnie byliśmy w stanie sobie poradzić, choć przecież klub prowadzą ludzie, którzy nie wywodzą się ze sportu, a z biznesu. Zrobiliśmy to w sposób transparentny i wydaje mi się, że nowoczesny.
LSK.PLPS.PL: Ciekawą strategią było też zatrudnienie bardzo znanego trenera do prowadzenia zespołu w 1. Lidze.
ŁUKASZ KADELA: Przyjście Alessandro Chiappiniego podniosło jakość pracy szkoleniowej, lecz jednocześnie było też w pewien sposób zabiegiem marketingowym. Cały sukces w zarządzaniu polega na tym, by tak dobierać ludzi, by w konkretnej dziedzinie byli wyraźnie lepsi od tego, który nimi zarządza. W naszym regionie nie znaleźliśmy tak dobrych szkoleniowców, jak Alessandro, nie mieliśmy się kim wesprzeć. Stanęliśmy przed wyborem, czy dograć pierwszoligowy sezon do końca – co byłoby pewnie sporym rozczarowaniem – czy też postawić na osobę, która potrafi się zaangażować i jest marką samą w sobie. Nie było mi trudno przekonać trenera Chiappiniego, bo nie chodziło o kwestie finansowe, lecz długofalowy plan, spokojny rozwój. Dodatkowym atutem trenera było dla nas jego doświadczenie w pracy z młodzieżą, więc jego potencjał wykorzystujemy także w tych grupach. Staramy się, by raz w miesiącu prowadził trening z młodszymi siatkarkami.
LSK.PLPS.PL: Czyli szkoleniowiec pierwszego zespołu jest także koordynatorem grup młodzieżowych?
ŁUKASZ KADELA: Można to tak określić, bo trenerzy grup młodzieżowych zawsze mają możliwość konsultacji z Alessandro. Zresztą my bardzo poważnie podchodzimy do pracy z młodymi siatkarkami. Przy szkoleniu kadetek czy juniorek zawsze pojawia się dylemat, czy stawiać na medale w kategoriach młodzieżowych, czy raczej szukać siatkarek, które mogą wygrywać później, a może nawet w przyszłości zasilić reprezentację kraju? My staramy się inwestować w te dziewczyny, które mają potencjał na przyszłość. W tym momencie prowadzimy dwie drużyny kadetek, grupę juniorek i zespół w trzeciej lidze.
LSK.PLPS.PL: Jak pan odnajduje się w pracy w klubie, i w firmie?
ŁUKASZ KADELA: Wyszedłem z założenia, że moje życie prywatne to siatkówka, a zawodowe to Proxima. Bardzo pomaga mi Asia Mirek, która jest asystentką trenera i wzięła na siebie ciężar codziennych spraw zespołu. Podobnie w grupach młodzieżowych, za organizację odpowiadają trenerzy. Oczywiście sport jest zaskakujący nie tylko na boisku, więc w trakcie sezonu na pewno trzeba będzie sobie radzić z różnymi wyzwaniami organizacyjnymi.
LSK.PLPS.PL: Skąd pomysł na połączenie sił z Treflem Sopot?
ŁUKASZ KADELA: Z przedstawicielami Grupy Trefl znamy się od dłuższego czasu, choćby z tego powodu, że niedaleko Wieliczki jest duża fabryka należąca do tej grupy. Połączyła nas także praca z młodzieżą, bo zespoły wspierane przez pana Wierzbickiego od lat osiągały sukcesy w swoich kategoriach wiekowych. W ostatnim czasie sporo rozmawialiśmy o tym, jak radzić sobie z wyzwaniami, które czekają na prywatne kluby. Myśmy stanęli przed dylematem, czy jako druga drużyna poprzedniego sezonu 1. Ligi znowu powtarzać sezon na tym etapie rozgrywkowym, czy szukać innych rozwiązań? Tak się zrodziła koncepcja połączenia sił i wykorzystania potencjału tak dużego ośrodka, jakim jest Kraków.
LSK.PLPS.PL: Jaki jest plan na pierwszy sezon w Lidze Siatkówki Kobiet?
ŁUKASZ KADELA: Przede wszystkim chcemy poprawić wynik sportowy Trefla z poprzednich rozgrywek. Wydaje mi się, że przy tym potencjale sztabu i zespołu jest to realne. Oczywiście liczę też na niespodziankę, bo jakość naszych treningów jest wysoka. Co do strony organizacyjnej, to nie mam obaw co do zarządzania klubem, chodzi raczej o to, jak szybko uda się w naszym rejonie zbudować społeczność przyjaciół siatkówki, w środowisku biznesowym. Ona może przyłożyć się w przyszłości do podniesienia jakości widowiska i wyniku sportowego naszej drużyny. No i oczywiście czekamy na zbudowanie środowiska kibicowskiego, które tworzy więzi z klubem, w oparciu o pozytywne emocje.
LSK.PLPS.PL: Inauguracja LSK w Krakowie wypadnie bardzo okazale, bo zagracie już 23 października z mistrzyniami Polski w Tauron Arenie.
ŁUKASZ KADELA: Bardzo pomogły nam w tym władze Krakowa, które wynajęły halę. Chcemy wspólnie zareklamować kobiecą siatkówkę w naszym regionie. Po meczu z Chemikiem mamy kilka meczów wyjazdowych, bo cały czas trwa remont naszej podstawowej hali – „Suche stawy”, tak by spełniała ona oczekiwania nasze, kibiców czy telewizji. Tutaj też ukłony dla władz miasta, które postanowiły doprowadzić historyczny obiekt Hutnika do nowoczesności.
LSK.PLPS.PL: Jak wasze zainteresowanie i inwestycja w siatkówkę kobiet jest postrzegana w środowisku krakowskiego biznesu?
ŁUKASZ KADELA: Na razie jeszcze nie jest to nasza wizytówka, tylko część tego środowiska ma świadomość, że w Krakowie odradza się siatkówka na najwyższym poziomie. Mamy jednak pierwsze sukcesy na koncie, choćby współpracę z dealerem Toyoty „Anwa”, który wyposażył nas we flotę aż 16 aut. Na razie jeszcze spotykamy się z kłopotem tzw. krótkiego pasa startowego. Chodzi o to, że część przedsiębiorców musi dopiero zobaczyć na żywo LSK w Krakowie, by zastanowić się, czy użyczy swojej marki naszemu klubowi. Musimy po prostu pokazać, że gramy, działamy. Na razie ciężar finansowy spoczywa na sponsorach tytularnych, jestem jednak przekonany, że z czasem znajdziemy dodatkowe wsparcie w biznesie z Krakowa i okolic. Musimy tylko przełamać lody, by zaczęto ciepło myśleć o naszej wspólnej inicjatywie. Kraków ma olbrzymi potencjał i chcemy to udowodnić.