Kamila Witkowska: kibice bardzo miło mnie przywitali
TAURON LIGA: Jak wrażenia z powrotu do Rzeszowa?
KAMILA WITKOWSKA (środkowa Developresu SkyRes Rzeszów): Cieszy mnie to, że kibice bardzo miło mnie przywitali przed halą, jak i już w niej. To jest dla sportowca bardzo ważne, żeby to, że on oddaje serducho na boisku podobało się ludziom, którzy na to patrzą. Bardzo chciałam wygrać, bo zawsze tak jest jak się odchodzi z klubu, to potem pojawia się taka presja, żeby coś udowodnić. Nie udało się w tym spotkaniu, ale mam nadzieję, że to jeszcze nie jest koniec. Nie powiedziałyśmy ostatniego słowa i pokazałyśmy się z dobrej strony udowadniając, że będziemy walczyły w każdym spotkaniu.
- Developres potwierdził, że nie na darmo ma mistrzowskie aspiracje?
- W I secie udało się nam wykluczyć jedną zawodniczkę (Alexandrę Lazić – przyp. red) i później już nie wystąpiła w meczu. Ogólnie jest to zespół bardzo silny, posiadający w składzie znane nazwiska w siatkarskim świecie, kadrowiczki różnych reprezentacji. To świadczy tylko o tym, że zespół został zbudowany, żeby wygrać w tej lidze i walczyć w Lidze Mistrzyń. Życzę im wszystkiego najlepszego, ale nie w meczach z nami.
- Po I secie byłyście na dobrej drodze do dołączenia do zespołów, które sprawiły niespodzianki w inauguracyjnej kolejce. Tak się ostatecznie nie stało, dlaczego?
- Wydaje mi się, że zmiana przyjmującej troszeczkę pokrzyżowała nam plany aczkolwiek, może nie to było głównym powodem. Później straciłyśmy swoją grę. Uważam, że troszeczkę osłabiłyśmy zagrywkę i to spowodowało, że rywalki mogły już grać więcej środkiem, co dobrze u nich funkcjonowało. Pod tym względem, jakbyśmy więcej zagrywką narobiły szkody, to zupełnie inaczej mogłyby te dwa kolejne sety wyglądać. Cieszy mnie to, że odbudowałyśmy się w IV secie, walczyłyśmy do ostatniej piłki i naprawdę dobrze to wyglądało.
- Jaki cel został postawiony przed pani zespołem?
- Cel mamy taki, żeby wygrywać jak najwięcej, żebyśmy wychodziły zawsze z podniesioną głową, bo sezon sezonowi nierówny. Tworzymy fajną grupę i myślę, że naprawdę możemy się bić, co udowodniłyśmy na inaugurację w Rzeszowie w konfrontacji z faworytem.
- Do tej pory będąc w Rzeszowie zawsze grała pani o inne cele, gdzie ciśnienie na medal było duże…
- Oczywiście. Ten sezon będzie bardzo dziwny, mecze będą bardzo różne. Też tak może się zdarzyć, że zespoły nie będą występować w pełnych składach, także wynik zawsze będzie otwarty. Nigdy nie wiadomo jaki system obierzemy później, bo nie wiemy co wydarzy się zimą. Miejmy nadzieję, że wszyscy w zdrowiu wytrwamy; tego życzę wszystkim. Mam nadzieję, że będziemy się rozwijać z meczu na mecz, bo mamy młody zespół i na pewno bardzo ambitny.
Powrót do listy