Joanna Wołosz: w mistrzostwach Europy będzie lepiej
Rozgrywająca reprezentacji Polski podsumowuje turniej w Lublinie i opowiada o walce biało-czerwonych o powrót do światowej czołówki. – Mam nadzieję, że na mistrzostwach Europy pokażemy się z dobrej strony i będziemy się liczyć. Najbardziej potrzeba nam teraz spokoju – mówi Wołosz.
ORLENLIGA.PL: World Grand Prix nie było najważniejszym turniejem dla biało-czerwonych w tym sezonie, jednak walczyłyście w nim z całych sił.
JOANNA WOŁOSZ: Zdecydowanie tak, bo lepiej jest wygrywać niż przegrywać, poza tym chciałyśmy wrócić do elity, najlepszych ekip World Grand Prix. Walka z najlepszymi pozwala się także od nich uczyć, a my potrzebujemy takiej nauki.
Na razie jednak do elity dostały się Holenderki.
JOANNA WOŁOSZ: Zagrały bardzo dobrze i ewidentnie zasłużyły na awans do elity. Na ten moment to zespół, który należy do światowej czołówki, a nam jeszcze trochę do niej brakuje. Wydaje mi się jednak, że cały czas się udoskonalamy i w przyszłym roku skutecznie powalczymy o awans. Jeżeli chodzi o sam mecz to był bez historii, rywalki nas po prostu zajechały, my nie miałyśmy żadnych argumentów. Szkoda, bo po półfinale byłyśmy bardzo dobrze nastawione, jednak nie wyszedł nam kolejny finał, mam nadzieję że się szybko poprawimy i w mistrzostwach Europy będzie lepiej.
Uda się wam wreszcie wyeliminować seryjne straty punktów, bo w Lublinie znowu takie się wam przydarzyły.
JOANNA WOŁOSZ: To chyba nasza największa bolączka, musimy to wyeliminować. Pracujemy nad nimi na treningach, chcemy je wyeliminować. Została nam praca i jeszcze raz praca, a w końcu te przestoje uda się wytępić.
Spodziewała się pani po Holenderkach, że będą aż tak mocne?
JOANNA WOŁOSZ: To fajny zespół, naprawdę z dużym potencjałem. Większość zawodniczek jest młoda i dopiero zbiera doświadczenie. Wszystko wskazuje na to, że także dzięki doskonałym warunkom fizycznym będzie to drużyna, która w najbliższych latach będzie się liczyć w światowej siatkówce. Są świetne w ofensywie, mają kim strzelać.
Reprezentacja Polski powoli odbudowuje swoją siłę i pozycję. Trudno się gra ze świadomością, że niemal do zera musicie budować swoją markę jako zespół?
JOANNA WOŁOSZ: Na pewno nie jest to łatwe, choć chyba w tym momencie nie odczuwamy już żadnej presji. Podchodzimy do sprawy na luzie, bo i tak chyba nikt w nas nie wierzy, więc łatwiej nam sprawić psikusa. Tak było w Baku, grałyśmy dla siebie, chciałyśmy wreszcie się odbić od dna. Igrzyska europejskie pokazały, że jednak coś możemy, więc może za tym pójdzie tez wiara kibiców w nasze umiejętności? Nie ukrywam, że w jakimś stopniu jest nam to potrzebne.
Reprezentacja mężczyzn jest zupełnie innej sytuacji, to mistrzowie świata.
JOANNA WOŁOSZ: Nie zazdrościmy chłopakom, tylko się z nimi cieszymy. Sama ryczałem, gdy zdobywali złoto, jak każdy polski kibic. My zanim będziemy myśleć o sukcesach na miarę chłopaków, światowych, najpierw skoncentrujmy się na Europie, by tu się odbudować. Mam nadzieję, że na mistrzostwach Europy pokażemy się z dobrej strony i będziemy się liczyć. Najbardziej potrzeba nam teraz spokoju.
Daje go wam nowy selekcjoner?
JOANNA WOŁOSZ: Na razie współpraca przebiega bardzo fajnie, bo trener z nami dużo rozmawia. Wszystko jest OK. Trener jest spokojną wyważoną osobą, ale kiedy trzeba potrafi krzyknąć. Czasami potrzeba kogoś, by na nas ryknął, byśmy się ocknęły.
W tym sezonie zapowiada się najciekawsza ORLEN Liga w historii?
JOANNA WOŁOSZ: Właśnie dlatego zdecydowałam się wrócić do Polski. Patrząc na transfery to poziom ligi znowu wzrośnie, szykuje się wiele ciekawych spotkań. Po dwóch latach poza domem chyba też już trochę tęskniłam, więc podjęłam taką a nie inną decyzję. Wszystkie ostatnie były dobre, byłam z nich zadowolona, liczę że tak samo będzie i tym razem.