Krzos: razem z kibicami osiągniemy 5. miejsce
Libero wrocławskiej drużyny zadziwiła łódzką publiczność w końcówce tie-breaka. W najbliższą sobotę chciałaby razem z drużyną przypieczętować marsz ku piątemu miejscu w Pluslidze Kobiet. – To byłoby dla nas spore osiągnięcie w tak wyrównanej stawce zespołów – mówi Aleksandra Krzos.
PlusLiga Kobiet: Ozdobą tie-breaka w Łodzi była Twoja punktowa obrona, która, myślę, podcięła wtedy skrzydła Organice w piątym secie w pierwszym meczu w Łodzi.
Aleksandra Krzos: Tak, to była bardzo ciekawa akcja, broniłam w niej kilka razy, aż w końcu po jednej z obron zdobyłam bezpośrednio punkt, ale w statystykach i tak zapiszą, że to był błąd rywala, a nie zdobycz punktowa libero (śmiech). Odskoczyłyśmy wtedy Łodzi na solidną odległość punktową i tylko cud mógł wtedy przeciwniczki uratować, na szczęście dla nas, cudu nie było i wygraliśmy dość pewnie w piątym secie (15:11 dla Impel Gwardii – red). Rzadko mam okazję tak bezpośrednio się przyczynić do wyniku końcowego. Stąd moje miłe zaskoczenie i łzy szczęścia, że mogłam pomóc zespołowi w tak jednoznaczny sposób, a do tego jeszcze w tie-breaku. Miło jest zwyciężać z uczestnikiem Ligi Mistrzyń na ich boisku. Prowadzimy teraz 1-0 w całej rywalizacji, ale to nie oznacza koniec problemów, Łódź jest bardzo trudnym przeciwnikiem, świadczy o tym choćby pierwszy pięciosetowy trudny mecz. Sądzę, że rywalki na pewno nie odpuszczą walki o europejskie puchary i przyjadą do nas mocno skoncentrowane.
- Teraz rywalizacja przenosi się do Wrocławia, jak grać, aby pokonać łodzianki?
- Przede wszystkim musimy grać spokojnie. Nie możemy myśleć, że raz, dwa, i wszystko można szybko skończyć, bo prowadzimy już 1-0 i przeciwnik się „położy”. To byłby błąd, będziemy grały rozważnie, z nastawieniem na trudny bój. Po drugiej stronie siatki występują bardzo dobre siatkarki i jakiekolwiek zlekceważenie tego faktu mogłoby się na nas odbić negatywnie. Zdajemy sobie sprawę, że grając u siebie, mamy potężny atut w postaci komfortu boiska oraz kibiców, a także wyniku z Łodzi, ale musimy teraz potrafić to wykorzystać do maksimum. Mimo, że znamy wysoką stawkę potyczek z Budowlanymi to na boisku nie zamierzamy sobie tym zaprzątać głowy. Pamiętamy oczywiście smak pucharów, w końcu to było tylko rok wstecz, ale żeby je znów osiągnąć musimy na chwilę o tym zapomnieć i skoncentrować się na bieżących wydarzeniach na polu gry. Wierzymy w siebie i to jest najważniejsze, a z takim nastawieniem mamy nadzieję zdobyć piąte miejsce i w dobrych nastrojach zakończyć sezon. W tak wyrównanej stawce zespołów jak była w tym sezonie w PlusLidze Kobiet, ta lokata byłaby sporym osiągnięciem naszej, co tu dużo mówić, dalej młodej drużyny. Myślę, że razem z naszymi kibicami damy radę osiągnąć ten cel już w najbliższą sobotę. Z resztą, piąte miejsce to do tej pory najlepszy wynik klubu w historii występów w ekstraklasie po 2000 roku, ja wtedy miałam szesnaście lat i byłam „srebrną” kadetką, ale o grze w ekstraklasie w tym czasie nawet nie myślałam (5. miejsce ZEC SV Gwardia Wrocław w sezonie 2004/2005 – red.). Dobrze by było to osiągnięcie powtórzyć, póki co, sądzę, że jesteśmy na dobrej drodze, aby znów odwiedzić Azerbejdżan przynajmniej z raz (śmiech).