Joanna Wołosz: nie dałyśmy wyszarpać sobie zwycięstwa
Zespół Chemika Police pokonał w finale drużynę Grot Budowlanych Łódź 3:0 i obronił Puchar Polski zdobyty rok temu w Kaliszu. - Cieszę się, że wygrałyśmy to trofeum, bo to nie tylko wielki sukces, ale też ma znaczenie po trudnym dla nas nas okresie – nie ukrywała radości rozgrywająca polickiego zespołu Joanna Wołosz
ORLENLIGA.PL: Po wczorajszym zaciętym spotkaniu z drużyną z Rzeszowa dominacja zespołu z Polic nie podlegała żadnej dyskusji. Wbrew pozorom nie było to jednak łatwe spotkanie.
JOANNA WOŁOSZ: To było trudne spotkanie, bo wczorajsze spotkanie półfinałowe z Developresem kosztowało nas bardzo dużo sił i emocji. Ten mecz nie układał się do końca po naszej myśli, ale na szczęście go wygrałyśmy. Dzisiaj w finale rzuciłyśmy na szalę wszystko, co miałyśmy i wiedziałyśmy, że zespół z Łodzi jest waleczny i ambitny. Nie będzie kładł się na parkiecie. Musiałyśmy zagrać przede wszystkim swoją skuteczną siatkówkę i pokazać konsekwencję. Nam się to udało i przede wszystkim jestem zadowolona, że udało nam się utrzymać taki wynik. Sięgam myślami chociażby do wczorajszego półfinału, w którym zespół z Wrocławia był o krok od zwycięstwa, a ich rywalki wyciągnęły te mecz z beznadziejnego wyniku. My dzisiaj przez naszą konsekwencję kontrowałyśmy przebieg meczu i nie dałyśmy wyszarpać sobie tego zwycięstwa.
W pierwszym secie przy stanie 22:20 i pogoni zespołu z Łodzi, pojawiła się po stronie pani zespołu lekka nerwowość w poczynianiach. Co działo się wtedy w waszych głowach?
JOANNA WOŁOSZ: To prawda. Przy tym stanie jedna lub dwie piłki straciłyśmy kompletnie niepotrzebnie. Myślę, że nadal będziemy pracowały nad tym, że w takich sytuacjach nie tracić głowy i grać dalej zamiast rozpamiętywać to, co było wcześniej. Pojawiło się trochę nerwów, ale na szczęście w porę opanowałyśmy i wywalczyłyśmy korzystny wynik w tym secie.
W dzisiejszym spotkaniu nie okazałyście rywalkom litości i szczególnie w dwóch ostatnich setach wasza zagrywka oraz atak sprawiły łodziankom bardzo dużo problemów.
JOANNA WOŁOSZ: Taki był plan w tym spotkaniu, aby stopniowo wywierać presję na rywalkach i czekać, aż zespół przeciwny po prostu pęknie. Wiedziałyśmy, że tylko przy naszym stuprocentowym zaangażowaniu i uruchomieniu wszystkich elementów jesteśmy w stanie odnieść zwycięstwo i obronić Puchar Polski.
Zacięte spotkania to na pewno dobre przetarcie przed europejskimi pucharami. Przed wami spotkanie z rywalami z ligi włoskiej i często mówiło się, że przydałoby się i w polskiej lidze więcej zespołów, które mogłyby postawić opór mistrzyniom Polski.
JOANNA WOŁOSZ: Oczywiście, że tak. Zespół Impelu Wrocław pokazuje na przykład od samego początku, że gra bardzo dobrze i widać tam chemię w tym zespole. Przede wszystkim jednak obserwować można bardzo dobrą jakość gry w tej ekipie i wszystko w ich wykonaniu zmierza w dobrym kierunku. Liczę na to, że takich meczó trudnych będziemy grały jak najwięcej, a finały będą już prawdziwą wisienką na torcie.
Nagroda dla najlepszej rozgrywającej jest dla pani kolejnym potwierdzeniem, że nie ma pani sobie równych na tej pozycji w naszym kraju?
JOANNA WOŁOSZ: Myślę, że wczorajsze spotkanie pokazało, że jednak mam nad czym pracować. Dzisiejsze spotkanie w moim wykonaniu było dobre, a moje koleżanki bardzo mi pomogły bardzo mocno w przyjęciu. Mogłam zatem prowadzić grę. Podkreślam, że nagrody indywidualne cieszą, ale to jest jedynie dodatek do wszystkiego. Cieszę się, że wygrałyśmy to trofeum, bo to nie tylko wielki sukces, ale też ma znaczenie po trudnym dla nas nas okresie.
Czyli zdobycie pucharu Polski jest paradoksalnie swego rodzaju przełamaniem w dalszej rywalizacji ligowej i europejskiej?
JOANNA WOŁOSZ: Dokładnie tak. Jestem przekonana, że poprzez ten sukces zejdzie w nas jakieś napięcie i presja, które się ostatnio wytworzyły. Teraz pójdziemy już za ciosem w dalszych rozgrywkach i wszystko potoczy się po naszej myśli.