Klaudia Kaczorowska: nasza grupa wcale nie jest taka słaba
Developres SkyRes Rzeszów w drugim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzyń nie sprostał zespołowi CSM Volei Alba Blaj 0-3. Ekipa z Rumuni z kompletem punktów jest liderem grupy A.
LIGA SIATKÓWKI KOBIET: Rywalki faktycznie tak jak sugeruje końcowy wynik były dla was nieosiągalne?
KLAUDIA KACZOROWSKA (przyjmująca Developresu SkyRes Rzeszów): Tak to wyglądało jakby im to wszystko łatwo i szybko przychodziło, począwszy od ataku, Widać było, że były świeże, skoczne. Wyglądało tak jakby nas przewyższały warunkami fizycznymi. Wiedziałyśmy, że ich atakująca jest mocnym punktem i tak to może wyglądać. Na pewno ma troszeczkę inne warunki fizycznie niż my. Wyróżniała się skocznością, dynamiką, zasięgiem w ataku i nie znalazłyśmy sposobu, żeby ją zatrzymać. Reszcie rywalek też niczego nie można odmówić, bo zagrały całym zespołem równo, nie popełniały błędów i były też lepsze w przyjęciu. Bardzo łatwo im przychodziła ta siła ataku, nawet gdy kilka razy źle przyjęły.
W II secie był moment, że potrafiłyście od stanu 21:24 obronić trzy piłki setowe doprowadzając do remisu. Mogło się wydawać, że w końcu złapiecie swój rytm…
KLAUDIA KACZOROWSKA: Wtedy zaczęła się troszeczkę seria naszych bloków, ale w kluczowym momencie one już ominęły nasz blok, a później my zepsułyśmy zagrywkę. Tak to się troszkę pechowo potoczyło, a szkoda, bo w przypadku remisu 1-1 mógłby się zacząć inny mecze. Ze stanu 0-2 ciężko jest odwrócić losy spotkania z tak skutecznie grającym rywalem.
Liga Mistrzyń nie jest dla waszego zespołu najważniejszym celem na ten sezon, ale po inauguracyjnym zwycięstwie nad zespołem z Miluzy apetyty były chyba rozbudzone…
KLAUDIA KACZOROWSKA: Może myślałyśmy, że po tym pierwszym zwycięstwie kolejne przyjdzie nam też w miarę łatwo. Zespół z Rumunii, co pokazuje do tej pory, jest naprawdę bardzo dobry. My po losowaniu cieszyłyśmy się, że trafiłyśmy do słabszej grupy, ale tak wcale nie jest. Teraz jedziemy do Zurichu i różnie może być. Każdy z każdym w tej grupie może wygrać.
Dla pani po raz pierwszy w karierze taka niewdzięczna rola w tym sezonie zmienniczki. Ciężko się do niej przystosować?
KLAUDIA KACZOROWSKA: No ciężko, bo to nawet nie jest zmienniczka w każdym meczu, ponieważ zdarzają się takie, że stoję cały czas w kwadracie dla rezerwowych i nie ma zmiany. Po czterech miesiącach do takiej sytuacji można się przyzwyczaić. Jest to dla mnie coś nowego, ale muszę to zaakceptować.
W poniedziałek zagracie w Pile, gdzie zaczynała się pani przygoda z siatkówką. Rywalki spisują się bardzo dobrze, spodziewała się pani ich aż tak dobrej postawy?
KLAUDIA KACZOROWSKA: Potrafią sprawić niespodzianki, ale Piła to zawsze był waleczny zespół. One nie mają nic do stracenia, a tam się bardzo ciężko gra. Pamiętamy to z ub. sezonu gdzie przegrałyśmy 2-3. Trzeba się z tym liczyć, że nie będzie tam wcale łatwo.
Na półmetku rozgrywek dwa najlepsze zespoły zagrają jeden mecz mniej w drodze do Final Four Pucharu Polski. Jest więc o co walczyć w Pile…
KLAUDIA KACZOROWSKA: Przed nami ostatnia kolejka i raczej nie ma co liczyć, że Chemik przegra za trzy punkty, bo przecież one grają też o takie same cele. Musimy liczyć tylko na swoje umiejętności i swój mecz.
Powrót do listy