Lorenzo Micelli: w sporcie nigdy nie ma gwarancji sukcesu
LSK: Jak pan spędził ostatnie tygodnie przed rozpoczęciem przygotowań do sezonu? Czy tradycyjnie w trakcie przerwy wakacyjnej brał pan udział w zgrupowaniach dla dzieci i młodzieży?
LORENZO MICELLI (trener Developresu Rzeszów): Już od wielu lat jestem zaangażowany w pomoc w organizacji tzw. Eurocamp we Włoszech z udziałem dzieci. Przyjeżdżam tam nie tylko jako gość, ale staram się wykorzystać wszystkie swoje kontakty z zawodnikami i trenerami, żeby przyjechali na ten obóz i przekazali dzieciakom swoje doświadczenia siatkarskie. Tegoroczny obóz odbył się w Cesenatico, w pobliżu Rimini, i w trakcie jednego tygodnia mieliśmy rekord frekwencji, ponieważ uczestniczyło w nim aktywnie 700 dzieciaków jeśli chodzi o samą siatkówkę. Na tym obozie można brać bowiem udział również w zajęciach z innych dyscyplin sportu, w tym piłki nożnej czy koszykówki. To jest jeden z największych obozów sportowych dla dzieci we Włoszech, który ma na celu przede wszystkim dać radość dzieciakom, które grają zarówno na plaży, jak i w hali sportowej. Po tym obozie tradycyjnie spędziliśmy z rodziną wakacje nad morzem Adriatyckim w miejscowości Cattolica, gdzie mamy dom.
Czy w tym roku, podobnie jak w ubiegłym, Developres SkyRes rozpocznie przygotowania do sezonu na dwie tury?
LORENZO MICELLI: Nasze dziewczyny już od czerwca zaczęły przygotowania fizyczne na podstawie planu ułożonego dla nich przez trenera od przygotowania fizycznego. Miały więc konkretny program do wykonania zarówno na czerwiec, jak i na lipiec. Natomiast w sierpniu spotkamy się na tydzień w Rzeszowie i sprawdzimy pracę, jaką dziewczyny wykonały do tej pory we własnym zakresie. Dziewczyny będą tutaj na miejscu od 31 lipca do 5 sierpnia. Potem przez trzy tygodnie będą miały do wyboru – albo pracę w Rzeszowie pod okiem trenera fizycznego, albo pracę we własnym zakresie na podstawie przygotowanego dla nich programu. Po raz kolejny wspólnie spotkamy się 29 sierpnia, chociaż to i tak jest jeszcze dość wczesny termin biorąc pod uwagę, że LSK startuje dopiero w listopadzie. W tym roku będzie zatem więcej czasu na spokojną pracę i jestem przekonany, że będziemy lepiej pracować, a dziewczyny dostaną też czas na odpoczynek.
W zespole doszło do kilku znaczących zmian kadrowych. Na papierze skład wygląda imponująco. Który transfer jest dla pana szczególnie cenny?
LORENZO MICELLI: Zrobiliśmy to, co trzeba było, żeby wzmocnić zespół. Wiedzieliśmy na jakich pozycjach drużyna potrzebuje zmian. Jestem szczęśliwy, że udało się nam zbudować taką drużynę i że będę miał okazję pracować ze wszystkimi dziewczynami, które są w naszej kadrze. Przeprowadziliśmy transfery na miarę możliwości finansowych klubu i wszystko wygląda bardzo fajnie. Myślę, że zrobiliśmy kolejny krok do przodu jeśli chodzi o rozwój tej drużyny. Udało nam się zatrzymać kluczowe zawodniczki i to była baza do dalszych ruchów kadrowych. W zeszłym roku postawiliśmy na zmiany na przyjęciu i na pozycji libero, a w tym dokonaliśmy zmian na ataku i na pozycji rozgrywającej. Żałuję tylko tego, że nasza podstawowa rozgrywająca Petya Barakowa nie będzie mogła z nami uczestniczyć w przygotowaniach, ponieważ jest w kadrze Bułgarii na mistrzostwa świata i przyjedzie do Rzeszowa dopiero po turnieju, więc będziemy musieli jeszcze później pracować nad zgraniem. Jeśli chodzi o jakość sportową naszej drużyny i potencjał, to jestem bardzo zadowolony, podobnie, jak cały nasz klub.
Ciężko było zatrzymać w Developresie Helene Rousseaux i Jelenę Blagojević?
LORENZO MICELLI: Nie, podobnie jak inne dziewczyny, które u nas grały i które do nas dołączyły, ponieważ chciały grać w Rzeszowie. Nasz klub ma dobrą renomę i zawodniczki mają świadomość, że tutaj się dobrze pracuje.
