Jaszewska: dobrze dogadujemy się w zespole
Katarzyna Jaszewska opowiada o turnieju w Dippoldiswalde oraz o pierwszych miesiącach przygotowań z nowym zespołem. - Mam nadzieję, że będziemy zespołem walecznym, który zostawia serce na parkiecie – powiedziała przyjmująca Impel Gwardii Wrocław.
PlusLiga Kobiet: Z Impel Gwardią jesteś tuż po turnieju w Dippoldiswalde, jakie refleksje?
Katarzyna Jaszewska: o była bardzo dobra okazja, aby sprawdzić formę w jakiej obecnie jesteśmy. Turniej dla nas bardzo fajnie obsadzony, bo wyłącznie zespoły niemieckie, zespoły, których nieznamy, stąd okazja do zmierzenia się z innymi stylami gry niż w polskiej lidze. Zespoły z czołówki Bundesligi widać, że preferują grę techniczną. My mieliśmy okazję potrenować szczególnie grę z kontrataków przeciwko drużynom, które np. dobrze bronią. Z dnia na dzień wyglądało to coraz lepiej, choć mecze lepsze przelatywały się ze spotkaniami trochę słabszymi. Nie wiem z czego wynika taka huśtawka formy, ale zapewne faza przygotowań, w której obecnie jesteśmy, a więc siłownia, treningi o długim czasie trwania, ma niebagatelny wpływ na nasze poczynania na boisku. Na pewno brakuje nam świeżości, na takich turniejach przeważnie drugie spotkania są z reguły gorsze, ale myślę, że z każdym turniejem jest lepiej. Tym bardziej cieszy, że tu w Niemczech zakończyliśmy gry pozytywnie zwyciężając bardzo pewnie 3:0 w meczu o brąz. Miałyśmy szansę nawet na finał tej imprezy, ale „małymi krokami do przodu” – trzecia lokata to też dobre osiągnięcie.
- Widzieliśmy Cię w kilku meczach na różnych pozycjach, raz atakująca raz przyjmująca?
- Cieszę się przede wszystkim z tego, że gram. Miałam bardzo długą przerwę, praktycznie jeden sezon poza ekstraklasą, w kolejnym byłam w ciąży. Czas teraz na odrabianie strat, dlatego jestem bardzo zadowolona, że cały czas gram, ciągle mam okazję czuć piłkę podczas meczu. To jest też ważne ze względu na długie przebywania na siłowni, po niej trzeba znów aklimatyzować się do warunków gry. Stąd staram się nie skupiać na tym, czy gram częściej w ataku czy w przyjęciu zagrywki, bo muszę dawać z siebie wszystko na każdej pozycji. Oczywiście moja nominalna funkcja to przyjęcie, ale w sytuacji gdy dwie nasze atakujące są wyłączone to trzeba się przystosować do tych warunków i po prostu grać.
- Za Tobą i zespołem już kilka dobrych tygodni przygotowań, jak odbierasz swój dotychczasowy pobyt w nowej drużynie?
- Jestem bardzo zadowolona z wyboru jaki dokonałam latem. Uważam, że mamy bardzo fajny i z dużymi możliwościami zespół, szczególnie w bloku. Od początku tak właśnie uważałam, a dzisiejszy (ze Schweriner 3-0 – red) tylko potwierdził moje przypuszczenia, 18 punktów blokiem w trzech partiach to bardzo dobry wynik. W tym działaniu będziemy mocni w lidze i liczę, że dzięki blokowi będziemy wygrywać sporo meczów. A jeśli dodamy do tego niezłą dyspozycję w innych środkach to sądzę, że jesteśmy w stanie grać skutecznie nawet z tymi zespołami z górnej półki. Mam nadzieję, że będziemy się rozkręcać z meczu na mecz i ten zespół będzie się wciąż konsolidował, chociaż już dziś nie ukrywam, że wszystkie się fajnie dogadujemy i „chemia” między nami jest (śmiech). Co prawda, zawsze gdy są pytania o atmosferę, to nikt nie powie, że jest gorzej, ale gdy się przegrywa to o nią jednak trudniej. My robimy wszystko, żeby przygotować się do zwycięstw w lidze i w ten właśnie sposób dbać o naszą dobrą dyspozycję psychiczną. Mam nadzieję, że będziemy zespołem walecznym, który zostawia serce na parkiecie i będziemy się dobrze dogadywać, póki co, jest tutaj bardzo dobrze i nie chciałabym zapeszać.