Jelena Blagojević: postaramy się pokazać naszą najlepszą siatkówkę
LIGA SIATKÓWKI KOBIET: O waszej porażce ŁKS-em Commercecon zadecydował w dużej mierze słaby początek, kiedy przegrywałyście już 0-2 i byłyście pod ścianą?
JELENA BLAGOJEVIĆ (serbska przyjmująca Developresu SkyRes Rzeszów): Trochę tak to wyglądało jakbyśmy w tych dwóch pierwszych setach jeszcze zostały w domu, a zaczęły grać swoją siatkówkę dopiero od trzeciej partii. Na początku spotkania zabrakło nam właściwego nastawienia. Jak już w końcu zebrałyśmy się do gry, to pokazałyśmy nasz poziom i nie miałyśmy większych problemów, żeby pokonać rywalki zarówno w trzecim, jak i w czwartym secie. Nasza przewaga była wtedy znaczna. Szkoda, że tej jakości i dobrego poziomu gry nie pokazałyśmy na początku spotkania, bo pewnie mecz ułożyłby się zupełnie inaczej. Doprowadziłyśmy wprawdzie do tie-breaka, ale piąty set to jest już zawsze loteria, kiedy pojedyncze przegrane akcje mogą mieć duże znaczenie. Jestem jednak dumna z naszej drużyny, że nie poddałyśmy się przy stanie 0:2, tylko wzięłyśmy się do roboty i pokazałyśmy, jak potrafimy grać. Pozostało nam sześć dni, żeby jak najlepiej przygotować się do meczu w Łodzi. Nastawiamy się tam na dużą walkę. Jesteśmy drużyną z charakterem. Pokazałyśmy już w tym sezonie, że potrafimy wygrywać z ŁKS-em, także w Łodzi. W pierwszym półfinale w Rzeszowie za późno weszłyśmy w mecz, ale wierzę, że w drugim spotkaniu od początku będziemy mocno walczyły.
- Może ta przerwa między finałem Pucharu Polski a półfinałem LSK wybiła was jednak z rytmu, podobnie, jak Chemika Police, który niespodziewanie przegrał u siebie 0-3 z Budowlanymi Łódź?
- Być może tak, być może nie. To tylko gdybanie. My naprawdę solidnie przygotowywałyśmy się do konfrontacji z ŁKS-em i nastawiałyśmy się na dużą walkę, ale jak już przyszło do meczu, to okazało się, że zaczęłyśmy grać swoją siatkówkę dopiero od trzeciego seta. Moim zdaniem w trzeciej i czwartej partii dałyśmy z siebie wszystko i straciłyśmy tak dużo energii, że w tie-breaku być może już nam jej zabrakło. Nie ma się co jednak tłumaczyć przerwą w rozgrywkach, która czasem wychodzi na dobre, a czasem niekoniecznie. Tu przede wszystkim chodzi o naszą postawę i nastawienie do walki.
- Mimo że w ogólnych statystykach miałyście od rywalek lepsze przyjęcie i nieznacznie lepszy atak, to jednak w bloku rywalki mocno was wypunktowały. Z czego to wynikało?
- Miałyśmy duże problemy z blokiem łodzianek przede wszystkim w tych dwóch pierwszych setach, w których nie grałyśmy na swoim poziomie i często nadziewałyśmy się na ich blok. To nie jest tak, że ŁKS rozegrał z nami jakiś niesamowity mecz. Same jesteśmy sobie winne, że pierwsze dwa sety nam tak szybko uciekły i prawdziwą walkę pokazałyśmy dopiero od trzeciej partii. Na pewno będziemy jeszcze szczegółowo analizowały to co się wydarzyło w tym meczu i postaramy się nie popełnić ponownie tego samego błędu jeśli chodzi o słaby początek spotkania.
- Po porażce u siebie skomplikowałyście sobie jednak drogę do finału, bo w półfinałach gra się tylko do dwóch zwycięstw.
- Taki jest sport. Co ma powiedzieć Chemik Police, który jest mistrzem Polski od kilku sezonów, a teraz w pierwszym meczu półfinałowym przegrał u siebie z Budowlanymi 0:3. Jeszcze nie tak dawno policzanki pokonały łodzianki 3:0 w finale Pucharu Polski. W rywalizacji między zespołami z czołowej czwórki wszystko zależy jednak od postawy danej drużyny w dniu meczu. Przez rundę zasadniczą pokazałyśmy, że jesteśmy bardzo mocnym zespołem, który potrafi mocno walczyć i dobrze grać. Stać nas na to, żeby pokazać dobrą grę i wygrać drugie spotkanie półfinałowe w Łodzi.
- Nie obawia się pani, że może się powtórzyć czarny scenariusz z zeszłego sezonu, kiedy ŁKS Commercecon był waszą zmorą i wyeliminował was w półfinale LSK?
- To jest sport i trzeba być pozytywnie nastawionym do każdego kolejnego spotkania. Na razie musimy się zregenerować, a w kolejnych dniach jak najlepiej przygotować się do meczu w Łodzi. W niedzielę postaramy się pokazać naszą najlepszą siatkówkę. Jeśli ŁKS pokaże jakiś niesamowity poziom gry, to nie pozostanie nam nic innego, jak pogratulować rywalkom. Po tej porażce u siebie nie możemy jednak stracić wiary w nasz zespół i naszą grę. Mamy poczucie, że w Łodzi możemy zagrać lepiej i zdziałać więcej niż w tym pierwszym meczu.
Powrót do listy