KPSK Stal - GCB Centrostal 1:3
KPSK Stal Mielec przegrała z GCB Centrostal Bydgoszcz 1:3 (23:25, 25:16, 17:25, 23:25) w meczu kończącym czwartą kolejkę PlusLigi Kobiet. MVP meczu Charlotte Leys
O zwycięstwie zespołu trenera Makowskiego zadecydowała przede wszystkim zagrywka i jej przyjęcie.
W I secie od samego początku warunki gry dyktowały siatkarki z Bydgoszczy, które skuteczną zagrywką odrzucały rywalki od siatki. Mielczanki cały czas musiały gonić przeciwniczki. Przy stanie 21:23 trener Stali, Adam Grabowski, apelował do swoich zawodniczek. - Nie patrzcie na wynik. To nas nie interesuje. Najważniejsza jest nasza dobra gra.
Przez chwilę słowa szkoleniowca poskutkowały, bo jego zespół walcząc ambitnie doprowadził do remisu, ale ostatnie słowo należało już rywalek, wśród których w samej końcówce z dobrej strony pokazała się Ewa Kowalkowska.
W partii numer dwa początkowo trwała wyrównana walka. Dopiero od stanu 13:11 zaczęła się zarysowywać przewaga miejscowych, w grze których wyraźnie poprawiło się przyjęcie. Rozgrywająca Dorota Wilk (świetnie spisywała się w bloku) mogła częściej grać środkiem i na efekty nie trzeba było długo czekać. Zespół trenera Grabowskiego błyskawicznie rozprawił się z rywalkami.
Kibice w Mielcu oczekiwali, że ich zespół pójdzie za ciosem, ale w kolejnym secie to znów ekipa z Bydgoszczy dyktowała warunki, a nerwowo grające rywalki popełniały sporo błędów. Bardzo dobrze grą Centrostalu kierowała amerykańska rozgrywająca, Mary Spicer, a przy okazji, kiedy było trzeba, to zaskakiwała przeciwniczki skutecznymi kiwkami. Szkoleniowiec Stali na czasach próbował mobilizować swój zespół, ale ten nie był stanie przeciwstawić się Centrostalowi.
Mielczanki zerwały się do odrabiania strat w IV secie, który zaczął się od prowadzenia bydgoszczanek 6:2. Miejscowe jednak sukcesywnie niwelowały dystans i na II przerwę techniczną zeszły minimalnie prowadząc. W decydującym momencie więcej spokoju zachowały siatkarki z Bydgoszczy. Gdy dwa razy z zagrywki zapunktowała wybrana MVP meczu Belgijka Charlotte Leys (18:22) wydawało się, że jest już po meczu. Mielczanki nie zwiesiły głów i rzuciły się jeszcze do odrabiania strat, ale rywalki nie pozwoliły im na doprowadzenia do tie-breaku.