Krystyna Strasz: mogłyśmy stracić trzy punkty
- W czwartym secie dziewczyny miały duża przewagę, ale tutaj chciałbym bardzo pochwalić naszą drużynę za zespołowość i walkę do ostatniej piłki, bo był to ciężki mecz i pokazałyśmy charakter - powiedziała po meczu libero Tauronu MKS, Krystyna Strasz.
- Na wstępie gratulacje za wygranie spotkania w pięciu setach, gdzie byłyście bardzo blisko porażki.
Krystyna Strasz: Bardzo się cieszę, bo byłyśmy już w trudnym momencie i mogłyśmy stracić trzy punkty. Ten mecz mógł się inaczej skończyć. W czwartym secie dziewczyny miały dużą przewagę, ale tutaj chciałabym bardzo pochwalić naszą drużynę za zespołowość i walkę do ostatniej piłki, bo był to ciężki mecz i pokazałyśmy charakter.
- No właśnie, w czwartym secie na boisko weszła Joanna Staniucha-Szczurek i od tego momentu gra się poprawiła.
- Dokładnie, to jest nasz atut, że wychodzi na boisko dziewczyna z ławki i naprawdę nam pomaga. Także chwała Asi, że weszła w trudnym momencie i postawiła wszystko na jedną kartę. Skończyła kilka bardzo ważnych piłek, coś tam podbiłyśmy i naprawdę się podbudowałyśmy.
- Dzisiaj miałyście utrudnione zadanie, gdyż nie było z wami Charlotte Leys oraz Frauke Dirickx
- No dokładnie, dziewczyny wyeliminowała choroba. Tym bardziej radujemy się, że udało się wygrać. Gdybyśmy straciły trzy punkty to byłaby dużo gorsza sytuacja. Przy wyniku 3-1 nie ma znaczenia czy wygrałyśmy ten jeden set. Udało się wyjść z opresji w bardzo trudnym momencie i teraz możemy się cieszyć ze zwycięstwa, gdzie już wiemy, że Sopot przegrał 3-0. Teraz w tabeli jest nawet dobra sytuacja dla nas.
- Ostatnio przegrałyście z Muszyną 1:3, dzisiaj tez byłyście blisko porażki 1-3, ale udało się wygrać.
- Bardzo się cieszę, że udało się tak zrobić. Tak jak pokazywał kolejny mecz Muszyny z Bielskiem to widać, że Mineralne są w bardzo dobrej dyspozycji. Grała bardzo równo, szczególnie zagrywką, nie robią dużo błędów i dzięki temu mają swoją chwilę. Mam nadzieję, że nasz czas nadejdzie w play-offach i Pucharze Polski. Na nas jeszcze przyjdzie czas i będziemy wygrywać najważniejsze mecze.
- W sobotę postawiłyście się nie tylko Legionovii ale także sędziom.
- Tak, sędziom. Ja też bardzo się denerwowałam, bo to irytuje gdy w takiej ważnej końcówce dochodzimy i jest błąd sędziowski. Wiadomo, że oni nie robią tego celowo, po prostu nie widzieli. Irytujący bywa moment w którym dochodzimy przeciwnika i nagle mamy opad energetyczny. Wtedy przydałby się punkt, który mógłby pomóc nam wyjść z dołka. Tak się nie dzieje, bo jest on niesłusznie podyktowany dla rywala. Trudno się mówi. Najważniejsze, że to wygrałyśmy.
- Jak będzie wyglądał najbliższy tydzień w wykonaniu Tauronu MKS?
- Najpierw jedziemy do Turcji (dąbrowianki rozegrają pierwsze spotkanie z Fenerbahce Stambuł w ramach Challenge Round Pucharu CEV - przyp. red.). Zaraz po tym w lidze czeka nas mecz z Bielskiem. Z całą pewnością będzie to ciekawy pojedynek. Interesuje nas tylko zwycięstwo w innym przypadku nie miałybyśmy po co się wybierać (śmiech).