Po minionym sezonie, który Developres zakończył niestety bez medalu, mówił pan o tym, że chce dalej prowadzić tą drużynę i wygrać z nią coś znaczącego. Czy ten skład, który udało się zbudować, daje większą gwarancję na sukces końcowy niż ten poprzedni?
LORENZO MICELLI: W sporcie nigdy nie ma gwarancji sukcesu i nawet to, że dobrze się pracuje, tak jak my to robiliśmy w poprzednim sezonie, nie oznacza jeszcze, że coś się wygra. Oczywiście ciężka i dobra praca daje znacznie większe szanse na końcowe zwycięstwo, ale nie daje pewności sukcesu. Nasze rozczarowanie po ostatnich meczach rozgrywek było duże, tym bardziej, że rundę zasadniczą mieliśmy bardzo udaną, zajęliśmy drugie miejsce w tabeli, a mimo to zabrakło nam czegoś w tych decydujących meczach fazy play-off, kiedy nie potrafiliśmy utrzymać równego poziomu gry. W tym roku będziemy pracować w podobny sposób. Mam jednak nadzieję, że ominą nas pewne pechowe sytuacje, które miały miejsce w poprzednich rozgrywkach, a o których ludzie nie wiedzą. Bardzo ważne dla mnie będzie to, żebyśmy byli w stanie utrzymać pewien poziom gry przez całe rozgrywki, a nie tylko rundę zasadniczą. Przez całą swoją pracę trenerską stawiam na ciężką pracę, która jest podstawą do tego, aby myśleć o dobrych wynikach. Po minionym sezonie odczuwam jednak bardzo duży niedosyt, ponieważ pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego, że nasz zespół stać było na bardzo wiele, a na koniec zostaliśmy bez medalu. Cel, który mieliśmy do zrealizowania, czyli wygranie medalu, był w naszym zasięgu. Niestety tak to się ułożyło, a nie inaczej, ale wyciągnęliśmy z tego wnioski i teraz zrobiliśmy kolejny krok w budowaniu drużyny. Liczymy na to, że nasz zespół osiągnie satysfakcjonujący wynik.
Biorąc pod uwagę, że drużyna została jeszcze wzmocniona w porównaniu do poprzednich rozgrywek można powiedzieć, że finał, to będzie cel minimum dla Developresu SkyRes?
LORENZO MICELLI: Uważam, że już w minionym sezonie było nas stać na grę w finale, a może nawet na mistrzostwo. Moim zdaniem pierwsza czwórka prezentowała wyrównany poziom, dlatego w play-offach wszystko mogło się wydarzyć. Teraz mamy na pewno bardzo dobry zespół, ale zobaczymy na co będzie stać inne zespoły. Gdyby nam przyszło zmierzyć się w półfinale np. z Policami, które prezentowałyby podobny poziom jak my, to nie jest przecież powiedziane, że na pewno zagralibyśmy w finale. Musimy ciężko pracować cały sezon i starać się osiągać dobre wyniki zwłaszcza w końcowej fazie rozgrywek. W porównaniu do poprzedniego sezonu musimy zdecydowanie lepiej rozegrać rundę play-off i zrobić ten następny krok. Myślę, że na koniec rundy zasadniczej będziemy na wysokiej pozycji. Potem jednak potrzebujemy zrobić jeszcze coś więcej.
Już w zeszłym sezonie Developres w wielu meczach doświadczył gry pod presją faworyta. Tym razem ta presja na zespole będzie chyba jeszcze większa.
LORENZO MICELLI: Nie sądzę, żeby to był dla nas problem. Moim zdaniem w minionych rozgrywkach nie przegraliśmy medalu przez niewytrzymanie presji. Nasze problemy leżały zupełnie gdzieś indziej i nie wszystkie dziewczyny były w stanie w najważniejszym momencie sezonu grać na dobrym poziomie i skoncentrować się na grze. Ja również nie uważam, żebym miał jakiś problem z presją. To nie jest tak, że odczuwamy na sobie jakiś ciężar, że coś musimy zrobić. My chcemy wygrywać, a w zeszłym sezonie z pewnych względów nie mieliśmy możliwości, żeby to zrobić. Ja jako trener odczuwam dużą przyjemność, kiedy moje drużyny grają ważne mecze o stawkę i zawsze nastawiam się na dobre spotkania, a nie myślę o presji.
Fakt, że w nadchodzącym sezonie Developres SkyRes nie będzie występował w europejskich pucharach pomoże wam w lepszym przygotowaniu się do meczów LSK?
