Juliette Fidon Lebleu: przed nami najlepsze mecze w sezonie
TAURON LIGA: W decydującym starciu o awans do finału TAURON Ligi ŁKS Commercecon Łódź postawił wam trudne warunki, ale wytrzymałyście ten mecz od strony mentalnej.
JULIETTE FIDON LEBLEU (francuska przyjmująca Developresu SkyRes Rzeszów): To był bardzo ciężki mecz, w którym było sporo walki. ŁKS pokazał swoje atuty i udowodnił, że ma mocną drużynę. Były takie momenty w tym spotkaniu, kiedy rywalki były na fali. My jednak też odpowiadałyśmy dobrą grą. Nie poddawałyśmy się też w trudnych sytuacjach, jak początek czwartego seta, kiedy przeciwniczki osiągnęły kilka punktów przewagi. Obie drużyny miały zresztą w tym spotkaniu lepsze i gorsze momenty. Nie brakowało zwrotów akcji i punktów zdobywanych seriami, także po błędach rywalek. To jest jednak typowe dla siatkówki. Jestem dumna z tego, że przetrwałyśmy te trudne chwile i w decydujących akcjach pokazałyśmy charakter. Pod względem mentalnym wykazałyśmy się odpowiednim podejściem i nie wypuściłyśmy tego meczu z rąk. Oczywiście nie ustrzegłyśmy się własnych błędów, ale po chwilach słabości potrafiłyśmy wrócić do gry i odwrócić niekorzystny wynik. Ten czwarty set, który zdołałyśmy po bardzo emocjonującej końcówce, był niesamowity. Byłyśmy już w nim w sporych opałach, ale do końca walczyłyśmy o zwycięstwo. Nawet po głupich błędach nie załamałyśmy się tylko wspierałyśmy się wzajemnie i pokazałyśmy dużą zespołowość.
- Łodzianki były już bardzo blisko doprowadzenia do tie-breaka. Zdołałyście jednak odwrócić losy tego czwartego seta; co o tym zadecydowało?
- Moim zdaniem nasza mentalność i walka do końca. Nawet będąc już w trudnej sytuacji i mimo popełnienia niepotrzebnych błędów potrafiłyśmy wygrać kolejną akcje, a dzięki temu byłyśmy cały czas w grze o wygraną. W tych najważniejszych momentach seta to my zachowałyśmy więcej zimnej krwi i zdobywałyśmy bardzo ważne punkty. To było znakomite.
- Nie brakowało w tym spotkaniu stresujących i nerwowych sytuacji; stąd te błędy w ataku czy też niedokładności w przyjęciu zagrywki?
- Myślę, że w tym meczu nie miałyśmy problemu z utrzymaniem nerwów na wodzy i nie odczuwałyśmy takiego stresu, który by nas blokował. Moim zdaniem cały czas utrzymywałyśmy wysoką koncentrację. Oczywiście nie brakowało emocji, ale potrafiłyśmy sobie z nimi radzić. Nawet kiedy zdarzyło mi się popełnić jakieś kuriozalne błędy, po których rywalki przejęły inicjatywę i miały korzystny wynik, to wiedziałam, że nic nie jest jeszcze stracone i że walcząc do końca jesteśmy w stanie odwrócić losy seta. O naszym zwycięstwie zadecydowała ogromna chęć awansu i trochę więcej szczęścia w niektórych akcjach. Myślę, że pod względem emocji dobrze wytrzymałyśmy ten mecz i pokazałyśmy walkę do samego końca.
- Po raz kolejny w tym sezonie mogłyście liczyć na dużą skuteczność swojej liderki w ataku – Kiery Van Ryk, ale cichą bohaterką meczu półfinału numer trzy była środkowa Anna Stencel, która wywalczyła aż 14 punktów.
- Jestem bardzo dumna z postawy Ani, która ciężką pracą zasłużyła sobie na tak dobry występ i bardzo nam pomogła w wywalczeniu zwycięstwa. Potrzebowałyśmy dużego wsparcia także ze strony naszych środków i Ania świetnie wywiązała się ze swojej roli. Zagrała znakomicie we wszystkich elementach, bo oprócz ataku prezentowała się też dobrze w bloku i w zagrywce. Jej gra była niesamowita.
- Przed wami wielki finał z Grupą Azoty Chemikiem Police i szansa na wywalczenie mistrzostwa Polski.
- Mamy nadzieję, że przed nami najlepsze mecze w sezonie. To będzie wielkie starcie. Na pewno czeka nas ciężkie zadanie i przynajmniej trzy mecze, może cztery, a może nawet pięć. Musimy dać z siebie maksimum i pójść na całość. Zrobiłyśmy już duży krok, a teraz postaramy się zrobić wszystko co w naszej mocy żeby zakończyć ten sezon w możliwie najlepszy sposób.
Powrót do listy