Łodzianki żądne rewanżu, Pronar łasy na punkty
Organika Budowlani Łódź przyjeżdża do Białegostoku by zrewanżować się miejscowemu Pronarowi Zeto Astwa AZS za porażkę 1:3 z pierwszej rundy. Grę łodzianek poprowadzi była siatkarka ekipy ze stolicy Podlasia Marta Pluta.
- Spędziłam w Białymstoku tylko sezon, więc nie jest to jakaś sentymentalna podróż. Co innego, gdy jadę do Kalisza, gdzie grałam pięć lat i osiągałam największe sukcesy. Ale będę miło wspominała pobyt na Podlasiu, szczególnie ze względu na sprawy prywatne. Sezon nam się nie udał ze względu na wiele, niekoniecznie sportowych przyczyn. Ale moje sprawy z Białymstokiem są już do końca załatwione i nie ma o czym mówić. Przed meczem wypijemy może ze znajomymi dziewczynami kawę, a potem będziemy rywalizować na parkiecie. Chcemy się zrewanżować za porażkę w Łodzi – mówi nam Marta Pluta.
- Czy w Budowlani już poważnie myślą o miejscu w najlepszej czwórce?
- Sportowiec nie po to trenuje, by osiągać tylko zakładane minimum, więc zrobimy co możemy. Tęsknię za tym, by móc wygrywać z czołówką i walczyć o najwyższe miejsca. Jednak nikt na nas nie wywiera jakiejś szczególnej presji. Przede wszystkim, chcemy zająć jak najlepszą pozycję przed fazą play off.
- Porażka u siebie z Białymstokiem to była wpadka?
- Co prawda nie wystąpiłyśmy wtedy w najsilniejszym składzie - ja sama tylko na trochę pojawiłam się na boisku - ale trzeba przyznać, że dziewczyny z AZS-u po prostu zagrały bardzo dobrze. One też przecież miały wówczas swoje kłopoty z kontuzjami, więc tym nie możemy się tłumaczyć. Białystok ma nie byle jaki skład. Oglądałam ostatni mecz tych dziewczyn. Widać, że tworzą na boisku zespół, a to bardzo ważne.
- Jak pani się czuje, czy wszystkie problemy ze zdrowiem, a były kiedyś poważne, już za panią?
- Bez przesady, miałam uraz kolana, m. in. więzadeł pobocznych, ale to normalne. Jest wiele dziewczyn, które przechodzą gorsze kontuzje i wracają na boisko. Teraz jest dobrze. W Łodzi mogę liczyć na dobrą opiekę medyczną.
Pytam, bo przecież swego czasu była pani poważnie brana pod uwagę przez trenerów reprezentacji.
- Oj, to już chyba nie dla mnie. Są młodsze i lepsze dziewczyny, bardziej ograne w prestiżowych meczach. Oczywiście powołanie od trenera Matlaka przyjęłabym z pocałowaniem ręki, ale szczerze - nie liczę na to.
Bardzo ciekawie zapowiada się pani rywalizacja na rozegraniu z inną byłą siatkarką Winiar Kalisz, Magdą Godos.
- Tak tego nie traktuję. W tym przypadku na pewno o wyniku zdecydują nie indywidualności, a całe zespoły.
Tyle Marta Pluta. Natomiast w Białymstoku po cichu liczą na trzy punkty. Trener Pronaru Zeto Astwa AZS Wiesław Czaja jest dobrej myśli, mimo że znów cały tydzień jego podstawowa atakująca, Małgorzata Cieśla, trenowała „na ćwierć gwizdka”.
- Niestety, uraz uda sprawia, że musiałaby dłużej odpoczywać, by go zaleczyć, a na to nie ma czasu. Możemy więc tylko robić jej przerwy między meczami. Po tygodniu bez treningów w spotkaniu z Gwardią zagrała świetne zawody. Nie mam nic przeciwko temu, by to stało się regułą – mówi Czaja.
Każda piłka w sobotę będzie na wagę złota. – Pięć drużyn, w tym my i Budowlani, znajdują się w strefie zagrożenia barażami. Nie wiadomo jak ułożą się inne rezultaty. Co w tej chwili możemy zrobić najlepszego, to skupić się wyłącznie na swoich spotkaniach i zdobywać punkty. Drużyna Budowlanych, choć mocna, jest w naszym zasięgu – mówi Wiesław Czaja.