Larissa Franca: grać w Starych Jabłonkach to wielka frajda
Para z Brazylii Larissa Franca i Juliana Da Silva po raz trzeci z rzędu wygrały turniej siatkówki plażowej World Grand Slam w Starych Jabłonkach. Jak powiedziała nam po spotkaniu finałowym Larissa Franca, złoty medal wywalczony w tym roku był najtrudniejszy do zdobycia w całym ich trzyletnim panowaniu nad jeziorem Szeląg Mały.
- Zawsze się uśmiechamy na samą myśl o przyjeździe do Polski. Nigdzie nie ma takich tłumów jak w Starych Jabłonkach, ludzie kibicują nam bardzo mocno i to jest niezwykle miłe. Czujemy się w Polsce jak w domu – powiedziała Larissa.
- Ostatni dzień turnieju był dla nas bardzo ciężki, w półfinale postawiły nam bardzo wysoko poprzeczkę Chinki Xue-Zhang. Rozstrzygnęłyśmy mecz na naszą korzyść dopiero w trzech setach, które kosztowały nas sporo wysiłku. W finale byłyśmy nastawione na kolejny ciężki bój z amerykańską parą Kessy/Ross, z którymi generalnie gra nam się dość ciężko – dodała Larissa.
- Amerykanki bardzo chciały wygrać cały turniej, wy broniłyście złota z ubiegłego roku.
- Bardzo lubimy grać w Starych Jabłonkach. Przez lata zaprzyjaźniłyśmy się z ludźmi, którzy regularnie tu przyjeżdżają nas dopingować. Finał był bardzo ciężki, kolejne mordercze trzy sety. Nie grałam w tym meczu dobrze w bloku, to mnie denerwowało. Jednak w końcówce skoncentrowałam się maksymalnie i udało nam się cieszyć po raz trzeci z wygrania całego turnieju. Już nie możemy się doczekać, kiedy po raz czwarty będziemy walczyć o kolejne złoto w Starych Jabłonkach – powiedziała na koniec Larissa.