Kinga Maculewicz: zawsze lubiłam przyjeżdżać do Polski
Dopiero po raz pierwszy kibice mogą zobaczyć tę zawodniczkę na parkietach Plusligi. Po wędrówce przez Włochy, Hiszpanię i Turcję w końcu trafiła do Polski - „ tutaj czuję się jak w domu” - twierdzi.Jest ona niesamowicie waleczna, twarda ale także i pomocna i zawsze czerpiąca radość z gry. Kinga Maculewicz, bo o niej mowa, w rozmowie z PlusLigą Kobiet opowiada o Sopocie i swojej karierze.
PlusLiga Kobiet: Mecz z Impelem był zupełnie inny niż ten we Wrocławiu. Co było tego przyczyną – wasza dobra gra czy słaba postawa gości?
Kinga Maculewicz: Myślę, że przede wszystkim to Wrocław zagrał słabiutko. W tamtym spotkaniu one bardzo dobrze zagrywały, miałyśmy problemy z przyjęciem a więc i rozgrywaniem akcji, natomiast dzisiaj to nie był ich najlepszy dzień w tym elemencie gry. Ale z drugiej strony, my także poczyniłyśmy duże kroki naprzód, na pewno gramy lepiej niż na początku sezonu. Wiadomo, że jesteśmy nowym zespołem, więc nam przydaje się dużo gry, potrzebujemy tych trudnych i łatwych momentów by wszystko działało jak w automacie. Cóż, na pewno jest to coś pozytywnego, że widać postęp zespołu i to, że idziemy w dobrym kierunku, to cieszy, ale należy zaznaczyć, że one zagrały lepiej we Wrocławiu.
- Połowa sezonu już za wami – jesteście liderkami. Taki wynik był zakładany?
- To na pewno satysfakcjonujące. Jak mówiłam, to nowy zespół, cały czas się docieramy. Musimy poznać wszystkie możliwe sytuacje na boisku, by znaleźć najlepsze rozwiązania, warianty gry. Ostatecznie jednak wiadomo – mamy walczyć o najlepsze cele tak więc myślę, że to nikogo nie dziwi, zwłaszcza z naszego otoczenia, ale jest to na pewno coś przyjemnego, bo pracujemy ciężko, dajemy z siebie to, co najlepsze i chcemy żeby to wszystko wyszło. A kiedy są wyniki, to łatwiej się pracuje, wszystko od razu lepiej wychodzi.
- Zmagacie z coraz większą presją na pewno, jako że coraz więcej się od was oczekuje, zwłaszcza, że na początku sezonu starano się utrzymywać spokój w waszych głowach?
- Nam to jednak od razu mówiono, jakie są cele zespołu – od początku mówiło się o medalu i po to powstawała ta drużyna, tak więc myślę, że nie da się uciec od presji. To jest liga – tutaj gra się o punkty, każdy mecz jest istotny i nawet każda z nas siebie motywuje do dalszej pracy, bo jesteśmy wymagające także dla siebie i chcemy prezentować jak najlepszą grę. Mamy tutaj taki skład zawodniczek, które mają w swoich dorobkach kilka medali to wiadomo, że każda będzie starała się dać jeszcze więcej i w każdym meczu będziemy grać o zwycięstwo.
- Teraz miałyście długą przerwę – jak spędziłyście ten okres?
- No właśnie, te dwa tygodnie tak powoli płynęły. Obawiałyśmy się tego, jak zareagujemy na boisku po takiej przerwie, ale wyszło bardzo dobrze – zagrałyśmy na bardzo dobrym poziomie. Teraz czeka nas trudny tydzień, więc będzie więcej grania w mniejszym odstępie czasowym, na trudnym terenie, więc na razie cieszymy się tym, jak zareagowałyśmy dzisiaj na ten mecz, bo to pokazuje, że umiemy się skoncentrować na danym spotkaniu.
- No właśnie – taka przerwa to utrudnienie, bo gubicie rytm czy jednak korzyść, bo można odpocząć?
- Cóż, jeśli ma się te kilka dni tylko odpoczynku to z reguły nie mówi się o jakiś drobnych urazach, można odpocząć i to pomaga. Ale ja osobiście wolę grać, preferuję pozostawanie w rytmie meczowym, bo to mi ułatwia grę. Ja na pewno nie lubię, gdy jest taka długa przerwa pomiędzy spotkaniami.
- Pani nie miała okazji jeszcze grać do tej pory w Polsce, więc pytanie jest nieuniknione. Jak na tle innych lig prezentuje się polska Plusliga?
- Pamiętam jak grałam w Lidze Mistrzyń wcześniej z polskimi drużynami to bardzo lubiłam przyjeżdżać do Polski, grać przy pełnych trybunach, w miłej atmosferze, tak więc to na pewno jest na plus Polski. Dla mnie ważnym elementem jest także język – w Turcji jednakże nie było tak łatwo z komunikacją, jako że umiem porozumieć się po polsku, jakoś sobie radzę, więc to jest ułatwienie no i przede wszystkim tutaj czuję się trochę bardziej jak w domu. Liga jest tutaj bardziej nastawiona na technikę, naprawdę to widać nawet po młodych zawodniczkach. No i co tu dużo mówić – jest przyjemnie (śmiech).
- Ale to na pewno projekt Atomu Panią skusił najbardziej jednak?
- Tak, bez wątpienia. Kiedy zadzwoniono do mnie, jeszcze nawet nie wiedziałam kto będzie grał dokładnie, to wszystko było owiane trochę tajemnicą prawda, no ale jak usłyszałam prezesów, prezydentów, jak bardzo im zależało na tym zespole, to czułam się uprzywilejowana, że zostało mi powierzone zaufanie i że będę mogła pracować w takim projekcie.
- Ciężki tydzień przed wami – jak się przygotujecie do meczu z Białymstokiem i Mielcem?
- Cóż, na pewno będziemy jeszcze trenować tutaj, będziemy jechać na pewno w nocy, by trochę skrócić sobie tę trasę, no i będziemy walczyć oczywiście. Szanujemy rywala, wiemy, że oba zespoły w swoich halach są groźne. Ale dużo będzie zależało od nas samych – zawsze jak byłyśmy dobrze przygotowane na trudnego rywala i koncentrowałyśmy się jeszcze bardziej to zawsze nam to bardzo dobrze wychodziło, tak więc musimy się dobrze skupić. Będzie więcej jazdy niż gry, więc trzeba będzie umieć wypocząć w międzyczasie i grać najlepiej jak się potrafi (śmiech).