Klaudia Kaczorowska o tym co najważniejsze
Trudne początki w siatkarskiej karierze, czym zajmuje się w wolnej chwili i co jest dla niej najważniejsze - czyli Klaudia Kaczorowska w obszernym wywiadzie.
Anna Gacioch: Zacznijmy do twojego pierwszego powołania do reprezentacji. Przyjeżdżasz na zgrupowanie, spotykasz bardziej znane i utytułowane siatkarki. Jakie są twoje odczucia?
Klaudia Kaczorowska: Byłam w wielkim stresie, bo przecież każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. Nie dość, że były znane zawodniczki, doświadczone, to jeszcze trener, który budził respekt i wszyscy go znali. Przed trenerem każdy chciał się pokazać, że coś jednak umie, że chce się uczyć. Ja tak naprawdę nie byłam wtedy grającą, tylko uczącą się tej prawdziwej, wielkiej siatkówki. Chodziło też o to, żeby nie przeszkadzać dziewczynom (śmiech), żeby spróbować pomóc, nie panoszyć się za bardzo po boisku oraz ułatwić życie sobie i innym.
- Ważną postacią w twojej reprezentacyjnej karierze jest trener Jerzy Matlak. Pracowałaś z nim w reprezentacji i w klubie. Jak opisałabyś współpracę z nim?
- Ojej, to trochę stare dzieje (śmiech). Myślę, że dobrze mi się z nim pracowało. Osobiście bardzo dobrze wspominam pierwszy sezon, kiedy przeszłam do Piły z SMS-u Sosnowiec w wieku 18 lat. Trener dał mi szansę grania i pokazywania się, bardzo we mnie wierzył. Czasami bardzo surowo podchodził, ale jestem mu za to wdzięczna. Zabierał mnie też na reprezentację jako zaplecze kadry, więc dobrze to wspominam.
- Pytam o to dlatego, ponieważ wiadomo, że jest dosyć szorstki i nie każda zawodniczka potrafi się z nim porozumieć. Pomiędzy wami były jakieś "zgrzyty", sprzeczki?
- Wiadomo, że trener był wybuchowy, miał ciężki charakter. Ale zawsze nas to dodatkowo mobilizowało. Czasami pojawiały się łzy, było przykro, ale każdy to sobie tłumaczył na swój sposób. To jest sport, trzeba być silnym i nie poddawać się, nawet jak słyszysz gorzkie słowa.
- A propos bycia silną: w minionym sezonie nie miałaś zbyt wielu okazji, aby pojawić się na boisku, za to teraz jesteś zawodniczką z podstawowej "szóstki". Uważasz, że dojrzałaś przez ten rok, to cię w jakiś sposób zahartowało?
- Na pewno takie sytuacje wzmocniły mnie psychicznie, bo teraz nie boję się wejść z ławki czy zacząć od razu w "szóstce". Zawsze jestem skoncentrowana, gotowa do gry. Tak naprawdę wróciłam, ponieważ grałam cały czas w pierwszym sezonie, potem był rok przerwy i dopiero w końcówce miałam szansę się wykazać.