Legionovia zyskuje przewagę
AZS Metal-Fach Białystok przegrał z Siódemką Legionovią Legionowo 0:3 (16:25, 17:25, 14:25) w meczu 17. kolejki spotkań ORLEN Ligi. MVP została Marta Łukaszewska.
Legionovia konfrontację z poważnie osłabionymi białostoczankami potraktowała bardzo poważnie. O ile ostatni rywale akademiczek nie w każdej akcji dawali z siebie wszystko, to drużyna Wojciecha Lalka od początku pokazywała stuprocentowe zaangażowanie. Wszak oba zespoły spotkają się w fazie play out i powalczą ze sobą o utrzymanie w Orlen Lidze.
AZS będzie wtedy groźniejszy. Przeciwko Legionovii nie wystąpiły chora Anna Łozowska i kontuzjowana Krystle Esdelle. Szczególnie brak tej pierwszej jest dotkliwy, bo oznacza całkowite zburzenie normalnego ustawienia zespołu. Przeciwko legionowiankom znów na pozycji przyjmującej musiała wystąpić libero Angelika Bulbak, a na środku dwie przyjmujące: Sylwia Chmiel i Rheeza Grant. Na libero gra zupełna nowicjuszka, Marta Kutikow.
- Cieszę się ze zwycięstwa, ale nie wyciągam z niego daleko idących wniosków. W poprzednich meczach AZS, mimo trudnej sytuacji kadrowej pokazał, że ma naprawdę fajnie poukładaną grę. Mogę tylko współczuć tej drużynie z powodu jej kłopotów – mówił Wojciech Lalek.
W tym układzie personalnym gospodyń oraz przy takim profesjonalnym podejściu do meczu Legionovii, ekipa gości była lepsza o klasę. W dodatku drużynę tę wspierała głośna kilkunastoosobowa grupa najwierniejszych fanów, której nie można zawieść. W pierwszej partii kibice ci mogli się trochę denerwować, ale tylko do stanu 15:14 dla gospodyń. Potem ataki byłej zawodniczki AZS-u, Ilony Gierak dały Legionovii prowadzenie. Gospodynie ostatni punkt w tej partii zdobył po akcji Laury Tomsi. W tym momencie było 16:18, skończyło się 16:25.
W drugim secie nadzieje gospodyń prysły jeszcze szybciej. Początkowo wszystko szło nieźle. Akademiczki prowadziły na pierwszej przerwie technicznej 8:5, a po dwóch blokach Tomsi na Gierak 11:8. Od tej chwili nastąpił jednak marsz beniaminka Orlen Ligi. AZS miał kłopoty z przyjęciem zagrywki rywalek, począwszy od stacjonarnych serwisów Marty Łukaszewskiej. Emocje opadały tak szybko, jak rosła przewaga legionowianek. Co ciekawe, ekipa gości również w przyjęciu spisywała się kiepsko, ale ona potrafiła i miała kim nadrabiać te niedostatki.
- Dziś miałyśmy nadzieję na nawiązanie walki, nawet na zwycięstwo. Niestety, nie wyszło, nie jestem zadowolona ani ze swojej gry, ani z gry moich koleżanek. Pewnych rzeczy jednak nie przeskoczymy. Cały czas gramy w siódemkę, po dwa mecze w tygodniu, dziś po prostu nie miałyśmy już sił – mówiła Ewelina Polak, rozgrywająca białostoczanek.
- Wygrałyśmy pierwszy w sezonie mecz na wyjeździe i nie ostatni. Zaczęłyśmy nową erę Siódemki Legionovii. Na pewno będziemy miały teraz przewagę psychologiczną nad Białymstokiem przed fazą play out – powiedziała z kolei rozgrywająca Legionovii Kinga Bąk.
Akademiczki, popełniając masę błędów, mocno ułatwiały zadanie swoim przeciwniczkom. Nawet jak na ich obecną siłę, spisywały się dużo słabiej niż w ostatnich konfrontacjach. W trzeciej odsłonie zabrakło im już nawet wiary w nawiązanie walki. Przy zagrywce Małgorzaty Skorupy przewaga urosła do 7 punktów (4:11). Do końca legionowianki były niezagrożone. Jeśli miała to być zapowiedź siatkarskiej wojny w barażach, to AZS swój arsenał głęboko schował.
- Przy takiej masie błędów nie miałyśmy szans na dobry wynik – stwierdziła przyjmująca gospodyń Natalia Kurnikowska.
- O ile po poprzednich meczach można było mój zespół pochwalić, dziś jest odwrotnie. Nie wiem jeszcze, czy taka postawa wynika ze zmęczenia fizycznego, czy to sfera psychiczna. Będzie nad czym pracować. Trzeba trochę przycisnąć, nawet jeszcze przed następnym meczem w Sopocie. Dziś widać było, że rywale mają nas bardzo dobre rozpracowanych. Właściwie nietrudno odgadnąć w jakim obecnie zagramy składzie, ale trzeba przyznać, że trener gości bardzo dobrze przygotował swój zespół taktycznie – mówił trener AZS-u Jacek Malczewski.
Powrót do listy