Kinga Kasprzak: wrócić do sportu jeszcze silniejszą niż przed kontuzją
Kinga Kasprzak wraca do sportu po zerwaniu więzadła krzyżowego przedniego. W nowym sezonie polska przyjmująca występować będzie w Azəryol Baku.
ORLENLIGA.PL: W przyszłym sezonie masz zagrać w zespole Azəryol Baku. Czy to prawda, że zdecydowałaś się na ligę azerską i skąd taki kierunek?
KINGA KASPRZAK: Tak to prawda. Cóż tak się stało jak się stało. Udało mi się wyleczyć i pokonać kontuzję, więc przyszedł czas powrotu do zawodu i przede wszystkim do pasji.
Za tobą długa przerwa związana z kontuzją i rehabilitacją. Był to dla ciebie niewątpliwie trudny okres.
KINGA KASPRZAK: Było dosyć ciężko, nie ma co ukrywać. Trochę nie byłam przygotowana na taką kontuzję i nie spodziewałam się, że to tak długo będzie się za mną ciągnąć. Wszystkie koleżanki, które miały problemy z kolanami – czy to drobne kosmetyczne zmiany czy poważne operacje, mówiły mi, że nie będzie łatwo. Po badaniach okazało się, że również i ja muszę trafić na stół operacyjny. Miałam nadzieję, że leczenie przebiegnie nieco lepiej to znaczy szybciej i sprawniej. Wszyscy obeznani w temacie mówili mi jednak, żebym przystopowała i nie starała się robić wszystkiego na siłę. Okazało się, że osoby, które mi doradzały miały rację. Przy tego typu urazach potrzeba trochę czasu, żeby to wszystko doszło do siebie. Pewnych rzeczy niestety nie da się przeskoczyć. Ostatni okres to żmudna i ciężka praca, a do tego ogromna tęsknota za siatkówką. Rehabilitacja była bardzo ciężka i trzeba włożyć ogromnie dużo wysiłku, aby wrócić do pełnej sprawności. Odbudowanie mięśni po takiej operacji jest dosyć ciężkim zadaniem. Na szczęście mam wspaniałego trenera przygotowania fizycznego, który walczył i walczy ze mną codziennie i nie pozwala się oszczędzać. Chciałabym wrócić do sportu jeszcze silniejsza niż przed kontuzją.
Kontuzja została w pełni wyleczona?
KINGA KASPRZAK: Czuję jeszcze to operowane kolano i to uczucie będzie mi jeszcze towarzyszyć przez dłuższy czas. Wymaga nieco czasu, aby przestało ono o sobie dawać znać. Z rozmów z doktorem wiem, że w tym przypadku trzeba nastawić się na około dwa lata. Operowana noga jest trochę dziwna; mam takie uczucie jakby nie była moją nogą (śmiech). Powoli się jednak przyzwyczajam. Moim zdaniem najważniejsze jest to, że nie mam w głowie oporu przed skakaniem i siatkówką. Mam nadzieję, że wrócę jak najszybciej na boisko i zacznę robić to co kocham najbardziej.
Ponownie zdecydowałaś się na zagraniczną ligę. Po Chinach i Turcji przyszedł czas na Azerbejdżan. Czy takie kierunki transferowe wynikają z chęci rozwoju?
KINGA KASPRZAK: Każda liga na pewno ma jakąś swoją specyfikę i różni się od innej. Liga włoska jest zupełnie inna niż chińska czy polska. Ciężko mi obecnie powiedzieć jak to się odnosi do ligi azerskiej. Obrałam sobie takie założenie, że jeśli jest jakaś szansa na grę zagranicą to chce z tego skorzystać. Daje to ogromne doświadczenie, mogę zagrać z najlepszymi zawodniczkami na świecie. Zarówno w drużynie jak i przeciwko nim. Jest się od kogo uczyć i to jest wspaniała przygoda. Jeśli chodzi zatem o rozwój siatkarski to na pewno oceniam to na plus. Chiny nauczyły mnie cierpliwości boiskowej i pewnego spokoju jeśli chodzi o elementy siatkarskie. Nie wiem jeszcze jak będzie w Azerbejdżanie, ale mam nadzieję, że będzie dobrze i uda mi się dużo wynieść z tego wyjazdu.
Nie myślałaś w tym roku o powrocie na parkiety ORLEN Ligi?
