LM: Złoty set dla Baku, Atom za burtą
W rewanżowym spotkaniu I rundy fazy play off Ligi Mistrzyń Rabita Baku pokonała Atom Trefl Sopot 3:1 (21:25, 25:14, 25:20, 25:20). O awansie do dalszych gier rozstrzygnął "złoty set", w którym polski zespół przegrał zdecydowanie, do 6.
Zawodniczki Atomu Trefl Sopot w pierwszym meczu pokonały Rabitę Baku 3:1 i był to jeden z najlepszych w ich wykonaniu meczów w bieżącym sezonie. Na rewanż pojechały w 11-osobowym składzie - Dorota Świeniewicz zakończyła karierę, Neriman Ozsoy i Amaranty Fernandez Navarro rozwiązały kontrakty, a dla Doroty Wilk klub nie zdążył wyrobić wizy (po rezygnacji Świeniewicz).
Mimo kłopotów finansowo - kadrowych polski zespół przystąpił do walki z pełnym zaangażowaniem i determinacją, a jego grę w pierwszej partii nakręcała niezawodna Megan Hodge. Świetnie zaczęła set, a jeszcze lepiej skończyła - od stanu 18:19 większość piłek kierowana była właśnie do niej. Kiedy po drugim czasie technicznym inicjatywę powoli zaczęły przejmować rywalki (16:15), w polu zagrywki pojawiła się Lena Dziękiewicz, zdobyła dwa asy serwisowe i dała koleżankom sygnał do walki - 21:25.
Wszystko to, co świetnie funkcjonowało w pierwszej części spotkania,w drugiej kompletnie się posypało. Nasze siatkarki zupełnie zatraciły skuteczność w ataku ze skrzydeł, a przyjmowały na tyle niedokładnie, że rozgrywająca rzadko mogła uruchamiać środek. Rywalki z kolei bardzo dobrze przyjmowały i szybko grały skrzydłami, budując zdecydowaną przewagę - 6:3, 16;7, 25:14.
Niemoc sopocianek z drugiej partii szybko poszła w niepamięć i w trzeciej znów rozgorzała zacięta walka - 6:6, 13:12. Wystarczyły jednak dwa autowe ataki Polek, by rywalki znów przejęły kontrolę na przebiegiem gry i odskoczyły na bezpieczny dystans - 16:12, 25:20. Azerki panowały na boisku także w kolejnej odsłonie, grając twardo, ale przede wszystkim swobodnie. Polskie siatkarki z kolei popełniały coraz więcej błędów, grały bez wiary i przekonania, że jeszcze można odwróci losy rywalizacji. Mimo serii punktowych bloków w końcówce, przegrały do 20. i o losie rywalizacji musiał rozstrzygnąć "złoty set".
W nim sopociankom zabrakło pomysłu na pokonanie przeciwniczek, a przede wszystkim zabrakło wartościowych zmienniczek. Kimberly Glass próbowała opierać grę na swej rodaczce Hodge, choć tej zupełnie odjęło moc w ataku. Pozostałe zawodniczki także zawodziły i nie potrafiły nawiązać walki z miejscową ekipą, która pewnie wygrała do 6.