Jelena Blagojević: to była zespołowa wygrana
TAURON LIGA: W meczu z ŁKS-em Commercecon Łódź powróciła pani do podstawowego składu Developresu BELLA DOLINA i ponownie zdobyła statuetkę MVP po pięciosetowym boju, podobnie jak na inaugurację z bielszczankami.
JELENA BLAGOJEVIĆ (serbska przyjmująca Developresu BELLA DOLINA Rzeszów): Przede wszystkim razem z dziewczynami cieszę się z tego, że wygrałyśmy to trudne spotkanie. Jak to już od kilku lat bywa w naszej rywalizacji z ŁKS-em – to są zawsze ciężkie i zacięte boje, bardzo często kończące się wynikiem 3-2. Oczywiście mamy świadomość, że w tym spotkaniu przydarzały nam się momenty, w których popełniałyśmy zbyt dużo błędów i to niestety doprowadziło aż do piątego seta. Na końcu jednak cieszy nas zwycięstwo, bo jak się gra z tak dobrym zespołem, to liczy się wygrana, niezależnie od tego czy za trzy czy za dwa punkty. Taka wygrana zawsze motywuje i buduje zespół. Jesteśmy więc w dobrych nastrojach i możemy ze spokojną głową wrócić do treningów żeby jak najlepiej przygotować się do następnego meczu.
- Czy po przegranej końcówce czwartego seta pojawiła się jakaś chwila załamania, że nie domknęłyście tego meczu za trzy punkty, czy wręcz przeciwnie – była jeszcze większa determinacja żeby wywalczyć zwycięstwo?
- Zacznijmy od tego, że miałyśmy szansę wygrać drugiego seta, który do pewnego momentu układał się po naszej myśli i przy naszym prowadzeniu 2:0 ten mecz mógłby zupełnie inaczej wyglądać. Tak się jednak nie stało i w dużej mierze to my doprowadziłyśmy do takiej sytuacji. Podobnie było w końcówce czwartego seta. Ja sama nie ustrzegłam się wtedy prostych błędów i biorę to na siebie, bo przez to zamiast wygrać mecz 3:1 przegrałyśmy czwartą partię minimalnie i musiałyśmy rozegrać tie-breaka. Cieszy jednak to, że w nim nie zabrakło dużej mobilizacji z naszej strony. Kluczem do zwycięstwa w piątej partii była nasza dobra zagrywka i świetna skuteczność Kary Bajemy, która kończyła ważne piłki w ataku. Takie rzeczy nas cieszą.
- W pierwszej części meczu była pani zdecydowaną liderką zespołu w ataku i w całym spotkaniu znów otrzymała pani najwięcej piłek od rozgrywających (aż 60 – przyp. red.). Pozostałe skrzydłowe – atakująca Bruna Honorio Marques i Kara Bajema po słabym początku grały jednak coraz skuteczniej i mogła pani liczyć na ich duże wsparcie.
- Wiem o tym, że moja rola w zespole jest taka, żeby jak najbardziej pomóc, najlepiej w każdym elemencie. Oczywiście w pewnym momencie tego meczu ja też już poczułam, zwłaszcza w końcówkach setów, jakieś zmęczenie. Cieszy to, że Bruna i Kara wzięły wtedy ofensywę na swoje barki i mocno nam pomogły w wywalczeniu zwycięstwa. Kara w tie-breaku zagrała niesamowicie. Ania Stencel i Madzia Jurczyk mocno pomogły nam w zagrywce. Słowa uznania należą się też naszej młodej rozgrywającej Julce Bińczyckiej, która w decydującej części meczu pozostała na boisku i to wytrzymała, a to nie są wcale łatwe rzeczy. To była nasza zespołowa wygrana.
- Po trzech meczach u siebie czeka was wyjazdowe starcie z zespołem z Bydgoszczy, który w przeszłości dawał się wam mocno we znaki i zawsze był dla was trudnym rywalem.
- To prawda. Zawsze rozgrywałyśmy u nich ciężkie mecze; dużo było wyników 3:2. Cóż, musimy dobrze pracować na treningach i jak najlepiej przygotować się na to spotkanie. To jest teraz dla nas priorytet żeby wygrać tam mecz i zdobyć cenne punkty. Każdy trening i mecz jest dla nas ważny, bo cały czas musimy pracować nad lepszym zgraniem. W Bydgoszczy będziemy walczyć o zwycięstwo jak w każdym spotkaniu, które rozgrywamy.
Powrót do listy