KINGA KASPRZAK: Bardzo bym chciała zagrać w Polsce. Czasy gry w ORLEN Lidze wspominam bardzo dobrze. Z ekipą z Muszyny sięgałyśmy po medale i walczyłyśmy o naprawdę najwyższe cele. Chciałabym jeszcze kiedyś zagrać w ekstraklasie. Póki co wybrałam jednak kierunek zagraniczny, zobaczymy jak to będzie. Myślę, że trzeba próbować. Jeśli jest szansa rozwoju to należy z niej skorzystać. Mam taką cichą nadzieję, że na polską ligę jeszcze kiedyś przyjdzie pora. Nie ukrywam, że bardzo bym się z tego cieszyła.
Wracasz do siatkówki po ciężkiej kontuzji. Jaki stawiasz sobie cel na zbliżający się sezon?
KINGA KASPRZAK: Przede wszystkim chciałabym mieć za sobą pełny, kompletny i udany sezon. Jeśli chodzi o cele klubowe to poznam je jak dojadę do klubu czyli około 21 sierpnia. Wtedy dowiem się o co będziemy walczyć. Zawsze gra się jednak o najwyższe cele, poprzeczka jest wysoko zawieszona. Każdy chce osiągać jak najwięcej. Nasz klub również na pewno będzie chciał wygrać wszystko co jest do wygrania.
A czy wśród tych celów jest walka o powrót do reprezentacji narodowej?
KINGA KASPRZAK: Oj bardzo bym chciała. To jest ogromny zaszczyt dla sportowca, dlatego jeszcze kiedyś chciałabym zagrać w tej reprezentacji. Niestety zdarzyło się tak, że wykluczyła mnie kontuzja. Trzeba też pamiętać, że to sztab szkoleniowy decyduje kto jedzie na kadrę. Jeśli jednak po tym sezonie czy w przyszłym roku pojawi się powołanie do kadry to jestem w pełni do dyspozycji trenera. Pamiętam kiedy grałam w reprezentacji, to były wspaniałe czasy, wiele się wtedy nauczyłam. Mam wspaniałe wspomnienia z tego okresu. Chciałabym jeszcze kiedyś założyć biało-czerwoną koszulkę, ale to wymaga czasu i pracy.
Wspomniałaś, że do startu przygotowań został niespełna miesiąc. Czy planujesz jeszcze jakiś wypoczynek lub wyjazd urlopowy w tym czasie?
KINGA KASPRZAK: Nie, absolutnie nie planuję urlopu w tym roku. Nie miałam w tym roku urlopu, ale to z uwagi na chęć jak najlepszego przygotowania się do sezonu. Początkowo myślałam o krótkim odpoczynku, ale jest to jednak wykluczone. Głównym celem jest powrót do pełnej sprawności, a tygodniowa czy dwutygodniowa przerwa w rehabilitacji nie wchodzi w rachubę. Po ustaleniach z trenerem doszliśmy wspólnie do wniosku, iż w tym roku należy odpuścić urlopy. Nie ubolewam jednak nad tym. Jestem teraz wśród moich przyjaciół, którzy w pełni rekompensują mi ten czas, który w teorii mogłabym spędzić poza granicami. Doceniam to ogromnie bo wolę spędzać czas z bliskimi osobami.
Azerbejdżan to bardzo odległy kraj, a życie tam niewątpliwie utrudni kontakty z rodziną i bliskimi. Wiesz coś na temat możliwości wizyt w Polsce?
KINGA KASPRZAK: Wiem, że teoretycznie jakaś przerwa jest planowana, ale nie znam szczegółów. Raczej zawsze staram się nie nastawiać na wolne, żeby później się nie rozczarować. Wolę się miło zaskoczyć. Wiadomo każdy wyjazd i odległość do domu jest ciężka, ale dalej jak Chiny się już raczej nie przytrafi. Skoro udało mi się przetrwać w Chinach to i tutaj sobie poradzę. To nie jest problem. Zawsze może ktoś do mnie dolecieć i mnie odwiedzić.
W lidze azerskiej występowało już kilka polskich zawodniczek czy rozmawiałaś już z nimi, pytałaś o jakieś porady?
KINGA KASPRZAK: Nie, nie rozmawiałam jeszcze na ten temat. Wiem kto grał kiedyś w Azerbejdżanie, ale jeszcze nie rozmawiałam na ten temat. Z tego co udało mi się zorientować w tej lidze wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Słyszałam bardzo pozytywne opinie na temat organizacji. Będę miała okazję przekonać się na własnej skórze jak to wszystko wygląda. W klubie będą też zagraniczne zawodniczki między innymi Niemka Mareen Apitz i Amerykanka Stephanie Niemer. Jestem przekonana, że wszystko będzie dobrze.