Joanna Wołosz: chcemy udowodnić samym sobie, że nie jest tak źle
Dziś po godzinie 18, polskie siatkarki rozpoczną pierwszy mecz mistrzostw Europy. Na początku podopieczne Jacka Nawrockiego zmierzą się z Niemkami – Mam nadzieję że wykorzystamy naszą młodzieńczą fantazję i zaprezentujemy się naprawdę dobrze – przyznała na kilka godzin przed spotkaniem Joanna Wołosz, kapitan reprezentacji.
LSK.PLPS.PL: Jakie nastroje panują w polskim zespole w dniu pierwszego meczu europejskiego czempionatu?
JOANNA WOŁOSZ: Nastroje są dobre. Będąc na tych mistrzostwach, nie odczuwamy żadnej presji – nie musimy zdobyć złotego medalu czy znaleźć się w trójce. Pod tym względem nie ma żadnych dodatkowego stresu, co jest dla nas bardzo korzystne. Przyjechałyśmy tu po kolejną naukę i kolejne doświadczenie. Nasz zespół po raz kolejny przeszedł przebudowę i jest w nim wiele dziewcząt, dla których będzie to pierwszy tak ważny turniej. Przyjechałyśmy tu po to żeby pokazać się z jak najlepszej strony i zagrać dobrą siatkówkę. Może przy okazji uda się nam sprawić jakąś niespodziankę.
W polskim zespole przede wszystkim rzuca się w oczy znaczne odmłodzenie składu. Z jednej strony istnieje ryzyko niedoświadczenia, ale z drugiej być może łatwiej o dobrą atmosferę. Czy podobny wiek pomaga w budowie ducha drużyny?
JOANNA WOŁOSZ: W pewnym sensie na pewno tak. Chociaż między Zuzą Efimienko a Natalką Murek jest ponad dziesięć lat różnicy, to w zasadzie jest to jedyny tak drastyczny przeskok. Pozostałe dziewczyny rzeczywiście są w podobnym wieku. To na pewno pomaga nam budować dobrą atmosferę, bo dobrze się rozumiemy i nadajemy na podobnych falach. Z całą pewnością łatwiej jest nam znaleźć wspólny język i dojść do porozumienia.
Dziś już za kilka godzin zmierzycie się z reprezentacją Niemiec. To bardzo trudny rywal jak na pierwszy mecz…
JOANNA WOŁOSZ: Niemki na pewno są naszym najmocniejszym przeciwnikiem. Od lat grają niezmienionym składem i mają bardzo dobre umiejętności techniczne. To pierwsze spotkanie będzie dla nas kluczowe, bowiem od niego zależy jak wejdziemy w cale mistrzostwa. Mam nadzieję, że się nie zrazimy, tylko wykorzystamy naszą młodzieńczą fantazję i zaprezentujemy się naprawdę dobrze.
Jutro zagracie z Węgierkami. To będzie mecz na złapanie oddechu?
JOANNA WOŁOSZ: Węgierki to zespół na naszym poziomie. W zeszłym roku podczas kwalifikacji do mistrzostw Europy dwukrotnie z nimi wygrałyśmy i myślę, że teraz też będzie to dla nas fajne i ciekawe starcie.
Na koniec zmagań grupowych zmierzycie się z gospodyniami…
JOANNA WOŁOSZ: Azerki u siebie będą na pewno bardzo mocne. Same zawodniczki mogą grać dobrze, a jeszcze dodatkowo wszystko dookoła będzie im pomagało. Tak zawsze gra się w Azerbejdżanie i to też trzeba mieć na uwadze. Na niektóre rozwiązanie będziemy na pewno wyczulone, ale ważne jest to, żeby wszystkie kontrowersje przyjmować normalnie.
Waszym głównym celem jest wyjście z grupy?
JOANNA WOŁOSZ: Myślę, że wyjście z grupy jest przede wszystkim celem realnym do osiągnięcia. Mam też nadzieję, że sprawimy jakąś niespodziankę. Chcemy grać na 200% i udowodnić sobie samym, że nie jest tak źle.
Macie też realne szanse by zająć wyższe miejsce w czempionacie jak kadra męska…
JOANNA WOŁOSZ: Tak, taki scenariusz rzeczywiście jest możliwy… Z jednej strony nie zwracamy na to uwagi, bo nie ma u nas aż tak napompowanego balonika a poziomy naszych reprezentacji są zupełnie inne. Natomiast jeśli patrzy się na to z jakimś lekkim żartem, to faktycznie ostatnie lata są absolutną dominacją męskiej kadry i możemy przejść do historii, jeśli tym razem będziemy wyżej sklasyfikowane od chłopaków. Mówiąc jednak całkiem poważnie, to najważniejsze jest to, by skupić się na sobie. Jeśli wszystko ułoży nam się tak jak byśmy tego chciały i wszystkie elementy zagramy na swoim najwyższym poziomie, to możemy zaprezentować się bardzo dobrze i wielu ludzi zaskoczyć dobrym wynikiem.
W nowym sezonie ligowym zagra pani w szeregach Imoco Volley Conegliano. Znudziła się pani obroną mistrzostwa i Pucharu Polski?
JOANNA WOŁOSZ: Tak, troszkę tak (śmiech). Wróciłam do Polski, ponieważ miałam okazję zagrać w takim klubie, który stwarzał wszystkie warunki do tego, by sportową walką sięgnąć po mistrzostwo Polski. Bardzo się z niego cieszę, bo jeszcze tego tytułu nie miałam w swoim CV i jest to dla mnie kolejny sukces. Podoba mi się jednak droga Kasi Skowrońskiej, która będzie już grała na swoim trzecim kontynencie, ale zawsze wybiera kluby z którymi walczy o najwyższe cele. Myślę, że to jest dobry sposób na to, by kształcić się zarówno jako człowiek jak i sportowiec. Bardzo się cieszę, że wyjeżdżam po raz kolejny do Włoch, ponieważ jest tam inna kultura życia i grania. To wszystko jest bardzo rozwijające i ciężko jest nie skorzystać z takich możliwości. Mam bardzo dobre wspomnienia z mojego pierwszego pobytu w Italii i teraz też nie mogę się doczekać aż dołączę do zespołu.