Joanna Kaczor: mamy jeszcze rezerwy
- Gramy coraz fajniejszą siatkówkę, ale mamy jeszcze rezerwy. Zdajemy sobie sprawę, że przed nami bardzo dużo pracy, na laurach nie spoczywamy – powiedziała atakująca Banku BPS Muszynianki Fakro Muszyna Joanna Kaczor.
Siatkarki z Muszyny stają przed historyczną szansą wywalczenia awansu do turnieju finałowego Ligi Mistrzyń. - Staramy się o tym nie myśleć, aczkolwiek ta wiadomość tkwi gdzieś w podświadomości, że to wielkie szczęście jest tak blisko. Jednak wtedy włącza się rozsądek, który podpowiada, że także jeszcze daleka droga do tego upragnionego turnieju – mówi Joanna Kaczor.
PlusLiga Kobiet: Macie jakąś receptę, aby nie myśleć o Final Four, tylko skupić się na meczu?
Joanna Kaczor: Należy potraktować ten mecz z Rabitą Baku jak każdy inny, nie myśleć, że jest to starcie tak ważne. Trzeba zagrać oczywiście na maksimum umiejętności i ani przez moment nie odpuszczać. Jesteśmy dobrze przygotowane, oglądamy rywalki na wideo, a reszta … w naszych rękach i głowach.
- Jak oceniasz wasze szanse w konfrontacji z Rabitą?
- Nigdy nie bawiłam się w jakieś klasyfikacje i porównania. W Lidze Mistrzyń grają najlepsze drużyny z Europy, a w półfinale to już najwyższa półka, nikt nie dochodzi tak daleko przez przypadek. Oba zespoły będą walczyć o ten sam turniej finałowy, dojdzie zdenerwowanie, kto sobie z tym najlepiej poradzi, ten wygra. Od dwóch tygodni mocno pracujemy nad taktyką, jak zagrać z nimi w obronie, jak atakować.
- Lepiej zaczynać te starcia u siebie, czy kończyć przed własną publicznością?
- Jak dla mnie nie ma to większego znaczenia. W ogóle o tym nie myślimy. Z Villa Cortese zaczynałyśmy u siebie i dobrze się wszystko dla nas skończyło, a przecież o awansie decydował „złoty set”, który rozgrywałyśmy na boisku rywalek. Poradziłyśmy sobie z presją i niech ta dobra passa zostanie z nami. Woli walki i zaangażowania nam nie brakuje, jesteśmy dobrej myśli.
- Wiele się mówi o sprawiedliwości „złotego seta”. Masz swoje zdanie na temat takiego rozwiązania sprawy awansu?
- Jest to na pewno sprawa bardzo loteryjna, ale nie mnie rozwiązywać takie zagadki, od tego jest grupa ludzi, która pracuje nad przepisami i oni muszą sobie z tym radzić, a my mamy grać i zostawić serducha na parkiecie. Z Włoszkami pokazałyśmy, że potrafimy utrzymać nerwy na wodzy i wygrywać sety podwyższonego ryzyka.
- Jak sobie radzicie z narastającym zmęczeniem?
- Sezon jest ciężki, fakt. Każdą wolną chwilę, nawet w długich podróżach wykorzystujemy na sen, jego czasami brakuje. Sen i mały odpoczynek, kiedy tylko jest okazja. Mamy znakomitą odnowę biologiczną, i za to ogromne słowa podziękowania dla klubu, że tak fantastycznie wszystko dla nas rozwiązał. Sauna, masaże, niczego nam nie brakuje, jedynie czasu – śmieje się Asia.