Jakub Głuszak: nie jestem pępkiem świata
Trener mistrzów Polski – Chemika Police – opowiada o swoich relacjach z drużyną, mówi o tym, dlaczego nie lubi mediów społecznościowych, zdradza też w jaki sposób radzi sobie z presją.
ORLENLIGA.PL: Gdy ktoś mówi, że takiego Chemika Police może poprowadzić nawet kierowca autobusu, to co pan sobie myśli?
JAKUB GŁUSZAK: Wcale nie jest tak łatwo wytłumaczyć, że jest to nieprawda. Każda osoba, która by weszła do tego zespołu bardzo szybko by się przekonała, że to tylko pozornie nie jest trudne zadanie, że wszystko samo się tutaj zrobi.
Dziś sztab trenerski czołowych drużyn kryje w sobie wielu specjalistów, więc może i główny trener mógłby nie być fachowcem?
JAKUB GŁUSZAK: To prawda, że dziś w sztabach jest większa liczba osób, niż było to dziesięć czy piętnaście lat temu. To oczywiście pozwala lepiej zorganizować i podzielić pracę, nie robić wszystkiego samemu, jak to dawniej bywało. Siatkówki poszła do przodu, tak się teraz pracuje, taki jest trend, skoro to funkcjonuje, to chyba wypada tak robić. My w Chemiku Police możemy się cieszyć, że mamy możliwość posiadania szerokiego składu szkoleniowego, co pozwala nam dobrze dzielić obowiązki. Ale i tak na koniec wszystkie ważne decyzje muszę podjąć ja, bo to moja osoba jest odpowiedzialna za zespół. A czy to jest takie łatwe? W każdym zespole, żeby osiągać sukces trzeba mądrze i ciężko pracować.
Czyli nikt z ulicy nie byłby w stanie wejść i poprowadzić drużyny w ORLEN Lidze?
JAKUB GŁUSZAK: Nie sądzę, żeby to było możliwe. W naszym zawodzie chodzi przede wszystkim o zaufanie. Drużyna musi ufać trenerowi, trener drużynie. Gdyby przysłowiowy kierowca autobusu wszedł do jakiekolwiek zespołu sportowego to trudno by mu było zdobyć zaufanie zawodników czy zawodniczek, którzy w jego ręce składali by m.in. swoje zdrowie. Pracując w Chemiku nie myślę o „kierowcach” na moim miejscu, a tylko o tym, że dostałem szansę i po prostu nie chcę jej zmarnować.
Szansa dla pana jest faktycznie duża, ale ona niesie ze sobą także olbrzymie oczekiwania. Presja pana nie męczy, nie przeszkadza? Podobno część kibiców wylicza was już nawet z przegranych setów?
JAKUB GŁUSZAK: Kibice mają prawo wymagać od nas, byśmy wygrywali wszystkie mecze do zera. To ich prawo, natomiast dla nas – sztabu szkoleniowego i zespołu – ważne są wygrane mecze i wysoki poziom, który powinniśmy prezentować. O stylu się często nie pamięta, lecz wynik zawsze idzie w świat. Wracając do pytania, to gdzieś może na początku naszej przygody pojawiało się takie dziwne uczucie, że nam nie wypada przegrywać nawet seta, lecz to wszystko bardzo szybko odrzuciliśmy. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że liczą się tylko zwycięstwa, to one budują charakter i duszę zespołu. A presja? ona towarzyszy nam od zawsze, dlatego staramy się ją przekładać na pozytywne rzeczy. Co nam da myślenie o tym, że wszyscy na nas patrzą, co to zmieni? I tak będą patrzeć...
Jest pan bardzo młodym trenerem, czy ten fakt pomaga czy może raczej przeszkadza w pracy w Chemiku?
JAKUB GŁUSZAK: Muszę przyznać, że kiedyś zastanawiałem się jak to wpłynie na moją pracę. Po pewnym czasie zorientowałem się, że zwyczajnie nie sposób tego ocenić, więc zamiast tracić czas na bezsensowne analizy, skupię się na pracy. Stram się angażować w to, by drużyna jak najlepiej funkcjonowała w sensie sportowym i poza boiskiem. Nie myślę już o tym, czy ja mam trzydzieści czy też czterdzieści sześć lat. Trzeba robić swoje.
Czy musiał pan zmienić swoje zachowanie po tym, jak został pierwszym trenerem?
JAKUB GŁUSZAK: Większość dziewczyn pamięta mnie jeszcze jako młodego, 20-letniego chłopaczka, który wchodził do reprezentacji Polski jako statystyk. Z większością z dziewczyn znamy się od 2009 roku. Potem pojawiłem się w Chemiku w roli drugiego trenera, i odpowiadałem m.in. za kontakt z pierwszym szkoleniowcem, więc nasze relacje z dziewczynami były bardzo dobre, bardziej koleżeńskie niż służbowe. Później, gdy zostałem pierwszym trenerem, uznałem że nie będę nagle czegoś zmieniał, nie zacznę udawać złego policjanta, nie każę mówić do siebie: panie trenerze. Kocham wyzwania, podjąłem się tego w Chemiku i dziewczyny mi w tym pomagają. Wymagam tylko jednego: żebyśmy się szanowali i wykonywali pracę. Po treningu jestem dla nich normalnym człowiekiem. Ja jestem na początku kariery, niektóre moje siatkarki powoli je kończą, dlatego każda rozmowa, chwila spędzona z nimi bardzo dużo mi daje.
