Justyna Wojtowicz: Niech się nas boją
KSZO staje się powoli postrachem faworytów. Zespół trenera Adama Grabowskiego urwał punkt ekipie z Bielska Białej, był blisko sprawienia niespodzianki w konfrontacji z wicemistrzem Polski z Łodzi, a w piątek sprawił sporą sensację inkasując komplet punktów faworyzowanym zespołem z Rzeszowa.
LIGA SIATKÓWKI KOBIET: Gdyby ktoś przed meczem powiedział pani, że wygracie za trzy punkty to popukałaby się pani w głowę?
Justyna Wojtowicz (środkowa KSZO Ostrowiec Św.): Absolutnie nie. Wychodziłyśmy na mecz z myślą o zwycięstwie i zdobyciu jak największej ilości punktów. Czy to byłby jeden, dwa czy trzy, brałybyśmy je w ciemno.
Od początku ligi jesteście postrachem faworytów, choć walczycie tylko o utrzymanie. W Bielsku-Białej udało się urwać punkt, byłyście blisko sprawienia niespodzianki w konfrontacji z wicemistrzem Polski z Łodzi, a teraz uzyskałyście rewelacyjny wynik z Developresem.
Justyna Wojtowicz: Trzeba powiedzieć, że mecz z Developresem wyszedł nam chyba w każdym elemencie. Każda z nas zagrała bardzo dobrze i tego się trzymajmy. Na razie jest dobrze, oczywiście mamy jakieś tam braki, ale skoro nam idzie tak dobrze, to walczymy dalej na tej euforii.
Zagrała pani niemal koncertowo, a zagrywką w tych dwóch pierwszych setach dawała się mocno we znaki rywalkom.
Justyna Wojtowicz: 10 minutowa przerwa po II secie sprawia nam kłopoty. Głowa jest gdzieś indziej jak się wchodzi ponownie po niej na boisko. Ciężko jest wrócić do gry, ale udało się nam w miarę szybko to opanować i nie doprowadzić do piątego seta.
Miałyście jednak okazje nawet w III secie zakończyć ten mecz…
Justyna Wojtowicz: Zgadza się. Jednak kilka błędów z naszej strony w końcówce zdecydowało, że gra się posypała. Na szczęście odbudowałyśmy się w miarę szybko, choć musiałyśmy niemal cały czas gonić rywalki i odrabiać straty. Udał się nam jednak piorunujący finisz, z czego jesteśmy przeszczęśliwe. Jest okazja do świętowania, a trener zapowiedział nam, że jak wygramy za trzy punkty, to mamy jeden dzień wolnego więcej, więc była dodatkowa motywacja.
Czyli KSZO wyrasta na postrach faworytów?
Justyna Wojtowicz: Niech się boją, a mają kogo (śmiech).