Koleta Łyszkiewicz: Do pełni szczęścia zabrakło tylko wygranej
Zespół z Muszyny był o krok od przełamania niemocy i pokonania Developresu SkyRes, z którym regularnie w tym sezonie przegrywa.
ORLEN Liga: Wyjeżdżałyście z Rzeszowa zadowolone ze zdobytego punktu, czy odczuwacie niedosyt, bo można było ugrać coś więcej?
Koleta Łyszkiewicz, atakująca Polskiego Cukru Myszynianki Enea: Oczywiście, że niedosyt jest, bo przegrałyśmy mecz, ale nie jest to jakieś wielkie rozczarowanie. Przed rozgrywkami w sparingach, jak i w I rundzie, wysoko przegrywałyśmy z Developresem, a teraz poległyśmy dopiero po tie-breaku. Z tego punktu na pewno można być zadowolonym.
Widać było od samego początku u was dużą determinację. Pewnie gdzieś w głowach siedziała ta porażka z I rundy?
Koleta Łyszkiewic: Wówczas było trochę komplikacji z tym meczem, bo nie byłyśmy w pełnym składzie, co na pewno wpłynęło na naszą grę. Teraz już tanio skóry nie sprzedałyśmy. Wysoko postawiłyśmy poprzeczkę rywalkom i pokazałyśmy na co nas stać. Do pełni szczęścia zabrakło tylko wygranej.
Z czego wynikała wasza falująca dyspozycja w konfrontacji z Developresem?
Koleta Łyszkiewicz: W grze obu zespołów nie było stabilizacji. Ta gra była szarpana, bo raz my byłyśmy na górze, a za chwilę rywalki. Taka jednak jest siatkówka i bardzo dużą rolę odgrywa koncentracja. Trochę też nawarstwia się zmęczenie, ale trzeba do końca wytrwać.
Nie wiele brakło, a wyjechałybyście z Podpromia z niczym. W IV secie prowadziłyście 22:16 i rywalki odrobiły straty doprowadzając do remisu…
Koleta Łyszkiewicz: Frajersko zagrałyśmy tą końcówkę i na własne życzenie zafundowałyśmy sobie nerwówkę. Na całe szczęście opanowałyśmy się w decydującym momencie i doprowadziłyśmy do tie-breaka. Szkoda, że go przegrałyśmy, bo początek był dobry w naszym wykonaniu. Później jednak liderka rywalek - Adela Helić wzięła sprawy w swoje ręce i zagrywką wypunktowała nas niemiłosiernie. To jest nasz pierwszy przegrany tie-break, bo do tego czasu wszystkie wygrywałyśmy, ale nie ma co już rozpaczać z tego powodu. Zdobyłyśmy punkt i ważne jest to, że nie było zera, bo to wówczas boli najbardziej.