Zdarza się, że te najbardziej doświadczone siatkarki przychodzą do pana i proszą o jakieś zmiany w treningach czy innych sytuacjach?
JAKUB GŁUSZAK: Zawsze gram z dziewczynami w otwarte karty. Powiedziałem im, że nie jestem żadną alfą i omegą, żadnym pępkiem świata, które wie wszystko najlepiej. Wiedzą, że jeżeli coś im nie pasuje lub może potrzebują czegoś więcej na treningu, to że mogą przyjść i mi to powiedzieć. Każda informacja z ich strony jest dla nas cenna, ja się na pewno nie zdenerwuję, jeśli zechcą coś zmienić.
Chemik Police jest w tym sezonie bardzo polski, w pierwszym składzie grają niemal tylko siatkarki z naszego kraju. Czy to oznacza, że nasza siatkówka wcale nie przeżywa aż takiego kryzysu, jak się wielu wydaje?
JAKUB GŁUSZAK: O tym kryzysie mówi się od dawna, a ja nie lubię o nim rozmawiać. Wolę po prostu brać się do roboty. Tak postępuje choćby trener Jacek Nawrocki, który w okresie letnim zasuwał i już teraz zbieramy efekty jego pracy. Wiele jego młodych kadrowiczek regularnie gra w swoich ligowych zespołach i są czołowymi postaciami swych ekip. Mogę wymienić choćby Martynę Grajber, Julkę Twardowską, Marlenę Pleśnierowicz, czy popatrzmy też choćby na nasz zespół – mamy przecież także kadrowiczki, które prezentują się dobrze – mówię o Asi Wołosz, Oli Krzos i Malwinie Smarzek. Trzeba im dać trochę spokoju, a nie mówić tylko że polskie siatkarki są słabe. Nie są! Wielu ludzi narzeka, że liga jest słaba. A może warto się zastanowić, że to dobrze, iż w tej chwili liga ma równy poziom, bo młode siatkarki mogą się w niej rozwijać? Musimy tylko doprowadzić do sytuacji, by polskie zawodniczki co kolejkę grały mecz jak o życie, by na każdym treningu musiały walczyć. Wierzę, że to jest kwestia roku czy dwóch, że gra naszej drużyny narodowej będzie coraz lepsza.
Myśli pan, że kibicom wystarczy cierpliwości?
JAKUB GŁUSZAK: Teraz mamy po prostu okres przejściowy i musimy to zrozumieć, a nie ciągle powtarzać, że jesteśmy słabi. W piłce ręcznej kobiet też były chude lata, a później dwa razy czołówka mistrzostw świata. Moim zdaniem już w trakcie najbliższych mistrzostw Europy nasza reprezentacja może osiągnąć dobry wynik, bo nasze dziewczyny regularnie grają w klubach, a w innych kadrach też dochodzi do zmiany pokoleniowej. Bardzo życzę sukcesu trenerowi Nawrockiemu i tym, którzy są bardzo sceptycznie nastawieni do tego projektu...
Dlaczego jest tak, że wielu polskich trenerów zupełnie nie docenia siły mediów społecznościowych, nie ma swoich oficjalnych kont na portalach. Dlaczego nie macie takiego podejścia jak choćby Kuba Bednaruk?
JAKUB GŁUSZAK: Nie chcę mówić w imieniu polskich trenerów, mówię tylko za siebie. Przyznaję się, że nie mam takiej potrzeby, by się otwierać, pokazywać, reklamować. Nie posiadam konta na Facebooku, Twitterze i innych tego typu miejscach, wielu ludzi zwraca mi zresztą na to uwagę. Ja jednak nie mogę się przełamać, bo przeraża mnie hejt, który pojawia się w internecie. Wiem, że większość osób zachowuje się w sieci normalnie, ale zawsze znajdzie się grupa, która będzie obrażać innych. Nie chcę im dawać powodu, bo sam nigdy nie byłbym w stanie kogoś obrazić, to nie mój świat. Zdaję sobie sprawę, że pewnie cierpi na tym mój tzw. wizerunek, ale nie chcę go sztucznie budować. Ja nie umiem tak pisać jak choćby Kuba, choć muszę przyznać że bardzo szanuję jego pracę i to, jak potrafi się odnaleźć w mediach. Ja wolę jednak zostać w świecie realnym. Widzę też, że wielu moich polskich kolegów ma podobne zdanie jak ja i nie bryluje w internecie. Mam jednak nadzieję, że mimo tego będziemy nadal dostawać szanse i nie będziemy wymieniani po jednym potknięciu. Oglądałem ostatnio magazyn w Polsacie i muszę przyznać, że gdy poruszono kwestię polskich trenerów, to padło tam wiele słów prawdy...