Jelena Blagojević:powoli robimy swoje
TAURON LIGA: Po serii trudnych i nierównych meczów, jak ten ostatni w Policach, w końcu odniosłyście pewne zwycięstwo 3-0 i to z aktualnym wiceliderem TAURON Ligi.
JELENA BLAGOJEVIĆ (kapitan Developresu SkyRes Rzeszów): Po pierwsze cieszy to, że wróciłyśmy w końcu do gry o punkty w hali na Podpromiu, gdzie od naszego ostatniego meczu ligowego upłynęło już podobno aż 56 dni. Co więcej, to był powrót w wielkim stylu, bo wynik 3:0 z tak dobrym zespołem, jak Radomka, robi wrażenie. Nasze rywalki grają naprawdę dobrą siatkówkę i nie bez przyczyny są na wysokim, drugim miejscu w tabeli. Nawet po tak udanym wejściu w meczu, kiedy miałyśmy już naprawdę dużą przewagę, Radomka pokazała, że stać ją było na odrobienie tych strat i zaciętą walkę. Jeszcze więcej walki i dramaturgii było w końcówce drugiego seta, w którym też początkowo wydawało się, że mamy dużą przewagę i wszystko pod kontrolą. Ciesz nas ta wygrana i styl gry, zwłaszcza, że musiałyśmy się szybko odbudować i zregenerować po powrocie z Polic, gdzie wypuściłyśmy z rąk szansę na zwycięstwo prowadząc już 2:0. Uważam, że z Radomką zaprezentowałyśmy naprawdę dobrą siatkówkę i skupiamy się już na kolejnym meczu, tym razem w Pucharze Polski, który będziemy musiały obowiązkowo wygrać żeby móc rywalizować w kolejnej rundzie. Mam nadzieję, że od tego momentu będziemy już prezentować się coraz lepiej i wrócimy do tej bardzo dobrej dyspozycji z pierwszej rundy, a może uda nam się wypracować jeszcze lepszy poziom gry.
- Czy zwycięstwo nad jednym z kandydatów do medali, to wyraźny sygnał, że Developres SkyRes wraca do świetnej formy z początkowej fazy sezonu?
- Na to wszystkie liczymy. Przyznam szczerze, że dla nas ten powrót po chorobie i kwarantannie, gdzie faktycznie COVID mocno dał się nam we znaki, był bardzo ciężki. Wiem, że wielu kibiców nie akceptuje tego załamania naszej formy i oni chcieliby, żeby Developres cały czas grał taką siatkówkę, jak w pierwszej rundzie, ale to jest naprawdę ciężkie. Właściwie wszystkie z nas były chore i odczułyśmy chorobę na własnej skórze. Okej, wciąż jesteśmy dość młodym zespołem i teoretycznie nasze organizmy powinny się dość szybko zregenerować, ale ta nietypowa choroba wybiła z nas rytmu i wszystko wywróciła do góry nogami. Wracamy więc powoli do naszej lepszej gry. Nie robimy od razu przeskoku z pierwszego do czwartego poziomu, tylko idziemy jak po schodach do góry, krok po kroku. Myślę, że wszystko ułoży się dobrze. Chciałybyśmy tą swoją najlepszą dyspozycję przygotować na rundę play-off pokazują się już z bardzo dobrej strony w końcówce fazy zasadniczej.
- Wyrzuciłyście już z pamięci ten nieszczęśliwy dla was i brzemienny w skutkach grudniowy turniej Ligi Mistrzyń w Scandicci, w którym przecież chciałyście zaprezentować co najmniej tak dobrą siatkówkę, jak w TAURON Lidze?
- To nie był nasz moment. Musimy jednak też brać pod uwagę, że w Lidze Mistrzyń jest inny poziom niż w polskiej lidze. Już po przyjeździe do Włoch zaczęły się nasze problemy zdrowotne, a po powrocie do Polski to był już dramat. Cały grudzień był dla nas ciężki, bo choroba mocno nas osłabiła. Ja zwykle jestem osobą, która szybko się regeneruje i wraca do formy, ale tym razem też miałam z tym problemy, podobnie jak koleżanki z zespołu. O grudniu nie mamy już jednak co mówić. Zapominamy o tym, co było złe. Miałyśmy też swoją lekcję, bo właśnie w grudniu przytrafiła nam się pierwsza porażka w TAURON Lidze, kiedy przegrałyśmy w Kaliszu. W Nowym Roku liczymy na lepsze momenty i chciałybyśmy z jak najlepszej strony reprezentować nasz klub. Brakuje nam jeszcze trochę do tej bardzo dobrej dyspozycji, ale powoli robimy swoje i życzymy sobie przede wszystkim zdrowia i braku kontuzji.
- Wygrana z E.LECLERC MOYA Radomką za trzy punkty umocniła was znów na pozycji lidera rozgrywek, bo rywalki już mocno się do was zbliżały. Po meczu w Pucharze Polski zmierzycie się z kolejnym wymagającym zespołem, jakim są Grot Budowlani Łódź.
- Liga jest w tym roku bardzo wyrównana i zaskakująca. Przecież w zeszłym sezonie zespół z Radomia praktycznie nie liczył się w stawce, a w tym jest w samej czołówce. Budowlani po słabszym początku sezonu już są bardzo wysoko. Musimy mieć tą świadomość, że każdy z zespołów, który przyjedzie do nas na Podpromie, będzie walczył o swoje i nie możemy zakładać łatwej przeprawy. Bardzo wiele zależy jednak od nas samych i naszej postawy. Jeśli będziemy prezentowały się z dobrej strony i damy coś więcej od siebie, to powinno być dobrze.
- Czy jest pani rozczarowana losowaniem par i drabinki w Pucharze Polski? W 1/8 trafiacie wprawdzie na zespół z Sosnowca, ale już w 1/4 zmierzycie się zwycięzcą meczu Grupa Azoty Chemik Police – DPD Legionovia. Kogoś z ubiegłorocznych finalistów zabraknie więc w Final Four.
- Już nic nie powiem na ten temat, bo zarzuca mi się, że za dużo mówię, chociaż wydaje mi się, że mam w tym rację. Punkt widzenia zależy jednak od punktu siedzenia. No cóż, pozostaje nam walczyć. Nie boimy się nikogo. Jeśli przyjdzie nam rywalizować z Chemikiem, to już nawet w tym ostatnim ligowym meczu pokazałyśmy, że możemy walczyć na dobrym poziomie, nawet jeżeli w ostatniej fazie meczu zabrakło nam gdzieś energii.
Powrót do listy