Lorenzo Micelli: podaliśmy rękę ŁKS-owi
LSK: Szansę na wygranie decydującego meczu o awans do finału Developres SkyRes przegrał w końcówce czwartego seta nie wykorzystując prowadzenia 21:15. Co się wtedy stało z zespołem ?
LORENZO MICELLI (trener Developresu SkyRes Rzeszów): To był rzeczywiście decydujący moment tego meczu, bo takiej przewagi nie można zaprzepaścić. Znaleźliśmy się wtedy w takim położeniu, że byliśmy na boisku bez Helene Rousseaux i Adeli Helić, które zgłosiły problemy fizyczne z nogą i staraliśmy się im pomóc. W związku z tym, że sytuacja wymykała się nam spod kontroli one musiały jednak wrócić na boisko. Straciliśmy swoją wielką szansę i zabrakło nam też trochę szczęścia, skoro nasze główne atakujące niemal w tym samym momencie miały problemy zdrowotne. Niezależnie od tego nasza drużyna powinna wygrać tego seta. Jest mi bardzo przykro, że tak to się nieszczęśliwie ułożyło. Dziewczynom nie można odmówić walki w tym meczu. Nawet w pierwszym secie, w którym wyraźnie przegrywaliśmy, po dokonaniu zmian i wzmocnieniu zagrywki, omal nie wygraliśmy tej partii. Podejmowaliśmy w tym meczu ryzyko. Najbardziej szkoda tego czwartego seta, w którym zawaliliśmy sprawę, ale mieliśmy też te dodatkowe problemy zgłaszane przez Helene Rousseaux i Adelę Helić.
To była chyba najbardziej dramatyczna i przykra porażka Developresu SkyRes z ŁKS-em Commercecon w tym sezonie. Ten zespół bardzo wam nie „leżał”, ale byliście o krok od zwycięstwa w meczu o finał…
LORENZO MICELLI: ŁKS przede wszystkim znakomicie bronił w tym meczu. Rywalki podbijały niesamowite piłki i spisywały się w obronie lepiej od nas. To, że tak ciężko nam się z nimi gra wynika też właśnie z ich świetnej obrony, bo bardzo trudno nam jest umieścić piłkę bezpośrednio w boisku. Łodzianki doprowadzają do wielu długich wymian i to jest ich duży atut. Niezależnie jednak od ich świetnej gry w obronie mieliśmy ogromną szansę na wygraną i niestety ją zmarnowaliśmy. Nie chodzi mi o samą piłkę meczową, tylko o to, co wydarzyło się wcześniej kiedy nie potrafiliśmy wykorzystać kilkupunktowej przewagi w końcowej części czwartego seta. Podaliśmy im rękę i pozwoliliśmy, żeby one wróciły do meczu, który wydawało się, że już przegrały.
Może zespół za szybko uwierzyły w to, że mecz jest już wygrany i za bardzo się rozluźnił?
LORENZO MICELLI Nie. Moim zdaniem nie zabrakło nam koncentracji. Pojawiły się jednak problemy w naszej grze, z którymi nie potrafiliśmy sobie poradzić. Rywalki dały nam się mocno we znaki i postawiły na trudną zagrywkę. Mieliśmy niekorzystne ustawienie i nie byliśmy w stanie kończyć piłek. Potem po przejściu powinniśmy jednak wykorzystać swoje sytuacje, a tego nie zrobiliśmy.
Powrót do listy