Jelena Blagojević: lubię grać pod presją i nie boję się tego
LSK: Mimo wytężonej pracy z kadrą Serbii pewnie jest też pani w kontakcie ze sztabem trenerskim Developresu Rzeszów?
JELENA BLAGOJEVIĆ (kapitan Developresu Rzeszów): Oczywiście, że tak. Przez całe lato mam kontakt z trenerem Micellim i wiem doskonale co dzieje się w klubie. Lorenzo też mnie wspiera i życzył mi, żebym znalazła się w składzie na mistrzostwa świata. Jestem bardzo zadowolona z drużyny, jaką udało się zbudować i nie mogę się doczekać przyjazdu do Rzeszowa. Chciałabym jak najszybciej poznać nowe dziewczyny i pracować wspólnie z całą drużyną.
Była pani mocno przybita po ostatnim meczu minionego sezonu, w którym Developres nie wygrał nawet brązowego medalu. Z perspektywy czasu, jakie są pani przemyślenia; czego zabrakło tamtej drużynie żeby osiągnąć sukces?
Ciągle wracam myślami do tego, co się wydarzyło i staram się znaleźć przyczyny takiego stanu rzeczy. Nie mogę wciąż odżałować tego, że nie awansowałyśmy do finału, bo miałyśmy go już na wyciągnięcie ręki i uważam, że zasługiwałyśmy na walkę o mistrzostwo Polski. Dysponowałyśmy dobrym zespołem i miałyśmy fajną atmosferę. Najprościej jest powiedzieć, że zabrakło nam szczęścia, bo w sporcie też trzeba mieć chociaż trochę szczęścia, a nam tego najwyraźniej zabrakło. Jest mi bardzo przykro, że nasza drużyna na koniec sezonu została z niczym i nie ugrała nawet brązowego medalu. Biorąc pod uwagę ciężką pracę, jaką wykonałyśmy przez całe rozgrywki, zasługiwałyśmy na coś więcej. Teraz będziemy miały jednak nową szansę na osiągnięcie lepszego wyniku. Nasz klub zasługuje na sukces, począwszy od właściciela, prezesa klubu, a skończywszy na sztabie trenerskim. Myślę, że w tym sezonie będziemy miały trochę więcej czasu na spokojną pracę. Natomiast na pewno nie zabraknie nam determinacji, sportowej złości i apetytu na sukces.
Długo zastanawiała się pani nad tym, czy zostać w Rzeszowie?
Nie ukrywam, że miałam sporo ofert, także z Turcji i Włoch. Tak naprawdę jednak swoją decyzję o pozostaniu w Developresie uzależniałam od tego, czy zostanie też z nami trener Micelli. Bardzo ufam temu szkoleniowcowi i cenię sobie jego warsztat pracy oraz podejście do siatkówki. Lubię pracować z tym trenerem, dlatego jak tylko klub potwierdził dalszą współpracę z nim nie musiałam się długo zastanawiać, tylko dość szybko przedłużyłam kontrakt. Osoba trenera była więc dla mnie czynnikiem decydującym. Cieszę się również, że będą mogła ponownie współpracować z Helene Rousseaux, czy Agatą Sawicką, z którymi świetnie się rozumiemy także poza boiskiem. Poza tym bardzo dobrze czuję się w Rzeszowie i cieszę się, że będę mogła znów grać w Developresie. Szkoda tylko, że nie będzie z nami Moniki Ptak. Oczywiście cieszę się, że Monia zostanie mamą, ale będzie mi jej bardzo brakować w naszej drużynie.
Po transferach dokonanych przez klub w okresie letnim można powiedzieć, że zespół na papierze daje większą gwarancję na sukces niż ten z poprzedniego sezonu?
Być może w teorii dysponujemy mocniejszym składem niż poprzednio, ale ja zawsze powtarzam, że na boisku liczy się przede wszystkim zespół i dobra atmosfera wewnątrz grupy. Jeśli będziemy się świetnie rozumieć i tworzyć zgraną grupę, to wcale nie musimy być najlepszymi zawodniczkami żeby stworzyć bardzo mocny zespół. Przede wszystkim więc musimy zbudować dobrą atmosferę wewnątrz drużyny. Na papierze wydaje mi się, że jesteśmy mocniejszym zespołem, ale dużo zależy od tego, jak będziemy pracować i jak będziemy się wspólnie prezentować na boisku.
To, że nie zagracie w europejskich pucharach, pomoże wam, żeby nie odczuwać takiego zmęczenia, jak w ubiegłym sezonie?
Z jednej strony tak, bo w zeszłym roku miałyśmy dodatkowo męczące podróże, które zabierały nam energię. Z drugiej strony, szkoda mi, że nasz klub nie będzie grał w pucharach, bo to zawsze dodatkowy prestiż i frajda dla kibiców. Mam jednak nadzieję, że na koniec sezonu spiszemy się na tyle dobrze, że wywalczymy dla klubu i dla Rzeszowa awans do Ligi Mistrzyń na następny rok.
Patrząc na dotychczasowe transfery innych zespołów w LSK wydaje się, że razem z Chemikiem Police możecie być głównymi kandydatkami do walki o mistrzostwo Polski. Presja na waszym zespole będzie jeszcze większa niż w poprzednim sezonie…
Jestem akurat takim typem zawodniczki, która lubi grać pod presją i nie boję się tego. Myślę, że cały czas nasz zespół nie będzie miał z tym problemu. Zresztą w zeszłym sezonie wygrałyśmy akurat oba mecze z Chemikiem Police, który na koniec zdobył mistrzostwo Polski. Rozmawiałam wspólnie z koleżankami z reprezentacji Serbii, które grały w Policach, że już w tamtym sezonie miałyśmy bardzo mocny zespół, ale zabrakło nam gdzieś szczęścia i nie mogłyśmy sobie poradzić z ŁKS-em Commercecon Łódź. Łodziankom należały się oczywiście gratulacje za awans do finału, ale jak patrzyło się na ich mecze finałowe z Chemikiem, zwłaszcza ten, w którym tak wyraźnie przegrały jednego z setów, to aż żal było, że to nie my grałyśmy w finale. W tym sezonie musimy grać skuteczniej w najważniejszych meczach. Moim zdaniem niezależnie od składów innych zespołów, także Chemika Police, najwięcej będzie zależało od nas samych. Jeśli będziemy dobrze pracować i na boisku będziemy grały na miarę naszych możliwości, to stać nas na bardzo wiele. Oby też dopisało nam szczęście i żeby nie przytrafiały nam się takie sytuacje, jak w półfinale z ŁKS-em, kiedy wypuściłyśmy z rąk wielką szansę na grę w finale. Przed nam jednak nowe otwarcie i liczę na to, że tym razem nasza ciężka praca zostanie na koniec doceniona.
Powrót do listy