Joanna Szeszko: Żyjemy już meczem ze Stalą
Siatkarki Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok w sobotę wróciły z tygodniowego zgrupowania w Olecku. Dzień później w sparingowym spotkaniu z Niemnem Grodno wygrał 4:0 (25:12, 25:5, 25:10, 25:9). Białorusinki, choć stanowią zupełnie przyzwoity zespół, dzieliła w tym meczu od gospodyń przepaść. Po tej towarzyskiej konfrontacji rozmawialiśmy z kapitan Pronaru Zeto Astwa AZS Joanną Szeszko, głównie o nadchodzącym spotkaniu o wszystko ze Stalą Mielec.
- Sparing z Niemnem przypominał mecz z zespołem trzeciej ligi polskiej...
Joanna Szeszko: - Tak to wyglądało. Dziewczyny z Grodna nie podjęły żadnej walki. Przede wszystkim szwankowało im przyjęcie, a bez tego nie ma gry. Dlatego nie mogłyśmy nawet nawiązać między sobą większej rywalizacji.
- Chyba ostrzejsze pojedynki toczą się u was na treningach?
- No niestety, tak. Ale nie chce nikomu nic ujmować. Może dziewczyny z Białorusi były akurat zmęczone...
- Jak się czujecie po obozie w Olecku?
- Odczuwamy go „w nogach”. Jak do tej pory tylko we wtorki i czwartki miałyśmy po dwa treningi, a na obozie tak było praktycznie co dzień. Ale w poniedziałek mamy wolne, zaplanowano tylko odnowę biologiczną. Od wtorku zaczynamy przygotowania do spotkania ze Stalą.
- To mecz o wszystko. Traficie z formą na sobotę?
- Mam nadzieje, że wtedy „wystrzeli”. Na to pracowałyśmy.
- Analizujecie już grę przeciwniczek?
- Jeszcze nie, to nas czeka w tym tygodniu. Na razie skupiłyśmy się na naszej własnej grze. Brakach, które musimy wyeliminować i na tym, by udoskonalić to, co robimy dobrze.
- Żyjecie już tym meczem?
- Cały czas. Już po meczu z Gedanią zaczęłyśmy rozmawiać o Stali. Na obozie też. W ogóle o wszystkich kolejnych spotkaniach. Muszyna jest w trochę słabszej formie…
- Liczysz na punkty nawet z takimi silnymi rywalami?
- Trzeba walczyć z każdym. Oby tylko nam zdrowie dopisywało, bo mamy chyba najkrótszą ławkę w lidze.
- Zastanawiasz się ile punktów wam wystarczy do miejsca w ósemce?
- Nie, w poprzednich latach liczyłyśmy i różnie to się kończyło, brakowało np. seta albo punktu. Inne zespoły też będą walczyć do ostatniego meczu i nie ma co kalkulować.
- Jakbyś teraz dostała ósme miejsce, "w ciemno", wzięłabyś je?
- Wzięłabym. Każdy chce być w ósemce, a potem spokojnie walczyć inne lokaty. Najważniejszy jest sam awans do fazy play off, może później uda się pokusić o niespodziankę. Jeśli nawet nie w pierwszej rundzie to w następnych.
- Nie jesteście jednak faworytem w meczu ze Stalą, po tym, co ta drużyna ostatnio prezentuje.
- Nie, ale gramy u siebie. Liczymy, że może... ściany nam pomogą i oczywiście kibice. Musimy jednak głównie wierzyć we własne siły i umiejętności.
- Ze Stalą macie niemal co roku "na pieńku". Rok temu wygrywając z nią w Białymstoku zapewniłyście dobie udział w play off, a mielczanki zrzuciłyście do baraży. Trzy lata temu Stal, sensacyjnie zwyciężyła w ostatnim meczu z Naftą Piła, wyprzedziła was o jednego seta i to wy zajęłyście 9. miejsce. To czyni ten mecz jeszcze bardziej wyjątkowym?
- Chyba nie... Po prostu tak się zdarza, że Stal zawsze jest gdzieś obok nas w tabeli. W tym sezonie dziewczyny na początku miały mizerny dorobek punktowy, a wyszły z tego i walczą. Widać, że nie chcą powtórzyć tamtego roku, w którym grały w barażach. Za wszelką cenę postarają się u nas zdobyć punkty, by uniknąć takich nerwów. Nikt nie che grać o ostatnie miejsca.