Lorenzo Micelli: wyniki sparingów odgrywają drugorzędną rolę
LSK: Jak ocenia pan dyspozycję zespołu biorąc pod uwagę mecze rozegrane na międzynarodowym turnieju o Puchar firmy Developres?
LORENZO MICELLI (trener Developresu SkyRes Rzeszów): Bardzo zależało nam na pokonaniu drużyny Dresdner SC, która gra bardzo szybką, urozmaiconą siatkówkę, z trudnym serwisem i świetną obroną. Nasza koncentracja była największa właśnie na tym pierwszym piątkowym meczu z niemieckim zespołem i niewiele nam zabrakło do zwycięstwa. To właśnie konfrontacja z tą drużyną jest wyznacznikiem naszej aktualnej formy, ponieważ Drezno gra bardzo dobrą siatkówkę i znajduje się na podobnym etapie przygotowań, jak my. W pozostałych spotkaniach mieliśmy okazję zobaczyć wszystkie zawodniczki. Każda miała okazję do gry i tutaj bardziej chodziło o wypróbowanie różnych ustawień niż zgranie podstawowej szóstki. Staraliśmy, żeby każda z dziewczyn wkomponowała się w nasz system gry. Mieliśmy na tym turnieju dobre i słabsze momenty. Nie podobała mi się nasza gra w spotkaniu z Albą Blaj, ponieważ zagraliśmy bardzo źle, a nasz serwis praktycznie nie funkcjonował. W niedzielę z Turczynkami wyglądało to już lepiej, ale mamy świadomość, że Eczacibasi przyjechało do nas w swoim rezerwowym składzie i nie prezentowało takiego poziomu gdy, jak Dresdner czy Alba Blaj. Nasz poziom gry był więc wystarczający na pokonanie Eczacibasi. Niewiele zabrakło nam do pokonania drużyny z Drezna. Natomiast w starciu Alba Blaj zaprezentowaliśmy się gorzej niż było nas na to stać. Teraz czeka nas kolejny etap pracy, zwłaszcza, że już na dniach dołączy do nas rozgrywająca Petja Barakowa i będziemy potrzebowali czasu, żeby ona zgrała się z pozostałymi dziewczynami. Dobrze wygląda dyspozycja fizyczna dziewczyn, bo turniej pokazał, że skakały z taką samą energią zarówno w piątek, jak w i niedzielę. Natomiast co do poziomu gry, to niektóre z zawodniczek potrzebują jeszcze większej koncentracji na naszej pracy, bo czasem wygląda to tak, jakby zamykały im się oczy i one były gdzieś poza boiskiem.
- Do pierwszego meczu ligowego z KSZO Ostrowiec pozostało niespełna trzy tygodnie. Jakie są dalsze plany przygotowań?
- W najbliższy weekend wybieramy się na turniej do Drezna, a potem spróbujemy jeszcze zorganizować jakieś sparingi w ostatnim tygodniu przed ligą, tak, żeby Petja Barakowa miała jeszcze szansę lepszego zgrania się z dziewczynami w warunkach meczowych. Z Agnieszką Rabką próbowaliśmy już gry w różnych ustawieniach. Teraz musimy przetestować różne warianty gry z Petją Barakową.
- Kiedy Bułgarka dołączy do zespołu?
- Ma już uczestniczyć w treningu w środę. Przed turniejem w Dreźnie będzie więc miała z nami tylko jeden wspólny trening w Rzeszowie, ale później dostanie też szansę gry na turnieju.
- W sobotnim i niedzielnym meczu turnieju w Rzeszowie zabrakło Katarzyny Zaroślińskiej-Król. Czy atakująca Developresu doznała jakiegoś urazu?
- To tylko sprawy przeciążeniowe wynikające z tego, że cały czas pracujemy i przygotowujemy się do sezonu. Na szczęście to nie są żadne poważne urazy, tylko pewne przeciążenia, z którymi możemy sobie poradzić. Niektóre z dziewczyn, jak chociażby Maja Tokarska, miały też serie zabiegów, a to powoduje, że muszą mieć chwilę przerwy w grze. Z kolei Kamila Witkowska, Magdalena Hawryła, czy Kasia Zaroślińska, wracają do gry i ciężkich treningów po dłuższej przerwie, więc w ich przypadku potrzeba też trochę więcej czasu, żeby wróciły do swojej optymalnej dyspozycji.
- Na ten moment przygotowań jest pan w miarę zadowolony z dyspozycji dziewczyn? Czy porażki doznane w meczach sparingowych nie są powodem do niepokoju?
- W przygotowaniach do sezonu wyniki spotkań towarzyskich odgrywają drugorzędną rolę. Nie same mecze były tutaj najważniejsze, ale przede wszystkim gra dziewczyn, które albo są nowe w zespole albo miały dłuższą przerwę w grze, jak wspomniane Witkowska, Hawryła, czy Zaroślińska-Król. Dla mnie na przykład Kamila Witkowska, to praktycznie nowa zawodniczka, ponieważ mimo tego, że była z nami już w poprzednim sezonie, to przez większą część rozgrywek była wyłączona z gry. Z kolei Michaela Mlejnkova, Maja Tokarska, Kinga Hatała, Dorota Medyńska i Ada Budzoń, która pomagała nam w przygotowaniach, są nowymi zawodniczkami w zespole. Musiałem więc próbować różnych ustawień i dać szansę gry wszystkim dziewczynom. To nie jest ten moment, kiedy musimy wygrywać. Mamy przebudowany zespół i początki zgrywania się nie są łatwe. Potrzebujemy jeszcze czasu na wspólną pracę. Treningi oczywiście też są wyznacznikiem formy dziewczyn, ale boisko i warunki meczowe, to najlepszy sprawdzian formy i możliwości zawodniczek.
- Do inauguracji LSK pozostało wystarczająco dużo czasu, żeby Developres SkyRes nie borykał się z takimi problemami, jak Asseco Resovia?
- Początki rozgrywek są zawsze trudne. Liga jest długa, a zmiana w rozgrywkach dopuszczająca sześć drużyn do fazy play-off spowoduje, że więcej zespołów będzie się liczyło w walce o grę w rundzie finałowej. Jak zawsze, musimy popracować nad tym, żeby zbudować właściwą chemię w zespole. To jest długi proces, a nie kwestia miesiąca, czy dwóch miesięcy przygotowań. Cele, o które chcemy powalczyć, są w tym momencie odległą perspektywą. Musimy więc cierpliwie pracować i unikać wywierania na zespół negatywnej presji zwłaszcza wtedy, kiedy jest to zupełnie niepotrzebne. Zbudowaliśmy mocną drużynę i wszyscy jesteśmy świadomi o co chcemy powalczyć z tym zespołem.
Powrót do listy