Justyna Łysiak: wiara nie wystarczyła
Enea PTPS Piła po zaciętym spotkaniu musiała uznać wyższość zespołu ŁKS Commercecon Łódź i w półfinale Pucharu Polski uległa rywalkom 1:3. - Wierzyłyśmy w nasze zwycięstwo od początku do końca, ale dzisiaj nie wystarczyło to, aby odnieść zwycięstwo – podsumowała spotkanie libero pilskiej drużyny Justyna Łysiak.
plps.lsk.pl:W dzisiejszym spotkaniu niewiele zabrakło do zwycięstwa zespołu z Piły. Czy zgodzi się pani z twierdzeniem, że o ostatecznym rezultacie zadecydowały przede wszystkim końcówki setów?
Justyna Łysiak: To spotkanie było dla mojego zespołu bardzo ciężkie i faktycznie muszę przyznać, że to właśnie przegrane końcówki były kluczowe i zdecydowały o naszej przegranej. Zespół z łodzi po raz pierwszy udowodnił, że jego miejsce w ligowej tabeli nie jest przypadkowe. Nawet strata tak kluczowej zawodniczki jak rozgrywająca Lucie Muhlsteinova nie przeszkodziła rywalkom w odniesieniu zwycięstwa w tym spotkaniu. Nasze niepotrzebne błędy w końcówce oraz brak chłodnej głowy pozwoliły rywalkom triumfować w dzisiejszym meczu. Mentalnie byłyśmy silne i wierzyłyśmy, że możemy pokonać ŁKS, bo przecież już dokonałyśmy tego w lidze. Dzisiaj nie udało nam się, ale nie leżało to moim zdaniem w sferze mentalnej. Od początku do końca wierzyłyśmy w naszą wygraną.
Dzisiaj na parkiecie rządziła młodość. Szansę gry otrzymała Dominika Mras, natomiast panią możemy oglądać już od początku sezonu na parkietach ekstraklasy. Czy ten turniej jest szczególnym krokiem w seniorskiej karierze?
Dla mnie jest to na pewno ogromne przeżycie, bo przecież to pierwszy turniej Pucharu Polski, który gram w seniorskiej drużynie. Uważam, że dla mnie jest to ogromne wyróżnienie i jestem dumna z miejsca, w którym obecnie jestem. Cieszę się z szansy, którą otrzymałam i z faktu, że mogłam wspomóc dzisiaj swoje koleżanki. Oczywiście, że był to dla mnie też moment, w którym musiałam zmierzyć się z presją. Każdy chce się jak najlepiej zaprezentować. Natomiast ze strony zespołu nie odczuwam presji na mnie ciążącej – wręcz przeciwnie koleżanki, które są bardzo doświadczone, otaczają mnie opieką i wsparciem w trakcie spotkań. Nie chcę, aby to zabrzmiało źle, że jestem zwolniona z obowiązków na parkiecie, bo zawodniczki wymagają ode mnie sporo, a przede wszystkim precyzyjności w przyjęciu i obronie.
Czy można wysnuć po tym spotkaniu już pierwsze wnioski, które pomogą wam w dalszej rywalizacji ligowej na parkietach LSK?
Wydaje mi się, że moment na podsumowania jeszcze przyjmie. Każda z zawodniczek ma zupełnie inny sposób, żeby po takich spotkaniach reflektować, zastanowić się, co można było uczynić lepiej. Dałąbym sobie jeszcze trochę czasu na takie podsumowanie, ale wierzę, że na pewno doświadczenie z Nysy zaprocentuje w dalszej grze.
Powrót do listy