LORENZO MICELLI: Pod względem liczby rozegranych meczów i wyjazdów, na pewno gra w pucharach jest dużym obciążeniem, ale też daje drużynie dodatkowe doświadczenie. To jest jednak decyzja klubu, który przede wszystkim kierował się względami ekonomicznymi, ponieważ gra w pucharach, to są bardzo duże koszty i nie można w żaden sposób liczyć na ich zwrot. Od lat jest z tym duży problem, że kluby muszą sporo dokładać do gry w europejskich pucharach i to też powinien być jakiś znak dla krajowych federacji, żeby wesprzeć kluby i starać się im jak najbardziej pomóc. W zeszłym sezonie doświadczyliśmy tego, że grając w Lidze Mistrzyń nie mogliśmy w żaden sposób liczyć na pomoc chociażby przy kalendarzu spotkań ligowych i pucharu Polski. Doszliśmy więc do wniosku, że nie ma sensu zabijać się żeby grać w europejskich pucharach, zwłaszcza, że to są bardzo duże koszty. Myślę, że polskie kluby i federacja powinny jak najbardziej zadbać o to, aby sponsorzy pozostawali przy siatkówce i aby kluby były stabilne finansowo przez długie lata, a nie tylko przez 2-3 sezony. Powinniśmy się więc bardziej skupić na kondycji finansowej polskich klubów, a nie na zasilaniu kasy europejskiej federacji. Nawet gra w Lidze Mistrzyń, to jest tylko gra o prestiż, bo jedynie zwycięzca może w pewien sposób zrekompensować sobie koszty udziału w tych rozgrywkach, a pozostałe kluby muszą do tego sporo dokładać.
Ile zawodniczek będzie do dyspozycji klubu od początku przygotowań do sezonu?
LORENZO MICELLI: Myślę, że około dziesięciu. Na pewno zabraknie Petji Barakowej, ponieważ rozmawiałam z nią i ona jest przewidziana do ścisłej kadry Bułgarii na mistrzostwa świata. Na razie powołanie na zgrupowanie reprezentacji dostała też Jelena Blagojević, ale zobaczymy, czy ostatecznie znajdzie się w składzie na mistrzostwa. Z kolei Michaela Mlejnkova przygotowuje się wraz z kadrą Czech do turnieju kwalifikacyjnego do ME, ale pod koniec sierpnia powinna być już do naszej dyspozycji.
W jakiej dyspozycji zdrowotnej są powracające po zabiegach Katarzyna Zaroślińska-Król i Agata Sawicka?
LORENZO MICELLI: Wszystko jest w porządku. Kasia była ostatnio na badaniach kontrolnych i dostała od lekarza zapewnienie, że jest w stu procentach zdrowa. Agata też kończy rehabilitację, więc obie powinny zacząć z nami przygotowania.
W porównaniu do poprzedniego sezonu, to również duży bonus, że nawet zawodniczki, które wracają po kontuzjach, już od początku przygotowań będą mogły trenować i nie trzeba będzie na nie czekać kilka miesięcy…
LORENZO MICELLI: Na pewno to jest inna i o wiele bardziej komfortowa sytuacja. Klub zrobił wszystko, żeby kadra zespołu była jak najmocniejsza i miał na względzie moje życzenia co do personaliów. W każdym sezonie robimy krok do przodu jeśli chodzi o budowę i rozwój tej drużyny. Wszyscy mamy nadzieję, że nasza wspólna, dobra praca zaowocuje bardzo dobrymi wynikami.
Macie w planie rozegrać sporo meczów towarzyskich przed startem sezonu?
LORENZO MICELLI: Już mamy potwierdzony udział w dwóch turniejach, pierwszy z nich w Szamotułach, a drugi w Dreźnie. Mamy też w planie zorganizowanie turnieju towarzyskiego w Rzeszowie, który odbyłby się w połowie października. Być może też we wrześniu weźmiemy udział w turnieju w Słowenii, ale decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Jeśli chodzi o turniej, który planujemy zorganizować w hali Podpromie, to chcielibyśmy, żeby wzięły w nim udział także drużyny zagraniczne, ale na razie wszystko jest jeszcze na etapie rozmów, ponieważ w tym terminie wiele drużyn będzie miało problem ze składem ze względu na udział zawodniczek w mistrzostwach świata w Japonii. Jeśli mielibyśmy na siłę ściągać jakąś znaną drużynę, ale z samymi juniorkami, czy z niepełną szóstką, to mijałoby się to z celem. My w tym czasie będziemy bowiem dysponować już mocną kadrą.
Powrót do listy