Jak tu się nie cieszyć
W odstępie zaledwie tygodnia mistrz kraju Bank BPS Fakro MUszynianka Muszyna gościł dwie drużyny zaliczane do europejskiej czołówki. Wygrana z Zarieczem Odincowo przyszła stosunkowa łatwo. Nie inaczej skończyła się potyczka z Asystelem Nowara.
- Co można zagrać z drugą drużyną Włoch - pytająco na pytania jakiej gry możemy spodziewać się w meczu z Asystelem, odpowiadał trener Banku BPS Bogdan Serwiński. – Jesteśmy bojowo nastawieni. Dotarła do nas wiadomość, że nie zagra Logan Tom. To mogłoby się wydawać, że jest osłabieniem włoskiego zespołu, ale niekoniecznie. Pozostałe siatkarki takie jak Flier, Kożuch, Barazza, czy rozgrywająca Kirillowa same mogą wygrać niejedno spotkanie. Musimy postawić na mocną i odrzucającą zagrywkę. Nie wolno wdać się nam w wymianę ciosów. Musimy wprowadzić arytmię, która wybije przeciwniczki z uderzenia.
Rzeczywiście słowa trenera sprawdzały się w pierwszym secie w stu procentach. Zupełnie zagubiły się Włoszki w odbiorze zagrywki. Nie mogła poradzić sobie w tym elemencie szczególnie Cristina Barcellini. Muszynianki ustawiały podwójny blok, na który raz za razem nadziewały się Kożuch, Barcellini oraz Rosso. Na dwóch czasach prowadziły Muszynianki 8:5 i 16:8. Doskonale rozgrywała Izabela Bełcik. Jej akcje z Aleksandra Jagieło, Sylwia Pycią budziły zachwyt. Zespół włoski nie istniał na boisku. Gdyby nie brawurowe akcje Manon Flier, polski zespół wygrałby pierwszego seta jeszcze wyżej. Skończyło się 25:15 i był to najmniejszy wymiar kary.
Druga partia nie przyniosła większych zmian. Znów dominacja polskiej drużyny była imponująca. Tym razem w roli głównej wystąpiły Joanna Mirek, Agnieszka Bednarek Kasza i Marta Solipiwko. Pierwsza po profesorsku lekkimi ale celnymi atakami zdobyła kilka punktów, druga blokowała jak natchniona, a trzecia popisała się serią zagrywki dającą muszyńskiej drużynie pięć punktów. Drugi set wygrany łatwiuteńko przez Bank BPS 25:14.
Trener Asystelu Luciano Pedulla ściągnął z parkietu swoja podstawową rozgrywającą Irenę Kiriłłową, desygnując do gry siedemnastoletnią Letizię Camerę. Był to już jednak akt rozpaczy. Obraz gry nie zmienił się zupełnie. W zespole włoskim nie było już życia. Zupełnie nie punktowała Małgorzata Kożuch, która nadziewała się na blok Bednarek i Bełcik. Nokautująco wyglądał rezultat na tablicy wyników 16:3. Rozpędzony pociąg o nazwie Bank BPS Fakro Muszynianka mknął do przodu niczym błyskawica. Udane akcje Muszynianek przedzielane były serią błędów włoskiego zespołu, który od początku spotkanie nie mógł zagrać swojej dynamicznej siatkówki. Asystel przegrał sromotnie trzeciego seta 9:25. Włoszki jak źle zaczęły to spotkanie, tak żle skończyły. Muszynianki po falstarcie w Rumunii gdzie przegrały z Metalem Galati 1:3 skutecznie odrabiają straty i po dwóch kolejnych zwycięstwach objęły prowadzenie w grupie D Ligi Mistrzyń.
Po meczu nie pocieszona była, choc na pewno najlepsza w zespole Asystelu Manon Filer. – Zagrałyśmy tragiczne spotkanie. Nie wiem co się działo. To prawda, że w lidze włoskiej nam źle idzie, ale w Lidze Mistrzyń spisywaliśmy się dotąd dobrze. Dawno już tak nie przegrałyśmy. Prawdę mówiąc nie widziałyśmy wcześniej naszych rywalek. Zaskoczyły nas zupełnie. Szczerze im gratuluję - powiedziała
- Jak tu się nie cieszyć, kiedy wygrywa się i to w takim stosunku – powiedział po meczu trener Muszynianek Bogdan Serwiński. - To kolejny mecz, w którym tak doskonale realizujemy przyjętą wcześnie taktykę. Ja muszę się przyznać, że jestem pasjonatem bloku, obrony i wyprowadzeniu kontry. Udało mi się namówić na taką grę moje zawodniczki. Mój asystent Ryszard Litwin zajął się obroną, ja resztą i cieszę się, że tak kapitalnie się to sprawdza.
- Zaczęłyśmy to spotkanie z ogromna koncentracją - mówi kapitan Muszynianek Aleksandra Jagieło. – Kiedy zobaczyłam po drugim secie strach w oczach naszych rywalek, czułam, że to my wygramy. Mieliśmy założenie zagrywać na maksa i to się udało. Reszta była konsekwencją tego elementu. Wychodziło nam wszystko.
Powrót do listy