Lorenzo Micelli: nie możemy stracić energii do gry
LSK: To był kolejny już w tym sezonie roller coaster w wykonaniu Developresu SkyRes. Po dwóch setach wydawało się, że wszystko macie pod kontrolą, a jednak rywalki zdołały doprowadzić do tie-breaka.
LORENZO MICELLI (trener Developresu SkyRes Rzeszów): Najwyraźniej po 10-minutowej przerwie na boisko wyszedł inny Developres niż na początku meczu. Przede wszystkim brakowało nam agresji w grze. Graliśmy zbyt miękko i to był nasz główny problem w trzecim i czwartym secie. Nie mogliśmy wrócić do tego nastawienia, jakie prezentowaliśmy na początku spotkania. W piątym secie na szczęście wróciła u nas koncentracja na wysokim poziomie i graliśmy już dobrze. Trzeba też oddać rywalkom, że stanowią dobry zespół i postawiły nam wysoko poprzeczkę.
Łodzianki od trzeciego seta dały się wam mocno we znaki zagrywką. Mieliście duże problemy z dokładnym przyjęciem i od tego zaczynały się problemy…
LORENZO MICELLI: Na początku meczu przyjmowaliśmy naprawdę dobrze. Problemy w tym elemencie pojawiły się u nas w trzeciej i czwartej partii. Wynikały one nie tylko z lepszej gry rywalek, ale też z gorszego poziomu koncentracji po naszej stronie siatki. W pewnym momencie straciliśmy jakby nasz cel i założenia. Nie graliśmy tego, co sobie założyliśmy. Dlatego też zdecydowałem się na wprowadzenie na boisko Lucyny Borek, żebyśmy się pozbierali mentalnie i wrócili do swojej gry.
W końcówce tie-breaka wróciły przez chwilę koszmary z ostatniego meczu z ŁKS-em? Mieliście kilkupunktową przewagę, ale rywalki doprowadziły do stanu 13:12…
LORENZO MICELLI: Tak to już bywa w kobiecej siatkówce. To może nie jest do końca normalna sytuacja i w męskiej siatkówce rzadziej dochodzi do takich niespodziewanych zwrotów akcji. W żeńskiej siatkówce często się jednak zdarza, że przy skutecznym serwisie jednej z zawodniczek i dobrym ustawieniu bloku dana drużyna jest w stanie zdobyć kilka punktów z rzędu.
To zwycięstwo pomoże dziewczynom pozbierać się psychicznie po bolesnej i dramatycznej porażce w półfinale?
LORENZO MICELLI :Cieszy mnie postawa dziewczyn, zwłaszcza na początku meczu z Budowlanymi. Ich nastawienie do gry było bardzo dobre. Zależy nam wywalczeniu brązowego medalu. Nie możemy teraz dopuścić do takiej sytuacji, jak w półfinale z ŁKS-em, że po cennej wygranej u siebie w meczu wyjazdowym straciliśmy energię do gry. Medal był naszym głównym celem na ten sezon. Jesteśmy już w końcowej fazie. Fizycznie i mentalnie dziewczyny na pewno dadzą z siebie wszystko.
To jest ostatni dzwonek na przełamanie fatalnej passy Developresu w meczach rozgrywanych w Atlas Arenie w tym sezonie…
LORENZO MICELLI: Nie ma wątpliwości co do tego, że gra się nam ciężko w Atlas Arenie, ale w tym momencie musimy wymazać z pamięci wszystkie dotychczasowe porażki i nie myśleć w ten sposób, że ta hala stanowi dla nas jakąś dodatkową przeszkodę. Gramy przecież na takim samym boisku jak wszędzie, tymi samymi piłkami, więc nie ma tutaj sensu doszukiwać się jakichś dodatkowych czynników. Gra w Atlas Arenie nie jest dla nas żadnym alibi. Musimy po prostu grać swoją siatkówkę i nie dopuszczać do takich sytuacji, że przegrywamy sety 25:11 czy 25:12. Jeśli będziemy grać z odpowiednią koncentracją i realizować nasze założenia taktyczne, to nie powinno być źle.
Musicie sobie radzić bez podstawowej libero – Agaty Sawickiej, która musi przejść zabieg czyszczenia kolana…
LORENZO MICELLI Na szczęście mamy do dyspozycji Polę Nowakowską i Lucynę Borek, chociaż dla nich to jest też walka z dodatkowymi emocjami, żeby w takim momencie włączysz się do gry i grać w spotkaniach decydujących o medalach. Muszą sobie radzić z presją i oczekiwaniami, co nie jest łatwe. Pola Nowakowska w pierwszych dwóch setach meczu z Budowlanymi zagrała na bardzo dobrym poziomie, a potem otrzymała wsparcie ze strony Lucyny Borek.
Powrót do listy